zamknij

Wywiady

Chciałabym pobić rekord świata w monopłetwie

- Są pewne granice organizmu. Nikt ich do końca nie zna. Nie wiem czy dotarłam do moich. Mam nadzieję, że nie. Chcę je wciąż przesuwać


– mówi Katarzyna Talaga, jedna z nielicznych Polek specjalizujących się we freedivingu, czyli nurkowaniu na zatrzymanym oddechu.

Redakcja: Od czego zaczęła się twoja przygoda z freedivingiem?

 

Katarzyna Talaga: Każdy ma chęć zanurzania się w wodzie. To jest przyjemne. Zawsze byłam kiepska w pływaniu. Potrafiłam przepłynąć basen, ale z wysiłkiem. Pewnego dnia zanurkowałam i odkryłam, że to jest o wiele przyjemniejsze. Wokół mnie była cisza, nie słyszałam gwaru dzieciaków. Byłam sama ze sobą. Zawsze też na basen zabierałam ze sobą płetwy, odciążały poniekąd moje biodra, z którymi od najmłodszych lat miałam problemy. Zaczęłam pływać pod wodą. Najpierw  jedną długość basenu 25 metrowego, z czasem umiałam przepłynąć już dwie długości, a potem dosyć łatwo przyszło nawet 75 metrów. Oczywiście przy dłuższych dystansach odczuwałam pewien dyskomfort, ale radość po wynurzeniu motywowała mnie do kolejnych prób. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że istnieje jakiś sport, który zwie się freediving.

 

Jak odkryłaś ten sport?

 

Przypadkowo wśród znajomych „pochwaliłam się”, że umiem przepłynąć trzy długości basenu. I oni skontaktowali mnie z freediverami na basenie w Warszawie. Po pierwszym spotkaniu byli zaskoczeni, że bez przygotowania, sprzętu przepłynęłam ok. 80 metrów. Dopiero później dowiedziałam się, że przed nurkowaniem należy się zrelaksować, wyciszyć organizm. Dziś jest to dla mnie naturalne. Trzeba się wprowadzić w stan spokoju wewnętrznego, w którym człowiek odcina się od reszty świata.

 

Przyjęli cię do własnego grona?

 

Tak. Zaczęłam z nimi nurkować. Freediving jest dyscypliną sportową, dla której sprzętu nie da się kupić w całości w sklepie. Żeby płynąć na określonej głębokości musimy wyważyć  ciało. Przygotowuje się wtedy specjalne obciążenie. Zrobiłam więc ten sławetny neckwaight ołowiany, który obciąża ciało. Nosze teraz nietuzinkową biżuterię ;) Zamieniłam też amatorskie płetwy na tą już właściwą - monopłetwę.

 

Właściwy osprzęt pozwolił ci poprawić wyniki?

 

Freediving jest taką dyscypliną sportu, w której nie ma powtarzalności. Wiele zależy nie tylko od naszej kondycji fizycznej i przygotowania, ale sfera mentalna, warunki na basenie czy nawet tzw. „dobry dzień” ma ogromny wpływ na wynik.

 

Pochwal się zatem swoim najlepszym wynikiem.

 

Zrobiłam go rok temu na Mistrzostwach Świata we Włoszech. Dużo pracowałam do mistrzostw, choć intensywne treningi prowadziłam tylko dwa miesiące. W półfinałach ustanowiłam Rekord Polski wynikiem 178 metrów, a w finałach przepłynęłam długość 181 metrów w monopłetwie co dało mi 7 miejsce w klasyfikacji ogólnej kobiet.

 

Zobacz film z zawodów >

 

Co znaczy pracować nad ciałem?

 

Obowiązuje nas jak każdego sportowca dieta, ćwiczenia, ogólna dbałość o organizm. Choć przede wszystkim pracujemy nad głową. Przed treningiem ważne jest aby 4-6 godzin nie jeść. Ortodoksyjni freediverzy przed zawodami nie jedzą nawet 2 dni. Freediving to też filozofia życia. W lepszym zrozumieniu, wyczuciu organizmu pomaga nam joga, która wycisza i rozciąga nasze ciało. Na basenie nierzadko rozkładamy maty i rozciągamy się przed treningiem. Choć muszę zaznaczyć, że wszystko odbywa się w granicach zdrowego rozsądku i zgodnie z rytmem i potrzebami ciała. Na przykład nie wszyscy freediverzy stosują lekką dietę.

 

Co dzieje się w twojej głowie, kiedy brakuje tlenu?

 

We freedivingu są dwie fazy – łatwa i trudna. W pierwszej delektujesz się chwilą, tym, że woda cię opływa, jesteś w niej, czujesz ją. Myśli wolno płyną. W fazie trudnej, gdy we krwi zaczyna gromadzić się coraz więcej CO2 – u mnie ta faza następuje po ok. 30 metrze - rozpoczyna się walka z własnym organizmem. Towarzyszy nam uczucie duszności, wrażenie „braku powierza”, choć tak naprawdę w organizmie jest go pod dostatkiem, i potrzeba wynurzenia się.

