zamknij

Wiadomości

Pies wykrwawiał się na ulicy. Mieszkaniec wściekły na służby

2018-02-16, Autor: Tomasz Raudner

W internecie pojawił się dramatycznie brzmiący wpis o znieczulicy dotyczącej potrąconego psa w Marklowicach, przy granicy z Wodzisławiem Śląskim. My pytamy służby, jak odnoszą się do tego zdarzenia i co powinien zrobić człowiek widzący cierpiące zwierzę leżące na ulicy.

Reklama

- Jestem zdruzgotany !!! Ściągnąłem dzisiaj z ulicy w Wodzisławiu-Śląskim potrąconego psiaka, którego 10 aut przede mną skrzętnie ominęło. Pies mocno krwawił i przypuszczalnie miał złamany kręgosłup, bo nie ruszał tylnymi nogami – opisuje wczorajsze zdarzenie na Facebooku internauta przedstawiający się jako Biały Furiat.

- 5 telefonów na 112, odpowiedź, że sprawa zgłoszona. Pies umiera, a ja dostałem op.... za „blokowanie linii”. Przykryłem go swoją kurtką, nikt z przechodniów nie chciał zorganizować koca. Weterynarz, który ma podpisaną umowę z gminą na urlopie. Czekałem półtorej godziny na przyjazd pomocy. Ręce opadają. Mam tylko nadzieje, że pies przeżyje. Śmiało mogę powiedzieć, że kocham zwierzęta bardziej niż ludzi – kończy wpis internauta i zamieszcza zdjęcie zwierzęcia.

Skontaktowaliśmy się z autorem wpisu. Przekazał nam więcej szczegółów. - Pies potrącony został na ul. Wyzwolenia, na granicy Marklowic i Wodzisławia Śląskiego. Sprawca potrącenia nie uciekł, przyszedł na miejsce, z tym, że to ja się zajmowałem psem. Kazałem sprawcy zadzwonić na 112. Zadzwonił, chwilę porozmawiał, nigdzie nie został przełączony. Po pół godzinie czekania sam zadzwoniłem na 112. Kobieta powiedziała mi, że sprawa jest zgłoszona. Pytałem – gdzie, komu? Bo czekamy bardzo długo, pies się wykrwawia, a nikogo nie ma. Powiedziała, że zadzwoniła na policję, ale dowiedziała się, że to nie jest sprawa policji i powiadomiła odpowiednie organy – mówi jastrzębianin Paweł Matusik, czyli facebookowy Biały Furiat.

Opisujący zdarzenie twierdzi, że minęła kolejna godzina, a nikt nie przyjechał. - Znów zadzwoniłem na 112. Pani połączyła mnie z kimś z zarządzania kryzysowego i ta pani powiedziała mi, że próbowała się kontaktować z weterynarzem, który ma umowę na zajmowanie się potrąconymi psami, ale nie potrafiła się z nim połączyć. Powiedziała, że obdzwoniła wszystkich weterynarzy w okolicy i jej powiedzieli, że nie mają czasu, żeby się psem zająć. Dopiero po półtorej godziny od zgłoszenia ktoś przyjechał po psa – opowiada Paweł Matusik.

Dodaje, że pracownica zarządzania kryzysowego powiedziała mu, iż operatorka odbierająca zgłoszenia na nr 112 była zniesmaczona telefonami dotyczącymi psa. - Mówiła, że blokuję linię i jakby ktoś miał ważną sprawę, to by nie mógł się dodzwonić. Nie wiem, czy ta pani jest sama na całą Polskę, że trzeba telefonami blokuję linię? Tak naprawdę czułem się olany – dzieli się wrażeniami kierowca.

Dzwoniąc na numer 112 zgłasza się operator w Centrum Powiadamiania Ratunkowego w Katowicach. Tam według rodzaju zgłoszenia zawiadamiana jest wiodąca służba. Tomasz Michalczyk, kierownik CPR w Katowicach powiedział nam, że zgłoszenie o tym psie przekazane zostało Powiatowemu Centrum Zarządzania Kryzysowego w Wodzisławiu Śląskim. Szczegółów dotyczących sposobu załatwienia interwencji nie przekazał twierdząc, że nie może tego zrobić, gdyż dziennikarz nie jest stroną. Podkreślił jednak, że internauta dobrze zrobił dzwoniąc na 112. - Absolutnie nie lekceważymy takich sygnałów. Uważam, że pies tak samo zasługuje na pomoc. Sam jestem miłośnikiem zwierząt, mam dwa psy - mówi Tomasz Michalczyk.

