zamknij

Wywiady

Chcemy szerszej współpracy gospodarczej

- Borykamy się z brakiem wizji rozwoju. Trudno nie zauważyć, że mamy coraz mniej siły nabywczej. Mało rodzi się czegoś konkretnego. Przedstawialiśmy te problemy na forum miasta. Były spotkania z prezydentem, zarówno obecnym jak i poprzednim. Niestety nasze oddziaływanie jest ograniczone. Niczego nie możemy kazać, a jedynie sugerować. Jest to trudne

 

– mówi Marian Oślizło, prezes Izby Gospodarczej z Wodzisławia Śląskiego.

Redakcja: Izba Gospodarcza w Wodzisławiu powstała pomimo tego, że w mieście działał już długo Cech Rzemiosł Różnych. Jakie były przesłanki, by zrzeszać się w nowej organizacji?

 

Marian Oślizło: To już mija chyba 6 lat, kiedy w wąskim gronie uznaliśmy, ze Wodzisław powinien mieć własną reprezentację w postaci takiej organizacji. Mimo, że doświadczenia wskazywały, że takiego potencjału nie ma a kilka wcześniejszych prób zakończyło się fiaskiem. Unieśliśmy się ambicją, przy namowie byłego starosty Jana Materzoka, który zainicjował pierwsze spotkania. To on sprowokował nas do działania. I udało się. Na pierwsze spotkanie przyszło ponad 50 członków.

 

Jakie postawiliście sobie cele?

 

Zazdroszcząc  trochę Rybnikowi, chcieliśmy stworzyć organ reprezentacyjny i prestiżowy. Wzorowaliśmy się na Izbie Przemysłowo – Gospodarczej właśnie z Rybnika. Później poszliśmy jednak swoimi ścieżkami. Nie udało się nam bowiem organizować tak spektakularnych przedsięwzięć.  Jednak nasza Izba ma swoich stałych członków. W przeciągu ostatnich lat wielu przedsiębiorców do się nas przekonało.

 

Co udało się zrobić?

 

Przyjęliśmy, że pierwsza kadencja jednoroczna poświęcona będzie sprawom organizacyjnym. Kolejne były dwuletnie, co z perspektywy czasu, moim zdaniem było błędem. Zarząd trochę się zmieniał, choć ja sam jestem w nim od początku. Kadencje powinny być jednak dłuższe a do zarządu powinna dopłynąć młoda, świeża krew. Potrzeba nam ludzi widzących inaczej, o większej i odważniejszej perspektywie widzenia. Myślę, że nastąpi to w przyszłym roku.

 

Jest pan zadowolony z efektów pracy Izby Gospodarczej?

 

Osobiście jestem niezadowolony. To nie znaczy, że nic nie zrobiliśmy. Wielu ocenia naszą pracę pozytywnie. Wielu się do nas przekonało i zostają naszymi członkami. Są i tacy, którzy odchodzą twierdząc, że nic nie robimy. I nie chodzi o to, że to malkontenci. To ludzie, którzy nie widzą profitów z członkostwa w naszej Izbie.

 

A co dajecie przedsiębiorcom, zrzeszonym w Izbie?

 

Przede wszystkim chcieliśmy dać wsparcie. Wzorowałem się na informacji o tego typu organizacjach działających na zachodzie. Z założenia miało być tak, że członkostwo w Izbie daje pewien prestiż. To był okres, gdy wstępowaliśmy do UE. Była nadzieja, że będzie napływał kapitał zagraniczny i właśnie w takiej instytucji , inwestorzy będą szukać referencji.  My w sposób naturalny weryfikujemy swoich członków i tym sposobem z automatu wiemy kogo polecić. To było podstawą do tworzenia Izby Gospodarczej. W powiecie wodzisławskim jest 9 tysięcy podmiotów gospodarczych a my zrzeszamy zaledwie 60. Tak więc nie wszyscy mają podobne zdanie na temat przynależności do Izby.

 

Co może mieć wpływ na tak znikomą ilość zrzeszonych przedsiębiorców?

 

Takim elementem, który niezadowolenie uwypukla, jest brak środków. Przez dwa lata realizowaliśmy wraz z powiatem projekt Equal „Pomysł na sukces”. Wtedy wielu ludzi angażowaliśmy w jego realizację. Mieliśmy też na to pieniądze. Po uzyskaniu doświadczenia, wielu z nich znalazło zatrudnienie na ciekawych posadach. Niestety nie udało nam się później pozyskać dodatkowych środków na realizację podobnych zadań. Nie bez znaczenia jest też tu fakt, że starając się o pozyskanie funduszy często wchodziliśmy w kompetencje firm członkowskich. Tak było z pomysłem organizacji szkoleń. Widząc cele statusowe, nie możemy konkurować z członkami. Założyliśmy więc, że staramy się zbierać oferty dla firm członkowskich i pomagać w ich realizacji.