 

I zaczyna się panika?

 

Nie ma paniki. Freediving to bolesna i teoretycznie niebezpieczna dyscyplina sportu – i my o tym wiemy. Zawodnik chcąc osiągnąć jak najlepszy wynik walczy przede wszystkim z własnym ciałem- z przemożną chęcią wypuszczenia i nabrania świeżego powietrza. Z bólem łapanej skurczami przepony, która domaga się oddychania. I przede wszystkim z własną głową. Freediverzy też mają potrzebę oddychania J Jak każdy inny. Kiedy zaczyna się faza trudna naturalnie, że chcę się wynurzyć. Chcę i to bardzo, czym dłużej jestem zanurzona tym bardziej. Tyle tylko, że tą chęć potrafię w sobie zwalczyć, opanować. Między innymi na tym polega wytrenowanie nurka. Sukces tkwi w głowie. Z tym też wiąże się wspomniane niebezpieczeństwo. Freediver walcząc z własną wolą musi znać jednak granicę wytrzymałości swojego organizmu. A ta jest bardzo cienka i łatwo ją przekroczyć. Już chciałabym się wynurzyć, ale myślę sobie, że jeszcze raz machnę płetwą, jeszcze „urwę” kilka metrów, i jeszcze raz tak samo by znów przepłynąć metr lub dwa. W efekcie czasem zdarza się, że podczas bicia kolejnego rekordu nurek traci świadomość. Zasypia w wodzie. Dlatego tego sportu absolutnie nie można trenować w pojedynkę. Przy każdym zanurzenia musi czuwać osoba asekurująca nurka, która od razu zareaguje, w przypadku kiedy ten przestaje się ruszać, lub jego ruchy przestają być skoordynowane co świadczy o zanikającej świadomości. O tej podstawowej dla freediverów zasadzie zapomniał wyjątkowy i utalentowany freediver Belg Patrikc Musimu, który zmarł we własnym basenie podczas samotnego treningu…

 

Jak motywujesz się do pokonywania kolejnych metrów, gdy w płucach nie ma tlenu?

 

Skupiam się na rzeczach banalnych. Na kolejnym kopnięciu płetwą. Patrzę jak przesuwają się kafelki na dnie basenu.  To moment, kiedy nie ma już miejsca na myślenie o „trudnych” rzeczach.

 

Co jest w tym takiego fascynującego, że masz ochotę znów zmuszać organizm do beztlenowego, morderczego wysiłku?

 

To jest ciekawe pytanie. Motywujące jest bycie samemu z sobą pod wodą, z pozoru banalne, ale wyjątkowe. Są pewne granice organizmu. Nikt ich do końca nie zna. Nie wiem czy dotarłam do granic mojego organizmu. Mam nadzieję, że jednak nie. Chcę je wciąż przesuwać. Poza tym ucieczka do wody i ciszy przed zgiełkiem świata – to kapitalne rozwiązanie. Człowiek nie myśli o tym, co było i co będzie. Wszystko znika. Liczy się tu i teraz.

 

Ile treningów masz w tygodniu?

 

Jeszcze do niedawna miałam jechać na Drużynowe Mistrzostwa Świata we Francji, ale nie znaleźliśmy sponsorów... Tak więc Polska się nie zaprezentuje. Cel zniknął z oczu a ja muszę go mieć, by walczyć o dobre wyniki. Aktualnie w natłoku prac mam też mało czasu na treningi. Staram się jednak 2 razy w tygodniu wskoczyć do wody.

 

Coś cię jednak motywuje?

 

Pojawił się pomysł na kolejne zawody. Muszę w nich wystartować i zrobić dobry wynik, by zdobyć nominacje na przyszłoroczne mistrzostwa świata. Być może odbędą się one w Polsce w Olsztynie. Tak więc jesienią wystartuję w Mistrzostwach Niemiec i być może w grudniu w Rybniku na corocznym Pucharze Barbórkowym.

 

Jakie jest twoje marzenie?

 

Związane z freedivingiem, aż boję się głośno o nim mówić ;) Mierzę wysoko, a cel jest zarazem prosty i skomplikowany. Chciałabym pobić rekord świata w monopłetwie.

 

Zobacz sesję zdjęciową na wodzisławskim rynku >

 

I ile czasu sobie dajesz?

Dwa lata.

 

A jaki jest obecny rekord?

 

To 225 metrów. Należy do Natalii Molchanovej, która ma obecnie 50 lat. Wiem, że jest to do zrobienia.

 

Dziękuję za rozmowę.

 

Również dziękuję.

 

 

Rozmawiała Izabela Grela

 

 

 

Katarzyna Talaga – bizneswoman, niespokojna dusza, która by funkcjonować potrzebuje celów. Prowadzi firmę, która produkuje karoserię do autobusów oraz samoobsługową myjnię samochodową. Prowadzi fundację, która zrzesza osoby z problemami stawów biodrowych.

