Koronawirus. Szkoły specjalne muszą działać. Czy to ma sens?

Zgodnie z wczorajszym komunikatem Ministerstwa Edukacji Narodowej uczniowie szkół i przedszkoli od dziś nie uczestniczą w lekcjach. 

Niestety, decyzja nie objęła specjalnych ośrodków szkolno-wychowawcze. Dyrekcja Zespołu Placówek Szkolno - Wychowawczo - Rewalidacyjnych w Wodzisławiu Śląskim zwraca uwagę, że dla tej placówki to poważny problem. Dzieci i młodzież uczęszczająca do szkoły, z racji różnych deficytów i towarzyszących im chorób mają zaniżoną odporność oraz ograniczone możliwości dbania o higienę.

- Zostaliśmy wrzuceni do jednego worka z ośrodkami zamkniętymi, jak MOW-y i MOS-y. Jesteśmy pod ścianą, możemy tylko prosić rodziców dzieci, by nie przysyłali swoich pociech do szkoły. Sytuacja jest po prostu zła - jeszcze dziś rano wyrażał swoje obawy dyrektor szkoły Józef Pierzga.

Sprawą jeszcze dziś zajęły się władze powiatu wodzisławskiego. Starosta Leszek Bizoń podjął decyzję, że od poniedziałku ZPSWR w Wodzisławiu Śląskim będzie pracował w trybie dyżurno - opiekuńczym. 

Co to oznacza?

- To znaczy, że rodzice uczniów, którzy nie mogą zająć sie w tym czasie swoimi dziećmi mogą przekazać je pod opiekę nauczycieli placówki. Niemniej jednak zalecamy i prosimy o pozostawianie w domu dzieci i młodzież, co znacznie, obniży ryzyko zachorowania - powiedział Leszek Bizoń.

Dlaczego taka decyzja?

- Bo nie mogła być inna. Komunikat ministerstwa edukacji jasno precyzuje, kogo dotyczy informacja o zawieszeniu lekcji. Niestety, wśród wymienionych placówek zabrakło specjalnych ośrodków szkolno-wychowawczych. Gdybym dziś podjął inną decyzję, nauczyciele tej szkoły nie mogliby liczyć na wynagrodzenie za czas zawieszonych zajęć lub należałoby je odpracować w okresie wakacyjnym - reasumuje starosta.

Czy władze powiatu postąpiły w tej sprawie właściwie? Czekamy na Wasze opinie!