Brakuje pieniędzy na koszenie poboczy

Rosnące na poboczach trawy są dla administratorów dróg coraz większym zmartwieniem. Przy obecnych, wysokich cenach paliwa, oznacza dla nich wielkie wydatki. W ciągu godziny pracy ciągnik z kosiarką spala około 6 litrów oleju napędowego. Aby dobrze wykosić pobocze trzeba przejechać wzdłuż drogi w jedną stronę dwa razy, a zdarza się, że nawet trzykrotnie.
Dlatego wprowadzone są ograniczenia w koszeniu.

Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad, która w powiecie wodzisławskim odpowiada za utrzymanie dróg wojewódzkich, ma niewystarczające środki, by kosić pobocza tyle razy, ile trzeba.  – Monitujemy u zarządcy dróg wojewódzkich, by kosił pobocze. Często jednak nasze apele pozostają bez odpowiedzi – mówi rzecznik prasowy wodzisławskiego magistratu Barbara Chrobok.

Jak usłyszeliśmy, na koszenie poboczy dróg GDDKiA nie ma zbyt wiele środków, więc musi to zlecać firmie zewnętrznej rzadziej niż by chciała.

Ze wstępnych kalkulacji wynika, że pieniędzy nie starczy nawet na dwukrotne koszenie poboczy dróg wojewódzkich. A pierwsze miało miejsce na przełomie czerwca i lipca.

Problem kosztownego utrzymania poboczy w czystości zupełnie inaczej rozwiązał Powiatowy Zarząd Dróg.  - Koszenie poboczy odbywa się na bieżąco według harmonogramu. Do dyspozycji PZD pozostaje jedna kosiarka bijakowa transportowana przez wynajmowany w tym celu ciągnik a obsługiwana przez operatorów urządzenia zatrudnionych w PZD – mówi zastępca dyrektora PZD Józef Żywina.

Harmonogram koszenia obejmuje w pierwszej kolejności ciągi dróg powiatowych położonych na terenie miast: Wodzisław Śl., Radlin, Pszów, Rydułtowy, a następnie na terenach gmin.

Rozległość terenu, na jakim operuje Powiatowy Zarząd Dróg to 205 km dróg a więc 820 km przy jednokrotnym koszeniu( dwa pokosy) co powoduje, że kosiarka jest w stałym użyciu przez pracowników pracujących na dwie zmiany. Średnio  w roku udaje się dwu-trzykrotnie skosić pobocza.  Dochodzą do tego koszenia interwencyjne, takie jak Boże Ciało, uroczyste dni poszczególnych miast i gmin, dożynki gminne i powiatowe oraz inne regionalne okazje. - Na więcej nie pozwalają zasoby techniczne, a także środki finansowe. I tak udaje się na sporo zaoszczędzić, bo nie zlecamy tego zadania firmie zewnętrznej a w ramach własnych zasobów wykonujemy wszystko – tłumaczy Żywina.

Oprócz koszenia mechanicznego pracownicy PZD koszą ręczne kosiarkami spalinowymi w miejscach, gdzie użycie kosiarki bijakowej nie jest możliwe.

Korzystne warunki atmosferyczne sprzyjają wzmożonemu wzrostowi traw i chwastów, stąd roboty jak wyżej rozpoczęte zostały 16 maja bieżącego roku i nieprzerwanie trwają do chwili obecnej.