 

Idealistka, realizująca swoje pasje. Pochodzi z Pszowa. Mieszka obecnie w Warszawie. A faktycznie w samochodzie nieustannie dokądś zmierzając. Biznesowo wciąż związana z powiatem wodzisławskim.

Jest jedną z niewielu Polek i bardzo wielu kobiet na świecie, które zajmują się freedivingiem. Pomaga prowadzić kursy i warsztaty w szkole freedivingu Nitas Apnoe. Poza tym kocha narciarstwo i jest fanką Moto GP.

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (11):
  • ~maly.wariat 2012-08-13
    13:53:19

    1 1

    ładna foczka :)

  • ~ 2012-08-13
    22:26:02

    1 0

    3 razy "P" - Pasja! Poświęcenie! Piękno! Tymi trzema jakże prostymi słowami można określić to co robisz. Powodzenia w przekraczaniu ludzkich barier! Trzymam kciuki;)

  • ~ 2012-08-13
    22:31:48

    0 0

    3 razy "P" - Pasja! Poświęcenie! Piękno! Tymi trzema jakże prostymi słowami można określić to co robisz. Powodzenia w przekraczaniu ludzkich barier! Trzymam kciuki;)

  • ~wojas 2012-08-14
    14:45:05

    0 0

    Ciekawa osoba. I chyba nie sfiksowana bo widać, że ma wiele pasji. Ogólnie fajny sport. Coś innego. nie słyszałem o tym wcześniej w ogole. Powodzenia życze i niech będzie ten rekord!

  • ~ 2012-08-14
    18:29:12

    0 0

    Wyjątkowy sport, uparta syrenka i ambitne podejście, (brawo) ..... pozostaje tylko życzyć baaaardzo dużo determinacji!!!

  • ~bonek 2012-08-15
    00:19:01

    1 0

    Moja żona która ma chore biodra zna tą dziewczynę osobiscie z rehabilitacji czy jakis tam zajęć. Ona nie tylko nurkuje, ale pomaga chorym i sama jest po kilku operacjach bioder!! nie wiem czemu nie ma o tym w wywiadzie bo to w sumie niepojęte jak laska po takich przuejściach moze mieć takie wyniki i ambicje, to raczej nie idzie w parze z takimi kłopotami. No nie? Wiem co mówię, bo mam to w domu i widzę jak moja zone na codzien boli. Dla mnie szacun! Bede kibicował.

  • ~AgaW 2012-08-15
    16:53:49

    0 0

    Ci którzy chcą zrozumieć to, co przekazała tu Kasia powinni czytać między wierszami.
    Znam ją od wielu lat i to odważne hasło „chcę pobić rekord świata” ma zupełnie inny sens.
    Ha, ha, ona nie ściga się z innymi. Ona co dzień toczy walkę ze swoim ciałem, które tak naprawdę jest ułomne.
    Myślę, że ta odważna deklaracja jest jej potrzebna, aby pracować dalej nad sobą i nie pozwolić sobie na słabość. Rekord? To tylko cel pośredni.
    Priorytetem jest wygrać walkę z chorobą, dążyć do zachowania jak najlepszej sprawności.
    Zeby to zrozumieć trzeba wczuć się w jej sytuację, do tej walki potrzeba prawdziwej siły charakteru.
    Wierzę, że jej się uda ! Zgodnie z jej mottem: "nic nie jest niemożliwe-wszelkie bariery istnieją tylko w naszych umysłach"
    Kasia-jestem Twoją wierną fanką, trzymam mocno kciuki !



  • ~pieter78 2012-08-16
    14:28:59

    0 0

    Góry są po to by na nie włazić. Napieraj Kaśka.

  • ~marcinb20 2012-08-16
    21:00:01

    0 0

    Kasiu przedewszystkim chcialem ci powiedziec EVERYTHING YOU CAN IMAGINE IS POSSIBLE i powodzenia w osiaganiu najwyzszych celow a slowa "chce pobic rekord swiata" swiadcza tylko o tym ze nalezy sobie stawiac jak najwyzej poprzeczke a wtedy naprawde mozne bardzo duzo osiagnac. Trzymam kciuki za kolejne sukcesy.

  • ~ulkenson 2012-08-18
    12:00:06

    0 0

    Twoja wola walki jest niesamowita!!! Oczywiscie trzymamy z Piotrem kciuki i mamy nadzieje, ze kiedys bedziemy mogli obejrzec Cie na zywo!!!! Powodzenia, zyczymy kolejnych sukcesow!!!!!

  • ~syrena ;) 2012-08-23
    07:19:53

    0 0

    W tym sporcie cała frajda to pokonywanie własnych słabości.Marzenie żeby pobić rekord świata - FANTASTYCZNIE !!1. Ja Ci tego życze z całego mojego serduszka i trzymam mocno kciuki.
    Masz dać koniecznie przykład początkującej syrenie ;)

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu tuWodzislaw.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Alert tuWodzislaw.pl

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera tuWodzislaw.pl i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Czy jesteś szczęśliwy w Wodzisławiu Śląskim i powiecie?




Oddanych głosów: 1074