zamknij

Wiadomości

Dla chłopaka z Wodzisławia to było niesamowite - Paweł Sibik o mundialu w Korei i Japonii

2018-06-18, Autor: Tomasz Raudner

Paweł Sibik jest jedynym reprezentantem wodzisławskiej piłki, który zagrał na mistrzostwach świata. Wspominamy z nim wyjazd do Korei i Japonii w 2002 roku, rozmawiamy też o obecnej kadrze Biało-Czerwonych i jej szansach na mundialu w Rosji.

Reklama

Paweł Sibik poleciał na mundial na Dalekim Wschodzie jako 31-letni zawodnik ekstraligowej Odry Wodzisław. Jego powołanie do kadry było sensacją. Miał na koncie zaledwie dwa występy z orzełkiem na koszulce. Na mistrzostwach zagrał zaledwie 5 minut. Wszedł w 86. minucie meczu z USA, przy stanie 3:1 dla Polski, jako zmiennik Emmanuela Olisadebe.

Tomasz Raudner: Biało-Czerwoni zagrali na mistrzostwach świata w Korei i Japonii po 16-letniej nieobecności wśród najlepszych drużyn globu. Jak pan pamięta atmosferę tych chwil?

Paweł Sibik: Po 16 latach nieobecności balonik był napompowany do maksymalnych rozmiarów. Atmosfera była bardzo optymistyczna. Wszyscy śledzili z uwagą powołania, ja również. Nie było wówczas ważniejszego wydarzenia w naszym kraju. Pamiętam, że był straszny szum medialny, wszystko kręciło się wokół mistrzostw.

W wywiadach wspominał pan, że selekcjoner Jerzy Engel nie zostawiał panu wielu złudzeń co do szans na wyjazd na mundial.

Oczywiście, w fazie eliminacji nie byłem w ogóle brany pod uwagę. Można powiedzieć, że wszedłem na gotowy grunt. Natomiast muszę powiedzieć, że miałem życiowy sezon i trener powołał mnie na konsultacje kadry na Cyprze. Zagrałem 45 minut z Wyspami Owczymi. Trener powiedział mi potem, że w jego notesie jestem na piątym miejscu na pozycji pomocnika, i że musiałby się wydarzyć cud, żebym pojechał na mistrzostwa.

Oczywiście wówczas jeszcze o mistrzostwach nie było mowy, to dalej była faza eliminacji. Natomiast później z wypowiedzi trenera czy sztabu szkoleniowego wynikało, że zwracałem na siebie wciąż uwagę, byłem czołowym zawodnikiem ekstraklasy na pozycji pomocnika. I okazało się, że przez kontuzje, brak formy zawodników to ja się znalazłem na zgrupowaniu w Niemczech. Byłem 24. zawodnikiem. Bartek Karwan leczył uraz i czekałem. Na kilka dni przed wylotem okazało się, że kontuzja uniemożliwi Bartkowi wyjazd i zapadła decyzja, że ja polecę.

Jak pan wspomina atmosferę na samych mistrzostwach?

Jak wspominałem, wszystko kręciło się wokół reprezentacji. Lecieliśmy prezydenckim samolotem. Komfort był na najwyższym poziomie. Każdy miał swoje miejsce, każdy miał odpowiedni ubiór, by jak najlepiej znieść trudy wyprawy. Sam lot i zmiana strefy czasowej sprawiły, że przez dwa dni nie mogliśmy spać. Dlatego byliśmy na tyle wcześniej, żeby się do tego dostosować. Ośrodek piękny, przyjęci zostaliśmy tak, jak dziś to widzimy z piłkarzami w Rosji. To jednak było coś niesamowitego, tym bardziej dla mnie, chłopaka z Wodzisławia, gdzie grałem tylko w lidze. Jakieś puchary też udało się zagrać, ale taki wyjazd to jest coś zupełnie innego. Być w środku, być aktorem tych zmagań, a nie kibicem, to było niesamowite. Wszystko było dopięte na ostatni guzik.

Brakowało jeszcze tylko wyniku sportowego, prawda?

Niestety. Trener powiedział, że jedziemy powalczyć o medale, a rzeczywistość okazała się inna. Zazdroszczę obecnemu trenerowi kadry, że dopiero jutro gramy, że sporo meczów już się odbyło i można zobaczyć, jak wyglądają mistrzostwa, jakim systemem grają zespoły. Można się do tego psychicznie przygotować. Dla nas było to naprawdę trudne. My inaugurowaliśmy mistrzostwa, graliśmy z gospodarzem pierwszy mecz. To była wielka niewiadoma, 16 lat nie graliśmy na żadnej wielkiej imprezie, więc doświadczenia żadnego.

