zamknij

Wywiady

Budujemy drużynę na nowo

- Każdy zawodnik, poczynając od obrońcy, pomocników i napastników, których praktycznie w kadrze nie mamy, jest predysponowany do tego żeby te bramki strzelać. Naszą grę opieramy przede wszystkim na grze zespołowej, u nas nie ma takiego człowieka, na którego stawiamy, że będzie strzelał seryjnie bramki. Nie posiadamy takiego wyborowego strzelca


 

- mówi trener Odry Wodzisław, Tomasz Babuchowski.

 

Redakcja: Jesteśmy u progu rundy wiosennej III ligi piłkarskiej. Wiele osób uważa, że Odrę czekają trudne miesiące.



Tomasz Babuchowski: Przypuszczam, że tak właśnie będzie. Wiele drużyn się wzmacnia i stawia sobie wysokie cele, tak jak Odra Opole czy Skra Częstochowa, ale wie Pan – tam jest presja na wynik. My nie mamy takich problemów. Jeśli nie zrobimy awansu, drużyna się nie rozpadnie. Praktycznie trzeci raz budujemy z trenerem Sibikiem tę drużynę na nowo. Naszym celem nadrzędnym jest promowanie jak najmłodszych zawodników. Nie patrzymy na wiek, czy ten chłopak ma 16, czy 17 lat. Jeżeli prezentuje jakiś określony poziom, chcemy żeby zaistniał w wodzisławskiej piłce. Szczególnie jeśli jest to wychowanek.

 

 

Czy ta promocja, będzie odbywać się kosztem wyników? Innymi słowy, ważniejsze będzie ogrywanie tych młodych zawodników, czy zwycięstwa za wszelką cenę?

 

Każdy mecz będziemy chcieli wygrać. Mam nadzieję, że ludzie którzy będą przychodzili na stadion, mają świadomość, że mamy młodą drużynę. W zespole jest praktycznie tylko 2, 3 doświadczonych zawodników, którym presja nie powinna pętać nóg. Reszta to młodzi chłopcy. Od ich głów zależy czy udźwigną ciężar gry w tej koszulce. Mam nadzieję, że kibice będą wyrozumiali i będą wspierać zawodników, a nie ich dołować.

 

 

Nie uważa Pan, że tych doświadczonych zawodników jest zbyt mało?

 

Na pewno tak, ale są bariery, których nie przeskoczymy. W tym momencie nie stać nas na spełnienie wymagań finansowych doświadczonych zawodników, chociaż na pewno kilku jeszcze by się przydało. Takich, którzy w trudnych momentach potrafiliby wziąć na siebie ciężar gry.

 

 

Teraz widzi Pan u siebie w drużynie takiego lidera?

 

Myślę, że Tomek Bąkowski, Paweł Polak,  Piotrek Sławik czy Grzegorz Jakosz to tego typu ludzie. Na treningach, gdy młody zawodnik popełni błąd, Grzesiek podchodzi i tłumaczy mu co zrobił źle, co może zrobić lepiej. Nie jest to agresywne. To raczej pomoc, oparta o konstruktywną krytykę.

 

 

Jeśli już jesteśmy blisko szatni - jak wygląda w Odrze wybór kapitana?

 

Stoimy na stanowisku, że lepiej jeśli to drużyna wybiera kapitana, a nie trener. Jest to większe grono ludzi, większa ilość za i przeciw, niż wybór dokonany przez jedną, czy dwie osoby. W ten sposób zespół wybrał na kapitana Grzegorza Jakosza.

 

 

Jak Pan ocenia okres przygotowawczy? Udało się przepracować to, co Pan sobie założył?

 

Co założyłem? Ciężar przygotowania nie spoczywa u nas tylko na jednej osobie. Współpraca z Pawłem Sibikiem odbywa się na partnerskich warunkach. Przygotowania czy sparingi są konsultowane i razem je planujemy. Na pewno jest to pozytywne bo co dwie głowy to nie jedna. Siedzimy, dyskutujemy, zmieniamy. Uważam, że okres przygotowawczy przepracowaliśmy maksymalnie jak się dało. Wyniki były różne, ale sparingi nigdy nie są adekwatne do tego jak będzie wyglądała liga.

 

 

Jaki jest więc podział obowiązków między Tomaszem Babuchowskim, a Pawłem Sibikiem? Kto ma decydujący głos?

