Władze Mszany na podsłuchu

Ostatnie obrady  Rady Gminy Mszana nabrały pikanterii, gdy okazało się, że radny Marian Grzonka nie informując nikogo nagrywał dyskusje radnych. Używanie dyktafonu podczas obrad wytknął mu radny Alojzy Wita. – Niedługo będziemy sobie pluskwy podkładać – mówi oburzony.

Radny Grzonka w używaniu dyktafonu niczego złego nie widzi. Twierdzi, że pamięć jest zawodna a nagrania ułatwiają mu wypełnianie obowiązków radnego.  – Nagrywam sesję, bo chcę mieć możliwość jej odtworzenia.  Ponadto  chcę wiedzieć jakie poruszamy tematy i jakie pytania zadają radni – tłumaczył Marian Grzonka.

 

Dodał, że nagrywa na swój własny użytek. Nie wykorzystuje nagrania w żaden sposób i właściwie jeszcze nigdy całego nie odsłuchał.

 

Oburzenie większości radnych w głównej mierze wzięło się z faktu, że Marian Grzonka nikogo nie uprzedził o zamiarze nagrywania. – Sprawę rozezna radca prawny. To on na najbliższej sesji wyda opinię, czy można sesję nagrywać – tłumaczy zastępca wójta Błażej Tatarczyk.

 

Na kanwie tej sprawy światło dzienne ujrzał inny incydent. Radna Maria Trojan nieoczekiwanie wyznała, że proceder nagrywania osób publicznych, w tym wójta Mirosława Szymanka, nie jest odosobniony. – Dokładnie wiem, co działo się w autobusie jak jechaliście na wystawę potraw wielkanocnych do Warszawy. Wszystko, nawet kawały jakie opowiadaliście – powiedziała.

 

Kto nagrywał i po co już nie chciała zdradzić.

 

Mirosław Szymanek faktem, iż każde jego wystąpienie publiczne jest nagrywane jest zaskoczony. – Wiem, że jestem osobą publiczną, ale o tym, że mnie nagrywają po raz pierwszy słyszę. Nie mam nic do ukrycia, więc niczego się nie obawiam – oświadcza wójt Mszany.