Myślę, że przegraliśmy w sferze psychicznej, mentalnej. Zespół był przygotowany motorycznie, fizycznie, taktycznie, ale psychicznie nie daliśmy rady dźwignąć tego ciężaru. Okazało się, że Koreańczycy byłi od nas szybsi, skoczniejsi, bardziej agresywni. Dopiero, kiedy pakowaliśmy już walizki i cała otoczka spadła, to okazało się, że da się dobrze grać i wygrać ze Stanami Zjednoczonymi. A grali praktycznie ligowcy. Poza tym tamte mistrzostwa były specyficzne, z grupy nie wyszła Hiszpania, Portugalia, więc główni faworyci.

Gdyby mógł pan porównać kadrę z 2002 roku i obecną, jak pan ocenia naszą siłę?

Myśmy wtedy jako pierwsi wywalczyli awans na mistrzostwa. Mieliśmy bardzo dobry zespół, wszystko było poukładane i widzieliśmy to w eliminacjach. Także siłę tamtejszego zespołu uważam za porównywalną do obecnego. Natomiast nie mieliśmy takiego snajpera, jakim jest Lewy, chociaż Oli (Emmanuel Olisadebe – przyp. red.) też był zawodnikiem, który decydował o obliczu, był Paweł Kryszałowicz, był Żewłak (Marcin Żewłakow), ale nie były to takie gwiazdy jak Robert, który swoją osobą absorbuje przynajmniej dwóch obrońców, przez co otwiera się droga dla pozostałych zawodników. Mówię tu o Grosiku (Kamil Grosicki – przyp. red.), o Błaszczu (Kuba Błaszczykowski – przyp. red.), o napastnikach, bo przecież mamy wielu bardzo dobrych napastników i pomocników. Więc podsumowując uważam, że obecna kadra jest lepsza o Roberta.

Na co nas stać w tych mistrzostwach?

Myślę, że na wyjście z grupy nas stać, nie z pierwszego, ale z drugiego miejsca. Natomiast później zderzamy się z Anglikami czy Belgami, w zależności od tego, które miejsce zajmiemy my i oni. Ale to jest mecz i różne rzeczy mogą się wydarzyć.

Z rywali grupowych kogo pan uważa za najtrudniejszego?

Wydaje mi się, że Kolumbia.

A jak typuje pan wynik meczu?

Zwycięstwo 1:0.

A kto strzeli bramkę?

Myślę, że Robert nie strzeli, że będzie zbyt mocno pilnowany. Może Milik, może Kownacki, w zależności od tego, kto będzie grał. Ale wydaje mi się, że Robert nie wpisze się jutro na listę strzelców.

Dziękuję za rozmowę

Dziękuję i pozdrawiam Wodzisław Śląski

---

Paweł Sibik (ur. 15 lutego 1971 r. w Niemczy) swoją karierę rozpoczynał w sezonie 1988/1989 występując w zespole Argona Niemcza. Następnie występował w Lechii Dzierżoniów, Odrze Wodzisław. Z Odrą awansował do Ekstraklasy i wywalczył z nią 3. miejsce w Ekstraklasie. Z Odrą grał również w pucharze UEFA i Intertoto. W 2003 został zawodnikiem Apollonu Limassol, następnie występował w Podbeskidziu Bielsko-Biała i Ruchu Chorzów. Przed sezonem 2005/2006 wrócił do Apollonu. Na boiskach ekstraklasy (wyłącznie w barwach Odry) rozegrał 192 spotkania, w których strzelił 28 bramek. Karierę piłkarską zakończył po sezonie 2005/2006 w czwartoligowej Przyszłości Rogów, w której zajmował się później szkoleniem młodzieży. W sezonie 2007/2008 pełnił funkcję asystenta trenera Odry. Wyjątek stanowiło pięć kolejek (25-29), kiedy to przejął obowiązki I trenera od Janusza Białka.

Jako piłkarz Odry wystąpił na MŚ 2002 w Korei Południowej. W barwach reprezentacji, w której rozegrał trzy mecze: z Wyspami Owczymi, Estonią i z USA, zadebiutował 10 lutego 2002 w meczu przeciwko Wyspom Owczym (2:1).

Obecnie mieszka w rodzinnym Dzierżoniowie. Jest honorowym obywatelem tego miasta. (źródło: Wikipedia)

Oceń publikację: + 1 + 16 - 1 - 1

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu tuWodzislaw.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Alert tuWodzislaw.pl

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera tuWodzislaw.pl i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Czy pójdziesz na wybory samorządowe?



Oddanych głosów: 60