Skwer przy urzędzie w Radlinie wycięty pod sklep

Grunt, na którym rosły drzewa, należał do PSS Społem w Wodzisławiu Śląskim. Od spółdzielców nabył go prywatny inwestor z zamiarem postawienia nowego obiektu handlowego. - Od zawsze w planie zagospodarowania przestrzennego przeznaczeniem tej działki była działalność handlowo - usługowa. Dlatego też inwestor dostał pozwolenie na budowę i dlatego nie mogliśmy odmówić zgody na wycinkę – wyjaśnia zastępca burmistrza.

- Długo siedzieliśmy nad tą decyzją, dlatego że zdawaliśmy sobie sprawę, iż ten mały skwer wrósł w krajobraz. I to jest największa strata, że skwer był i nie ma. Co mogliśmy zrobić? Zdecydowaliśmy się narzucić inwestorowi nasadzenie na terenie miasta 10 paulowni, 2 kasztanowców i 4 klonów tatarskich. Mówimy o drzewach co najmniej pięcioletnich, aby gatunki i ilość drzew dawały szansę na rekompensatę w naturze – dodaje zastępca burmistrza.

Zbigniew Podleśny wyjaśnił też, że dzisiejsze orzecznictwo sądów jest jednoznaczne – jeśli inwestycja spełnia wymogi planu zagospodarowania przestrzennego, to nie można jej blokować. Chyba, że na terenie przyszłej inwestycji rosną drzewa pomnikowe. Takich na skwerze nie było.

To jedna z dwóch głośnych wycinek drzew w ostatnim czasie w Radlinie. Pierwszą przeprowadziło Nadleśnictwo Rybnik w zarządzanym przez siebie lesie przy ul. Wiosny Ludów, przy granicy z Marklowicami.

Nadleśnictwo wyjaśniało nam, że to standardowa wycinka, jakich prowadzi sporo w ramach gospodarki leśnej, aby pozyskać drewno na sprzedaż. W miejsce wykarczowanego lasu będzie posadzony nowy. Do tej wycinki też odnosi się zastępca burmistrza, bo, jak mówi, władze Radlina zostały głównie przez internautów, obciążone współodpowiedzialnością za dopuszczenie do wycięcia lasu.

- Powiedzmy sobie jasno, czy nam się to podoba, czy nie, grunt był przeznaczony pod działalność leśną. Ten las, choć to źle brzmi, jest towarowy. Lasy Państwowe są rozliczane za efekty ekonomiczne, muszą się utrzymać, mieć pieniądze na działalność. I gdzieś te wycinki muszą się odbywać. I to nie była jedyna wycinka, którą Lasy Państwowe przeprowadziły na tym terenie. Po przeciwnej stronie ul. Wiosny Ludów też była przeprowadzona wycinka metodą zrębu całkowitego, ale o niej jest cisza, ponieważ jest dalej od domów i nie przy drodze. I nikt nie stawał z jej powodu pod pręgierzem urzędu miasta ani nadleśnictwa – mówi zastępca burmistrza.

Padały zarzuty, że władze Radlina wiedziały o planowanej wycince i nic nie zrobiły, żeby jej zapobiec. Zbigniew Podleśny wyjaśnia, że nadleśnictwo przedstawiło władzom miasta do konsultacji plan urządzenia lasu, który zawiera też informacje o wycinkach. Jednak w dokumencie są dane o planowanym pozyskaniu drewna biorąc pod uwagę gatunki, liczbę metrów sześciennych, miąższość, itd. Nigdzie nie ma informacji, że np. na początku 2018 roku przeprowadzona będzie wycinka przy ul. Wiosny Ludów w Radlinie.

Zastępca burmistrza dodaje, że miasto nie ma możliwości zablokowania wycinki. Nadleśnictwo odpowiada przed regionalnymi dyrekcjami, a one przed ministrem środowiska. - Nam też się nie podoba, że był las i nagle zniknął. Będziemy teraz negocjować z nadleśnictwem, aby las jak najszybciej był odtworzony, by uspokoić mieszkańców obawiających się powstania w tym miejscu jakiegoś obiektu. Według naszej wiedzy do tego nie dojdzie z wielu powodów. Wyłączenie z produkcji leśnej gruntów przy dzisiejszym stanie prawnym wiąże się z tak horrendalnymi opłatami, że nie wiem jak wielki koncern mógłby sobie na to pozwolić. Po drugie nasz plan zagospodarowania przestrzennego ma jednoznaczny zapis dla tego miejsca – lasy – zapowiada zastępca burmistrza.