zamknij

Wiadomości

Ludzie z pasją: tropi tajemnice skrywane w kryptach

2018-03-24, Autor: Tomasz Raudner

Sławomir Kulpa, dyrektor Muzeum w Wodzisławiu Śląskim realizuje się zawodowo nie tylko jako muzealnik, badacz historii lokalnej, autor książek. Jest też członkiem zespołu archeologów, którzy eksplorują krypty możnowładców i dostojników kościelnych ujawniając skrywane tajemnice.

Reklama

Jeśli wyobrażamy sobie podziemia, przed oczami stają ciemne, zimne, zatęchłe korytarze, sale, z kapiącą wodą, pajęczynami, pokładami kurzu. I rzeczywiście często tak to wygląda. Doświadczenia Sławomira Kulpy pokazują, że dochodzą do tego popękane deski stropowe, gruz i zniszczenia samych sarkofagów. Mogiły były często plądrowane przez złodziei szukających złota, srebra czy szlachetnych kamieni.

- Na całym świecie krypty padają ofiarami złodziejów. Są plądrowane, niszczone. Badając krypty nie tylko pogłębiany wiedzę o pochowanych w nich osobach i czasach w których żyli. Przywracamy zmarłym należny im szacunek poprzez porządkowanie szczątków. Np. w jednym sarkofagu znaleźliśmy osiem czaszek – mówi Sławomir Kulpa.

Eksploracja podziemi, otwieranie sarkofagów budzi skojarzenia z przygodami poszukiwaczy skarbów czy odkrywców. Archeologowie nie traktują jednak badań krypt jako rozrywki: – Podchodząc do badania sarkofagu i złożonych w nim szczątek wyobrażamy sobie przede wszystkim człowieka. Nie badamy tego na zasadzie „Indiana Jones i przygoda” - mówi archeolog.

Nie zmienia to faktu, że zaglądanie do liczących sobie 300 – 400 lat mogił niesie ze sobą ryzyko, np. wdechu szkodliwych gazów unoszących się po uchyleniu wieka trumny. - Ryzyko jakieś ponosimy – przyznaje Kulpa.

Dyrektor Muzeum w Wodzisławiu Śl. dostał propozycję dołączenia do zespołu badaczy krypt 11 lat temu. Historia miast, mieszkańców jest konikiem Sławomira Kulpy. Bada ich codzienne życie, obyczaje, stroje. A ponieważ – jak mówi - śmierć jest częścią życia, zatem chętnie dołączył do zespołu.

Krypty znajdują się w kościołach. Mieszczą sarkofagi dostojników kościelnych, bogaczy, ogólnie mówiąc ówczesnych elit. Pospólstwa nie było stać na pochówek w tak eksponowanym miejscu.

Sławomir Kulpa podkreśla, że dzięki badaniom krypt dowiadujemy się np. co ludzie wówczas ubierali, jakie ozdoby wkładali. Elity uwielbiały jedwabie. 300 – 400 lat temu nie chowano majętnych ludzi do trumien w skromnych szatach. Ubierano ich w ozdobne ubrania, z biżuterią. Sam ich widok miał świadczyć o pozycji w mieście. Sam sarkofag bywał misternie rzeźbionym, inkrustowanym dziełem sztuki.

Pogrzeb możnowładcy był ogromnym wydarzeniem dla miasta, niejednokrotnie całego księstwa. Na ceremonie pogrzebowe zapraszano po tysiąc ludzi, nieraz z odległych krajów. - Nawet jeśli zmarły w testamencie zapisał, że chce skromnego pogrzebu, to wiemy, że jego woli nie spełniano. Bo jakie świadectwo wystawiłaby sobie rodzina? Wszystko musiało być z przepychem. Uroczystości pogrzebowe trwały nawet miesiąc. Na kilkudniową stypę zabijano setki zwierząt. Szacuję, że pogrzeb kosztował w przeliczeniu na dzisiejsze pieniądze około 2 – 3 milionów zł – mówi Sławomir Kulpa.

W przypadku Zygfryda Promnitza, jednego z władców Pszczyny, którego szczątki badali archeologowie, od śmierci do złożenia trumny w sarkofagu minęły dwa miesiące! Można sobie wyobrazić, jaki odór bił od ciała. Dlatego aby stłumić smród rozkładającego się ciała wkładano kwiaty i zioła do materaca, na którym spoczywały zwłoki. Archeologowie znaleźli m.in. szczątki wiśni, dziurawca, szałwii, chabru, chmielu, rumianku. Bywały jednak sytuacje, kiedy ważni goście dojeżdżali z opóźnieniem, to organizowało się symboliczny pogrzeb z sobowtórem zmarłego.

