\"Wodzisławianie nie są klientami MZK\". Dlatego nie mogą dojechać do pracy?

Do władz miasta Rydułtowy wpływają petycje mieszkańców w tym pracowników szpitala i Stacji Pogotowia Ratunkowego z prośbą o zmiany w komunikacji międzygminnej. W obu podpisani pod nią mieszkańcy wnoszą o ponowne opracowanie rozkładu jazdy zwłaszcza w godzinach porannych, by mogli na czas dojechać do pracy. - Pasażerowie sygnalizują nam, że są niezadowoleni z tego systemu, dlatego, że muszą się przesiadać na inne komunikacje, muszą do tego transportu dopłacić. To jest także kwestia zgrania, jeśli chodzi o linie – powiedział Radiu 90 Henryk Hajduk, zastępca burmistrza Rydułtów.

Tymczasem władze Rydułtów zamiast zająć się problemem stosowne petycje przesłały do wodzisławskiego magistratu, uznając że taki ruch będzie zgodny z kompetencjami, ponieważ problem dotyczy wodzisławian. – Z przykrością muszę wyjaśnić, że jedynie 14 procent osób podpisanych pod petycją jest mieszkańcami Wodzisławia. Tworząc własną komunikację zaproponowaliśmy MZK, że dopasujemy rozkład jazdy do ich już opracowanego. Niestety nasza propozycja nie spotkała się ze zrozumieniem MZK. Z rozkładem jazdy autobusów MZK zostaliśmy zapoznaniu w tym samym dniu co pasażerowie, gdy nasz rozkład również był już opracowany – tłumaczy rzecznik miasta Barbara Chrobok.

I dodaje, że to Rydułtowy są członkiem MZK i mają większy wpływ na jakość obsługi mieszkańców powiatu wodzisławskiego przez MZK. Jednak wszystko wskazuje na to, że p porozumienie w sprawie skorelowania rozkładów jazdy będzie trudno. Podczas ostatniej konferencji prasowej, Krzysztof Baradziej – przewodniczący MZK, wyraźnie powiedział, że wodzisławianie nie są klientami MZK. A zatem ich problemy niechętnie będą brane pod uwagę.

Gdy Wodzisław zasygnalizował problem, MZK uznało, że może uruchomić poranne kursy, ale za dodatkową wyższą od członkowskich opłatą. Gminom powiatu wodzisławskiego jak i Międzygminnemu Związkowi Komunikacji nie na rękę jest wyjście Wodzisławia ze struktur MZK. Między innymi dlatego, że gminy pozostające w MZK zostały obarczone kosztami przejazdu autobusów przez Wodzisław. A jeszcze w ubiegłym roku, należności te regulował Wodzisław.

Sytuacja jest na tyle dyskomfortowa, że strony wzajemnie obarczają się winą za podwyżki cen biletów. Krzysztof Baradziej uznał, że jednym z powodów podwyżek cen biletów jest wystąpienie Wodzisławia z MZK. - – Przetarg, który musieliśmy ogłosić na obsługę powiatu wodzisławskiego wskazał nam wyższe ceny przewoźnika. Wcześniej płaciliśmy niecałe 5 złotych za wozokilometr, a teraz będzie to 6 złotych – wyjaśnia przewodniczący MZK. Więcej o podwyżkach w MZK przeczytasz tutaj >

Z takim stanowiskiem szefa MZK nie zgadzają się władze Wodzisławia. - O możliwych podwyżkach za wozokilometry delegaci poszczególnych gmin członkowskich Międzygminnego Związku Komunikacyjnego informowani byli już w pierwszym półroczu 2012 roku. Wtedy, o wystąpieniu Wodzisławia Śląskiego z MZK jeszcze nie było mowy. W takiej sytuacji, gdy zaproponowane przez przewoźnika stawki są wyższe, możliwości są różne. Gminy mogą zdecydować się na zwiększone dotacje, podwyżkę biletów, kolejne cięcia na kursach lub liniach lub możliwe są warianty mieszane. Oczywistym dla prezydenta Wodzisławia było, o czym informował, że żaden z tych wariantów nie jest zadowalający. Dlatego zaproponował wodzisławskim radnym wystąpienie ze związku. Wypowiedź władz MZK obciążająca Wodzisław Śląski za zaistniałą sytuację w tej sytuacji jest próbą przerzucenia odpowiedzialności na Miasto Wodzisław Śląski, próbą znalezienia winnego – dementuje Barbara Chrobok.