Pożar kościoła w Nieboczowach. Jest podejrzenie podpalenia AKTUALIZACJA

Ogień pojawił się dziś przed godz. 5.00. Zajął się dach świątyni przy ulicy Wiejskiej w starych Nieboczowach. Płomienie były widoczne z daleka. Na miejsce przyjechali wodzisławscy strażacy, trwa jeszcze akcja dogaszania ognia.

Strażacy są niemal pewni, że doszło do podpalenia. Obiekt był odcięty od prądu, więc powodem nie mogło być zwarcie instalacji elektrycznej. - Wykluczony jest też pożar od uderzenia pioruna. O ten porze nie było burzy - tłumaczy Jacek Filas, dowórca JRG w Wodzisławiu Śl.

Kościół był nieużytkowany. Wkrótce budynek zostanie rozebrany.

Budynek już od listopada 2016 r. nie służy do sprawowania kultu religinego. Został odkupiony od kurii przez Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Gliwicach i poddany desakralizacji. Jest to więc obiekt świecki. Tym niemniej zarówno duszpasterze jak i parafianie czuli się z nim związani. Nic dziwnego, że pożar nimi wstrząsnął. 

- Co prawda kościół i tak przeznaczony był to rozbiórki, ale boli mnie, że kończy w taki sposób - mówi ksiądz Mariusz Pacwa, proboszcz parafii w Nieboczowach. Pierwsze sms-y od parafian o pożarze świątyni odebrał około 6.00 rano. - Parafian też bolało, że płonie kościół, z którym byli związani od lat - dodaje kapłan.

Jeśli potwierdzi się, że rzeczywiście doszło do umyślnego podłożenia ognia, to nie będzie to pierwsze podpalenie na terenie starych Nieboczów w tym roku. 31 marca podpalone zostały dwa opuszczone domy jednorodzinne. Prócz tego w ostatnim czasie ktoś podłożył ogień na terenie tzw. bażanciarni w Radlinie. - Łączymy te wszystkie zdarzenia. Nie wykluczamy, że stoi za nimi jedna osoba - mówi Jacek Filas.