Wodzisław: blacha z kamienicy zagrażała pieszym? Akcja straży na rynku

Straż pożarna odebrała zgłoszenie o godz. 11.15. Dotyczyło kamienicy przy ul. Rynek 25, w której m.in. jest biuro senatorskie Adama Gawędy.

Kilka minut potem na rynku pojawił się pierwszy wóz strażacki, wkrótce dojechała nowa, duża drabina. Akcję zabezpieczali policjanci, którzy przyjechali dwoma radiowozami. - Było podejrzenie uszkodzenia dachu – mówi bryg. Jacek Filas, dowódca JRG Wodzisław Śl.

Strażacy stwierdzili oderwanie się kawałka blachy na murku ogniowym. Zabezpieczyli usterkę, zadzwonili do jednego z właścicieli kamienicy informując o zdarzeniu i odjechali.

- Moim zdaniem aż taka interwencja nie była potrzebna. Jeżeli ktoś coś zauważył, wystarczyło to zgłosić właścicielom – mówi Krzysztof Faba, współwłaściciel kamienicy tłumacząc, że odstająca blacha znajdowała się na ogniomurze od strony podwórza, zatem nie zagrażała pieszym na płycie rynku. W każdym razie Krzysztof Faba zapewnia, że będzie czynił starania, aby blacharz sprawdził dach i usunął usterki, jeśli takowe występują.

Tego dnia – 6 maja - na rynku odbywał się jarmark staroci. Przyjazd wozów strażackich i policyjnych radiowozów wywołał niemałe zamieszanie wśród właścicieli kramów i straganów. - Oceniamy ten jarmark jako rekordowy pod względem liczby wystawców i odwiedzających. Rynek był zapchany. Przyjechała jedna straż, potem większa, z drabiną, wystawcy musieli się przesuwać, żeby drabina mogła się rozstawić. Kupa zamieszania, a w sumie skończyło się niczym. Musieliśmy przepraszać wystawców za zamieszanie – mówi Witold Bornikowski, współorganizator jarmarku.

Zdziwił się przyjazdem strażaków. - Nie zauważyliśmy niczego podejrzanego na dachu. Odstawał kawałek blachy, ale od strony podwórza, więc zagrożenia dla pieszych czy handlujących na jarmarku nie było – Witold Bornikowski potwierdza słowa współwłaściciela kamienicy.

Podejrzewa, że ktoś mógł wezwać straż celowo aby zakłócić przebieg jarmarku. - Była spokojna niedziela, nie było żadnego wiatru, który mógłby naruszyć dach. Uważam, że ktoś chciał nam zrobić na złość – mówi organizator.

Czy waszym zdaniem wezwanie strażaków było zasadne?