Przez infekcję dzieci przestają chodzić. Trzy przypadki w Rydułtowach

Temat zgłosiła najpierw jedna z Czytelniczek portalu rybnik.com.pl. - Moje dziecko obudziło się we wtorek z tą dolegliwością, a od soboty gorączkowało – mówi. Kobieta poszła z dzieckiem do lekarza na prywatną wizytę. - Stwierdził pogrypowe zapalenie mięśni, nie wyklucza się wirusa grypy typu B czyli BACM – informuje Czytelniczka.

BACM to skrót od angielskiej nazwy Benign Acute Childhood Myositis. Jest to rodzaj powikłania po przebytej niedawno grypie lub innej wirusowej infekcji. Objawia się poprzez ostry ból łydek, który odbiera dziecku władzę w nogach. BACM dotyka przede wszystkim dzieci, najczęściej chłopców. Tej zimy do szpitala w Rybniku trafiło troje, czworo dzieci z tego typu objawami.

Pod facebookowym postem promującym artykuł >>>Nietypowy wirus w Rybniku?<<< pospały się komentarze, wśród których znalazły się informacje, że podobne objawy odnotowała też pediatria w Rydułtowach.

Potwierdza to dr nauk med. Sławomir Święchowicz, z-ca dyrektora ds. lecznictwa PP ZOZ w Wodzisławiu i Rydułtowach. - W ostatnich trzech tygodniach na pediatrii mieliśmy trzech pacjentów z bólami i trudnościami w poruszaniu się – mówi zastępca dyrektora. - To są wirusowe objawy. Nasi pediatrzy wykonują też badania krwi, ponieważ to trzeba różnicować. Zawsze istnieje ryzyko, że może to być poważniejsza sprawa, więc trzeba to sprawdzić – dodaje dr Święchowicz. Uspokaja, że w opisywanych przypadkach zaburzenia ruchowe ustąpiły po kilku dniach.

U przyjętych na oddział dzieci zastosowano leki przeciwzapalne, a w przypadku wystąpienia zaburzeń oddechowych, jak gorączka czy objawy grypowe dołączono antybiotyk.

Co robić w przypadku, gdy nasze dziecko gorączkuje, ma objawy przeziębienia i przestaje chodzić? - Powinien zgłosić się z dzieckiem do pediatry – mówi Sławomir Święchowicz. Dr Katarzyna Musioł, ordynator oddziału pediatrycznego w WSS nr 3 w Rybniku dodaje: - Nie panikujmy – przypadłość mija z czasem. Niemniej każdy taki przypadek musi zbadać lekarz i wykluczyć, czy dziecku nie zagrażają poważniejsze choroby – mówi.