 

Jest 50 na 50.  Nie ma takiej sytuacji, że ktoś podejmuje decyzje i nie rozmawiamy na ten temat. Absolutnie nie.  Każdy treningi, każda taktyka, każdy skład – siedzimy i omawiamy poszczególne kwestie.  Tak samo w czasie meczu – ktoś z nas uchwyci jedną rzecz, inny drugą. Nad obiema dyskutujemy. 

 

 

To Pan jest jednak pierwszym trenerem.

 

To jest związane z tym, że trener Sibik  prowadzi Krupiński Suszec i jego licencja jest właśnie tam.

 

 

Wracając do meczów sparingowych. Sporo goli padło, po prostych stratach na własnej połowie.

 

Tak, szczególnie ze Skrą i GKS-em Jastrzębie. Straciliśmy gole po kardynalnych błędach. Staramy się to korygować. Dużym wzmocnieniem jest przyjście Tomasza Kukli. Zagrał z Leśnicą i straciliśmy tam tylko jedną bramkę. Od tego momentu tracimy tych goli mniej.  Myślę, że w dużej mierze dzięki Tomkowi idzie to ku lepszemu. Gra obronna to musi być podstawa.

 

 

Od tego zawodnika, będzie Pan zaczynał ustalanie wyjściowego składu?

 

U nas nikt nie ma pewnego miejsca. Nie ma co jednak ukrywać, że Tomek ma predyspozycje na to, żeby w pierwszym składzie grać.

 

 

Nie tylko Tomasz Kukla starał się o angaż w Odrze tej zimy…

 

Szukaliśmy wzmocnień, próbowaliśmy różnych wariantów. Testowaliśmy zawodników, ale ich poziom był naprawdę bardzo, bardzo słaby. W porównaniu do tych chłopców, których teraz, mamy wyglądali bardzo słabo. A zestawiam ich w tym momencie z młodszymi zawodnikami.

 

 

Przez całą zimę szukaliście napastnika, dlaczego ta sztuka się nie udała? Kluby windują zbyt wysokie ceny, czy brakuje takich piłkarzy na rynku?

 

Myślę, że brakuje. Nawet nie było żadnej propozycji napastnika do nas, kontaktu od menadżera.  Nikt nie przyjechał, nie chciał się wypromować. Dzisiaj na rynku jest to po prostu towar deficytowy.

 

 

W jaki sposób Odra monitoruje rynek?

 

Należy przede wszystkim zaznaczyć, że zaawansowani wiekowo zawodnicy nas nie interesują. Nawet gdyby jakościowo byli dobrzy. Obserwujemy przede wszystkim śląską ligę juniorów. Mamy stały przegląd chłopców w wieku 17, 18 lat.  Ze sztabem szkoleniowym jeździmy, obserwujemy mecze. Trener Sibik też ma przegląd w niższych ligach.

 

 

Kto zatem będzie strzelał gole dla Odry?

 

Każdy zawodnik, poczynając od obrońcy, pomocników i napastników, których praktycznie w kadrze nie mamy, jest predysponowany do tego żeby te bramki strzelać. Naszą grę opieramy przede wszystkim na grze zespołowej, u nas nie ma takiego człowieka, na którego stawiamy, że będzie strzelał seryjnie bramki. Nie posiadamy takiego wyborowego strzelca.

 

 

Wobec tego nieurodzaju w ataku, kogo widzi Pan na pozycji środkowego napastnika?

 

W tym centralnym punkcie możemy teraz postawić albo na Pawła Polaka, albo Mateusza Balcera. Ten ostatni miał zimą problemy z mięśniem czworogłowym, ale na chwilę obecną wygląda to już dużo lepiej. Poza tym to tylko w teorii jest gra jednym napastnikiem. My gramy jeszcze dwoma bardzo ofensywnymi skrzydłowymi.

 

 

Pocieszający jest fakt, że drużyny nie opuścił Mateusz Krupa. Kiedy sztab szkoleniowy będzie mógł na niego liczyć?

 

Mateusz Krupa jest na razie kontuzjowany. To kwestia dwóch, trzech tygodni kiedy wróci do normalnych treningów z drużyną. Jego pobyt w Zagłębiu Sosnowiec się nie udał, bo musiał  we własnym zakresie jeździć na rehabilitacje. U nas ma to załatwiane przez prezesa.  Nie zaliczył ani jednego treningu w Zagłębiu, więc musi dojść najpierw do pełnej sprawności, a potem może nam pomóc.