PCZK mieści się w komendzie powiatowej straży pożarnej, jednak, jak mówi nam z-ca komendanta straży mł. bryg. Rafał Adamczyk do godz. 15.30 straż pożarną wspiera z odbieraniem telefonów pracownik starostwa powiatowego. Tak też było wczoraj. - Rolą PCZK jest przekazanie natychmiastowej informacji do podmiotu, który realizuje dane zadanie. Po przekazaniu ze 112 tej informacji do PCZK została ona natychmiast przekazana do służb komunalnych w Marklowicach. Wiem, że w sprawę zaangażował się bezpośrednio dyrektor służb komunalnych. Oni mają umowę ze schroniskiem w Rybniku. No i lekarz musiał z Rybnika dojechać na miejsce. To się nie dzieje natychmiast. My nie mamy możliwości bezpośrednio reagowania na miejscu jak straż czy inna służba - wyjaśnia Józef Szymaniec, naczelnik Wydziału Promocji Starostwa Powiatowego w Wodzisławiu Śl. 

Zadzwoniliśmy na policję w Wodzisławiu dowiedzieć się, jak temat wygląda z punktu widzenia tej jednostki, skoro padły słowa, że potrącone psy to nie jest sprawa policji. Komisarz Marta Pydych, rzeczniczka wodzisławskiej komendy potwierdza, że dyżurny odebrał wczoraj telefon z zarządzania kryzysowego. Jednak z jej słów wynika, że policja nie odmówiła zajęcia się tematem. - Dyżurny został zapytany, czy ktoś zgłaszał potrącenie psa. Odparł, że nie. Wziął namiary na sprawcę potrącenia i do niego zadzwonił zapytać co się stało. Ten poinformował o zdarzeniu, ale powiedział, że już nie trzeba przyjeżdżać, bo ktoś już zabiera psa do schroniska – mówi rzeczniczka policji. Wynika z tego, że komenda została powiadomiona, kiedy było już po wszystkim.

Jak widać ściągnięcie pomocy do potrąconego zwierzęcia nie jest prostą sprawą. Z naszych ustaleń wynika, że najprościej przedstawia się sytuacja z samorządami, w których działa straż miejska czy gminna. Jak mówi nam Beata Drzeniek, komendant Straży Miejskiej w Wodzisławiu Śląskim to właśnie ta formacja ma w kompetencjach przypadki potrącenia zwierząt. Po odebraniu zgłoszenia patrol straży przybywa na miejsce.

- Jeżeli zwierzę żyje, a rzecz dzieje się w tygodniu do godz. 18.00, wówczas informujemy Służby Komunalne Miasta, aby przewiozły zwierzę do gabinetu weterynarza, który ma podpisaną umowę z miastem, lub sami zawozimy, jeśli np. SKM nie ma wolnego samochodu. Natomiast po godz. 18.00 oraz w weekendy informujemy bezpośrednio weterynarza mającego umowę, aby zabrał zwierzę do swojej lecznicy – wyjaśnia Beata Drzeniek. Można zaryzykować stwierdzenie, że gdyby naszego psa potrącono w Wodzisławiu, szybciej uzyskałby pomoc, a zgłaszający interwencję nie miałby odczucia, że wszystko się przeciąga. 

Pod wpisem internauty pojawiły się komentarze, że mógł sam zawieźć psa do weterynarza. Tłumaczy, że też miał takie myśli, jednak po pierwsze ograniczył kontakt z psem, żeby zminimalizować ryzyko zrobienia mu krzywdy. - Przeniosłem go jedynie z ulicy na chodnik. Pies próbował wstawać, ale nie ruszał tylnymi łapami, podejrzewam, że miał złamany kręgosłup. Nie chciałem mu zrobić większej szkody – mówi mężczyzna. Po drugie wyjaśnia, że nie miał warunków do przewiezienia zwierzęcia. - To nie jest takie proste, żeby umieścić krwawiącego psa w aucie. Mam sedana. Miałem go wpakować do bagażnika i zamknąć klapę? – pyta Paweł Matusik.

Całe szczęście, że pies przeżył. Dziś jastrzębianin powiadomił, że pies wabi się Stark i trafił do właściciela. - Od początku nie miał łatwego życia, bo jest ze schroniska. Czeka go poważna operacja, leczenie od wczoraj już kosztowało kilkaset złotych – mówi Paweł Matusik. Na swoim profilu zachęca do wpłat pieniędzy na leczenie psa.