 

Z jakim największym problemem stykają się przedsiębiorcy z naszego powiatu?

 

Przede wszystkim borykamy się z brakiem wizji rozwoju. Już mali przedsiębiorcy mówią: co mam tu robić? Trudno nie zauważyć, że mamy coraz mniej siły nabywczej. Mało rodzi się czegoś konkretnego. Przedstawialiśmy te problemy na forum miasta. Były spotkania z prezydentem, zarówno obecnym jak i poprzednim. Niestety nasze oddziaływanie jest ograniczone. Niczego nie możemy kazać, a jedynie sugerować. Jest to trudne. Dlatego ostatnio zaczęliśmy myśleć innymi kategoriami. Małe izby nie mają racji bytu. Samorząd gospodarczy to dziś kalectwo. Chcielibyśmy mieć takie uprawnienia jak samorząd terytorialny i być równym partnerem. Tak podobno już działa na zachodzie, ale u nas to są mrzonki. Chociaż będziemy nad tym pracować. Stąd pomysł, by Izby gospodarcze z Wodzisławia, Żor, Raciborza oraz Forum Firm Miasta Radlin stworzyły Śląskie Partnerstwo Gospodarcze. Wydaje mi się, że kilka spektakularnych wydarzeń da nam już pewną pozycję. Szersza współpraca gospodarcza to nasze nowe kierunki działania. Jak będziemy zaszufladkowani, to nie będziemy mogli działać.

 

Jak układa się współpraca z Cechem? Nie wchodzicie sobie wzajemnie w kompetencje?

 

Z Cechem nawiązaliśmy dobrą współpracę. Jeszcze bliżej współpracujemy z Forum Firm Miasta Radlin. Cech przystąpił do naszej organizacji. Będziemy ciągle niezależni, ale będziemy sobie pomagać. Mamy innych członków. Cech ma rzemieślników, a my mamy czasem i dużych przedsiębiorców. Przede wszystkim jednak reprezentujemy małych i średnich przedsiębiorców.

 

Jaka przyszłość przed wami?

 

Jeżeli uda się realizować porozumienie pod nazwą Śląskie Partnerstwo Gospodarcze, to nasze działania mają przyszłość. Będziemy pukać do drzwi tych na górze, tak by samorząd powstał. W samorządzie przede wszystkim będzie obligatoryjność. Ktoś będzie musiał przedsiębiorców reprezentować na niższym szczeblu. A my spokojnie moglibyśmy taką funkcję pełnić.

 

A jak układa się współpraca z miastem?

 

Otóż nie wszyscy nasi członkowie są z Wodzisławia. Mamy więc mały dylemat. Owszem rozmowy z prezydentem są, ale trudna jest rozmowa z miastem, gdy sytuacja budżetowa jest taka a nie inna. Miasto nie może jednak zapominać o małych i średnich przedsiębiorcach. Można, owszem, starać się o duży kapitał, ale wiemy, że on nie przyjdzie. Nie wolno zapominać o obecnych przedsiębiorcach, którzy z podatków zasilają budżet. Kto ma działać na rozwój tego miasta? Przedsiębiorcy! Jeżeli tego prezydent czy rada miasta nie zrozumie, przedsiębiorca znajdzie inną lokalizację dla własnej firmy. Już parę takich przypadków było. Rydułtowy są dobrym przykładem perspektywicznego myślenia. Dbają o infrastrukturę pod małe i średnie firmy. A Wodzisław? Czy przyjdzie tu jakiś duży inwestor? Albo Chińczyk? Takich propozycji jak daje Wodzisław jest mnóstwo. A inwestor wybiera tylko oferty najlepsze.

 

Dziękuję za rozmowę.

 

Również dziękuję.

 

 

 

Rozmawiała: Izabela Grela

 

 

Marian Oślizło – prezes i założyciel Izby Gospodarczej w Wodzisławiu. Od ponad 30 lat pracuje w przemyśle. Od 6 lat przedsiębiorca prywatny. Właściciel Agro Wodzisław.

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (1):
  • ~Mariano_Italiano 2011-07-19
    18:52:58

    1 2

    Zastanawiam się czy ten Pan przypadkiem jako prezes Koncentratów Spożywczych w Wodzisławiu doprowadził najpierw do sprzedaży zakładu potem przejęcia tego co zostało, bo wiem że jakiś Pan Oslizło był prezesem??

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu tuWodzislaw.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Alert tuWodzislaw.pl

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera tuWodzislaw.pl i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Czy jesteś szczęśliwy w Wodzisławiu Śląskim i powiecie?




Oddanych głosów: 1072