 

 

Wydawało mi się, że taki klub jak Odra powinien działać jak magnes na zawodników, tymczasem po tym co Pan mówi o napastnikach można odnieść inne wrażenie.

 

Bo na dzień dzisiejszy Odra to jest klub dla piłkarzy, którzy chcą się wypromować. Wodzisław ma być dla nich odskocznią do wielkiej kariery. Tu nie ma miejsca dla ludzi, którzy chcą zarabiać wielkie pieniądze. Jeżeli chodzi o aspekt finansowy, to nie jesteśmy takimi potentatami by przebijać inne kluby trzecioligowe. Odra to klub z tradycjami i z kibicami. Wiele innych drużyn może nam pozazdrościć opraw meczowych. Trafiają do nas Ci, których ta magia przyciąga.

 

 

Czyli ma pan ambitny zespół.

 

Przychodzą tu zawodnicy, którzy chcą osiągnąć sukces sportowy w przyszłości. Jeśli spoglądaliby  na pieniądze, to by ich tu nie było.  Pieniążki też są ważne, ale widzę że dla tych chłopców których tutaj mamy – treningi, sparingi, gra w Odrze to jest właśnie ta magia. Każdy z nich przy odpowiedniej mobilizacji ma szanse wybić się wyżej.

 

 

Do ekstraklasy?

 

Czy ekstraklasa to ciężko powiedzieć. Natomiast wyżej - I, II liga jak najbardziej tak. To kwestia dobrej rundy. Dużo zależy też od szczęścia.

 

 

Takie „młode i ambitne” drużyny mogą sprawiać problemy wychowawcze. Jak jest w Odrze?

 

Jestem tutaj od roku i dyscyplinarnych problemów z tymi chłopakami nie mam. Ja, czy trener Sibik, jesteśmy na nich otwarci. Każdy może podejść, swobodnie porozmawiać i zapytać o trening czy taktykę. To nie jest tak, że jesteśmy nad nimi, że my im rozkazujemy, a oni ą tylko do słuchania.  Każdy może wyrazić swoje zdanie.

 

 

Ludzie na forach wypisują, że piłkarze prowadzą się niesportowo, a przed meczem szukają koncentracji na imprezach…

 

Faktycznie, chodzą takie słuchy gdzieś tam na Internecie. Chociaż przestałem tam już zaglądać, bo różne rzeczy się wypisuje. Co mogę powiedzieć? Są to dorośli ludzie i  jeśli ktoś wychodzi na mecz dzień po imprezie, to wie Pan - to ewidentnie widać.  To jest obciążenie dla organizmu. Osobiście nikogo nie złapałem za rękę. Nie mogę stwierdzić, że te plotki mają potwierdzenie w rzeczywistości.  Jeżeli byłaby taka sytuacja - powiem tak – nie tylko ja, ale też tych 10-ciu innych, którzy wychodzą na boisko, na pewno nie puściłoby tego płazem. Taki zawodnik robi krzywdę nie tylko sobie, ale też całej drużynie. Nie dopuszczam w ogóle do siebie takiej myśli. Wiadomo nikt nie jest święty. Po wygranym meczu nikt nikomu nie będzie patrzył na ręce. To dorośli ludzie, więc każdy chyba zna umiar i wie jak może spędzać ten wolny czas.

 

 

Ma pan w swojej pracy trenerskiej jakiś autorytet?

 

Staram się czerpać od tych, z  którymi pracowałem. Dużo zawdzięczam śp. Ryszardowi Kamińskiemu i to jest  ten autorytet, który cały czas sobie cenię. Ciężko mi natomiast powiedzieć, że autorytetem dla mnie jest jakiś trener np. z ekstraklasy, bo przecież nie widzę jak prowadzi zajęcia. Poza tym wynik jest też często efektem dobrej sytuacji finansowej. W ekstraklasie trener czasem może sobie przebierać w zawodnikach, to duże ułatwienie. Dobrego trenera poznaje się po tym, że mając skromny materiał potrafi coś z tego zrobić.

 

 

Uważa Pan, że piłkarze są w naszym kraju przepłaceni?