Jakie są wasze doświadczenia z numerem 112? Czy ten system zgłaszania interwencji waszym zdaniem działa?

Oceń publikację: + 1 + 169 - 1 - 41

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (12):
  • ~Karina Gruczyk 2018-02-16
    20:56:55

    23 2

    Łzy

  • ~Wilchwer 2018-02-16
    23:43:22

    81 4

    Brawa dla Pana który ratował pieska, więcej takich ludzi!

  • ~AleDom 2018-02-17
    12:00:51

    3 5

    W tytule "Mieszkaniec wściekły na służby", a później jest mowa o "jastrzębianie". Zdecydujcie się.

  • ~Mariano_Italiano 2018-02-17
    13:08:02

    48 1

    Szacun na Gościa, wielka pogarda z mojej strony na służby które nie zareagowały !!!!

  • ~orlik 2018-02-17
    13:44:12

    30 2

    100 metrów od tego miejsca jest schronisko dla psów, a oni mają umowę ze schroniskiem z Rybnika i muszą czekać na tamtejszego lekarza. Kpina. Ten powiat sam się likwiduje rękami swoich nieudolnych urzędników.

  • ~Mariano_Italiano 2018-02-17
    16:26:42

    41 0

    I właśnie tacy ludzie, zwykli ludzie powinni być nominowani/zgłaszani przez organizatorów konkursu na bohatera miasta, a nie ludzie którzy potocznie mówiąc siedzą przy korycie, są powiązani z władzami to miasta, to instytucjami powiązanymi z włodarzami albo utrzymywani z garnucha miasta albo starostwa.

  • ~alu 2018-02-17
    18:05:37

    20 0

    Dzwoniłem kiedyś do Straży Miejskiej -tel. 986 - potrącona sarna. Przyjechali w pięć minut, strażnik wziął ją na ręce i natychmiast zabrali do weterynarza.

  • ~Mariano_Italiano 2018-02-17
    19:15:57

    25 0

    Dzięki takim ludziom jak TY (nick - alu) oraz tego Strażnika Miejskiego warto o tym pisać. Dlaczego Ci ludzie, tacy jak Pan ratujący psa lub ten Strażnik Miejski nie są ujawniani, zazwyczaj są anonimowi. Gdybym wiedział który to Strażnik, byłbym pierwszy który zmajstrowałbym podziękowania i wysłał do Komendanta.
    Dziękuję Panu, Panie Strażniku Miejski za empatyczne zaangażowanie wobec naszych braci mniejszych ;) Pozdrawiam.

  • ~fandango 2018-02-18
    10:21:54

    9 0

    To nie jest wina służb, tylko władz które nimi zarządzają. Dla władz pochodzących z wyboru, czy wybieranych w wyborach powszechnych, ważniejszy jest szum medialny (uśmiechy i miłe zdjęcia na facebooku, czy posty na twitterze) niż pomoc w sytuacji kryzysowej, tworzenie mechanizmów takiej pomocy, czy zapewnienie środków na taką pomoc.

  • ~ 2018-02-18
    13:56:43

    4 0

    @Mariano Italiano
    Problem jest taki, że jeśli służby, lekarze, władze działają prawidłowo nikt o tym nie pisze, nagłaśnia się medialnie tylko przypadki negatywne. Z jednej strony to dobrze bo można wyciągnąć wnioski na przyszłość, ale z drugiej ludzie mają wtedy wrażenie, że wokół nich jest samo zło, a tak na szczęście nie jest. Bo przecież tymi władzami, lekarzami, urzędnikami nie są ludzie z kosmosu tylko są to nasze rodziny, nasi znajomi.

  • ~Maja 2018-02-18
    20:13:22

    10 0

    Muszę tu stanąć w obronie lokalnych służb . W zeszłym roku przechodzień na ulicy zauważył kota w fatalnym stanie. Zadzwoniłam na Straż Miejską byli do 10 minut. Na ten moment zaopatrzyliśmy kota w pudełko do transportu i ręcznik, dostał tez trochę wody do picia ale był bardzo słaby. Nie wiem jak potoczyły się jego dalsze losy bo nie miałam serca dzwonić i dowiedzieć się ze go uśpili.

  • ~Krzysztof Nierobiś 2018-02-19
    12:10:21

    3 1

    Brawo Paweł

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu tuWodzislaw.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Alert tuWodzislaw.pl

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera tuWodzislaw.pl i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Czy jesteś szczęśliwy w Wodzisławiu Śląskim i powiecie?




Oddanych głosów: 1076