W ubiegłym roku grupa archeologów badała m.in. w Janowie Podlaskim kryptę skrywającą trumny elity duchowieństwa, w tym słynnego Adama Naruszewicza, jezuity, bliskiego współpracownika króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, satyryka, historyka.

Jednym z ważniejszych osiągnięć zespołu jest zbadanie sarkofagów spoczywających w kościele parafialnym pw. Wszystkich Świętych w Pszczynie, z których dwa najstarsze liczą blisko 500 lat. Kryły one szczątki właścicieli Pszczyny należących do rodu Promnitz, do którego należał też wspomniany powyżej Zygfryd.

- Przedstawiciele tego rodu panowali na ziemi pszczyńskiej przez 217 lat i należeli do elity ówczesnego społeczeństwa, dlatego krypta ta nazywana jest „Pszczyńskim Wawelem”. Na wielkopański dwór Promnitzów przybywali bardzo często najznamienitsi europejscy dostojnicy i urzędnicy, w tym również królowie – mówi Sławomir Kulpa.

Do dziś zachowało się 13 sarkofagów z blachy miedzianej oraz cynowej. Najstarsze pozbawione są ozdób. Młodsze sarkofagi pochodzące z XVII w. wyróżniają się bogatymi zdobieniami. Zgodnie z duchem epoki baroku na ich skrzyniach oraz wiekach pojawiły się malowidła, inskrypcje, rzeźby, listwy plastyczne oraz herby. - Dekoracja sarkofagów wiązała się nie tylko z wartościami artystycznymi czy estetycznymi. Mogła się wiązać z rangą społeczną osoby zmarłej, jego czynami oraz zasługami – mówi archeolog.

Najokazalszy sarkofag w pszczyńskiej krypcie ufundowano dla Anny Marii Promnitz zmarłej w 1620 r., żony właściciela Pszczyny hrabiego Abrahama Promnitza. Na jego burtach długich zachowały się cztery malowidła przedstawiające najpewniej zmarłą Anna Maria. Kobieta przedstawiona została w czterech alegorycznych scenach: wierności (Fides), nadziei (Spes), miłosierdzia (Charitas) oraz zwycięstwa (Victoria). Całość pięknego przesłania możemy odczytać w następujący sposób: Anna Maria osiągnęła wieczne zbawienie poprzez swoją pobożność, oddanie, miłość i niewzruszoną wiarę.

Wymownym pochówkiem jest sarkofag małoletniego syna Zygfryda II Promnitza - Weigharda, który żył w latach 1639-1646. Jego skrzynię wykonano z cyny i jak przystało na niedoszłego, jedynego spadkobiercę fortuny Promnitz, była ona bogato zdobiona. Na wieku sarkofagu znalazło się jego plastyczne popiersie wraz z inskrypcją imienną, a po bokach starannie dobrane cytaty z Biblii Luterskiej. Weighard pochowany został w trumience klonowej. Na ostatnią drogę włożono mu sukienkę jedwabną, a na głowę wianuszek. Palec przyozdobiono złotą obrączką wysadzaną bursztynem.

Badanie szkieletu jednego z Promnitzów, Erdmanna I, udowodniło, że za dziecka odżywiany był jak dorosły. Nie podawano mu praktycznie nabiału. Zmarł w wieku 33-lat na sepsę mając ciało i kościec 60-latka.

Zbadane i uporządkowane sarkofagi Promnitzów można teraz oglądać w Zamku w Pszczynie.

Osiągnięcia archeologów w Pszczynie sprawiły, że zaproszono ich do zbadania krypt Hochbergów, hrabiów, panów słynnego zamku Książ w Wałbrzychu. Krypta z ich sarkofagami pochodzącymi z okresu od końca XVI do XIX wieku znajduje się w Świebodzicach oddalonych o 5 km od Książa. Na razie archeologowie zbadali jeden sarkofag. Teraz przymierzają się do badania Jana Henryka I, człowieka, który „postawił” Książ na nogi.

Kto wie, jakie tajemnice odkryje jeszcze Sławomir Kulpa i spółka.

Oceń publikację: + 1 + 25 - 1 - 3

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu tuWodzislaw.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Alert tuWodzislaw.pl

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera tuWodzislaw.pl i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Czy jesteś szczęśliwy w Wodzisławiu Śląskim i powiecie?




Oddanych głosów: 1074