Mieczysław Kieca obawia się cenzury Gazety Wodzisławskiej. Czy ma ku temu powody?

Może zamiast Gazety, telewizja z paskiem - zastaniawia się prezydent?

Wczoraj wieczorem ukazał się film z wystąpieniem Mieczysław Kiecy, w którym ten, w ostrych słowach krytykuje projekt uchwały dotyczącej wprowadzenia statutu dla miejskiego czasopisama kulturalno-społecznego Gazety Wodzisławskiej. Autorem tego projektu jest radny miejski Adrian Jędryka.

Autor filmiku, zarzuca pomysłodawcy projektu uchwały, że nie zadał sobie trudu rozmowy z redaktorem naczelnym i dziennikarzami gazety:

- Lepiej oceniać i natychmiast napisać nowe regulacje prawne. To, to co nasz cenzor Adrian potrafi najlepiej - mówi Mieczysław Kieca.

I tu warto przywołać głos samej naczelnej:

- Z Gazetą Wodzisławską jestem związana od niemal 13 lat. Od niemal 7 mam wielki zaszczyt kierować pracą jej małego, ale niezwykłego, pełnego pasji, talentu, wiedzy i chęci zespołu redakcyjnego. Zespołu otwartego, różnorodnego w podejściu do różnych spraw, zawsze gotowego do podjęcia współpracy i rozmowy. Dziś wszystkie tracimy coś bardzo ulotnego. Nie myślę o groźbie utraty pracy. Myślę o podważeniu w nas idei samorządności, zachwianiu poczucia wartości naszej pracy, utracie pewnego rodzaju zaufania, które nawet różniąc się w poglądach, powinniśmy do siebie, tworząc samorząd, mieć - pisze na swoim FB Anna Szweda - Piguła.

Czego boi się Mieczysław Kieca? Cenzury, podkreśla w swoim wystąpieniu kilkukrotnie.

- W projekcie uchwały pojawił się zapis o powołaniu Rady Programowej Gazety, która będzie opiniować wszystko co tam się znajduje. Jak to się ma do prawa prasowego? - pyta prezydent.

Sprawdziliśmy w rzeczonym projekcie, jakie kompetencje przypisywane są dyskutowanej Radzie. Ma być ona organem opiniodawczo - doradczym redaktora naczelnego, wybranego przez radę miejską. A zasiadać w niej będą: przewodniczący rady miejskiej lub wyznaczony zastępca, 4 radnych, przedstawiciel prezydenta, przedstawiciel konwentu przewodniczących zarządu dzielnic.

Włodarz miasta szerzej swoje obawy przedstawia w kolejnych wpisach w mediach społecznościowych:

- Ot tak pod obrady skierowany zostaje projekt uchwały, którego podjęcie może zwyczajnie skutkować nagłą likwidacją naszego miejskiego, utytułowanego wydawnictwa z blisko trzydziestoletnią historią działalności - wyjaśnia.

Adrian Jędryka: ja nie chcę prowadzić dyskusji na tym poziomie

O komentarz do tego medialnego szumu, tuż przed poniedziałkową sesją, poprosiliśmy autora projektu - radnego PiS Adriana Jędrykę:

- Prezydent po raz kolejny odbiera radnym prawo do składania projektów uchwał, przytaczając argumenty o braku kompetencji radnych do ich tworzenia. Ja z kolei złożyłem projekt zgodnie z przepisami statutu miasta, a jego treść wzorowałem na rozwiązaniach, które funkcjonują w innych gminach. Zdenerwowanie prezydenta może wynikać z tego, że w Gazecie Wodzisławskiej, oprócz bardzo dobrych artykułów o treściach społeczno-kulturalnych, pojawia się również dużo treści promujących osobę samego prezydenta. Nie chcę prowadzić dyskusji na poziomie, który przypomina internetowych hejterów, poczekajmy do poniedziałkowej sesji, tam przedstawię wszystkie argumenty przemawiające za wprowadzenie tej uchwały - powiedział nam radny Adrian Jędryka. 

Co na to Internauci? Głosy są podzielone

- Panie Prezydencie, pominę kwestię kpiącego tonu Pana wypowiedzi, który zniechęca do podejmowania merytorycznej dyskusji na ten temat i pewnie nie robiłabym tego, gdyby nie fakt, że temat cenzury jest mi tak dobrze znany, bo często towarzyszył mi w pracy w WCK. To przecież za Pana kadencji zabraniano pisać w GW o wielu ciekawych wydarzeniach, organizowanych w naszym mieście. To za Pana kadencji zabroniono grać w kinie niektóre filmy. To za Pana kadencji zdarzały się przypadki odmawiania wynajmu sali na "niewygodne" wydarzenia. To wreszcie za Pana kadencji przed wyborami zwiększono nakład GW do 18,5 tys. egzemplarzy, które walają się po klatkach schodowych jak śmieci (w dobie internetu?) - w całości przywołujemy jeden z opublikowanych komentarzy.

I na ten głos odpowiada Mieczysław Kieca. Tłumaczy między innymi z czego wynika ten ton wypowiedzi:

Z ogromnej bezsilności wobec dotykającej nas bardzo często ignorancji. Z wkurzenia stałym brakiem szacunku dla moich współpracowników, setek wodzisławian, którzy każdego dnia starają się, mimo trudności i problemów, tworzyć to miasto. Z nieustannego zadziwienia przypisywaniem sobie ról ekspertów od wszystkiego. Z obserwowania trudnych emocji zatrudnianych przeze mnie osób, które stają się ofiarami ataków czy politycznych zagrywek tylko dlatego, że pracują dla miasta, którego jestem prezydentem.

A Wy jak oceniacie Gazetę Wodzisławską? Czy Waszym zdanie potrzebne są zmiany?