 

Na tym wyższy poziomie tak, zdecydowanie. Mamy w Polsce bardzo zdolną młodzież. Kiedy widzę, że w Wiśle Kraków gra 9-ciu zawodników z zagranicy jest to dla mnie przykre. To cios dla tych wszystkich, którzy szkolą młodzież. Zamiast promować naszych chłopaków stawiamy na trzeci, czwarty garnitur z innych krajów.

 

 

Wierzy w Pan w przesądy?

 

- Domyślam się o co Pan pyta. Przed meczami się nie golę.

 

 

Jakie plany na przyszłość ma Tomasz Babuchowski?

 

Moim marzeniem jest awansować z Odrą do II ligi. Kiedyś moim marzeniem było zostać trenerem Odry Wodzisław  i to marzenie się spełniło. Wiadomo, każdy by chciał być jeszcze wyżej. Ale na razie jestem zadowolony, że dostałem kredyt zaufania od prezesów. Dla mnie to jest wielka sprawa, że mogę tutaj trenować.

 

 

Wspomniał Pan o awansie. Przyszłość Rogów lideruje w tej chwili III lidze. Oni wygrają te rozgrywki?

 

Pod względem finansowym wydaje mi się, że inne drużyny wyglądają lepiej. Przyszłość będzie miała bardzo ciężko, osłabiła się tej zimy. Według mnie Pniówek Pawłowice, Odra Opole, czy Polonia Łaziska to są zespoły, które mają większe szanse na awans. No ale zobaczymy.

 

 

W sparingach prezentowali się całkiem nieźle.

 

Obym się mylił. Jak zrobią awans, będę im bardzo gratulował.

 

 

A Odra? Jest silniejsza niż jesienią?

 

To pokaże liga.

 

 

Pytam o Pana odczucia po okresie przygotowawczym.

 

Nie wygląda to wcale gorzej niż na jesień. Jeśli będzie jakiś problem w kadrze to ilościowy. Jakościowo nie powinno być gorzej.

 

 

O co będziecie walczyć w tej rundzie?

 

O jak najwyższe miejsce w tabeli. Chcemy, żeby nasi wychowankowie, którzy przez lata byli na uboczu, mogli tutaj pokazać spory wachlarz swoich umiejętności. Żałuję, że wcześniej nie zaczęliśmy inwestować w tych naszych chłopaków.

 

 

Kiedyś, jeszcze za czasów ekstraklasy, mecze w Wodzisławiu były istną katorgą dla gości.  Może Pan obiecać kibicom, że na wiosnę stadion Odry znowu będzie twierdzą nie do zdobycia?

 

Tego nigdy nie można obiecać. Akurat na jesień było tak, że graliśmy lepiej na wyjazdach niż u siebie. Będziemy się starali, żeby Ci którzy przychodzą na stadion byli zadowoleni.  Ciężko spełnić oczekiwania kibica, bo do tego często potrzebne są jednocześnie piękna gra i wyniki. Na pewno zrobimy jednak wszystko, żeby mecze u siebie wygrywać i żeby Wodzisław był taką swoistą twierdzą.

 

Rozmawiał Mateusz Kornas

 

 

Tomasz Babuchowski - urodził się 16 listopada 1971. Razem z żoną Agnieszką mieszka w Wodzisławiu Śl. Prywatnie ojciec czwórki dzieci: Gabrieli (17 lat), Aleksandry (9 lat), Filipa (3 lata) i Marysi (1,5 roku)

 

Kariera zawodnicza: GKS Odra Wodzisław (juniorzy), GKS Jastrzębie, WKS Orlęta Dęblin, Piast Cieszyn, Kuźnia Ustroń, KS 27 Gołkowice

Kariera trenerska: od 1996 roku GKS Jastrzębie (juniorzy) ,MOSIR CENTRUM (grupy młodzieżowe), MKS Odra Wodzisław (juniorzy), KS Gosław Jedłownik (Śląska Liga Juniorów Młodszych), LKS Krzyżanowice (Śląska Liga Juniorów Starszych), od marca 2012 Odra Wodzisław

 

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu tuWodzislaw.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Alert tuWodzislaw.pl

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera tuWodzislaw.pl i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Czy pójdziesz na wybory samorządowe?



Oddanych głosów: 50