zamknij

Wywiady

Lustra długo były zasłonięte

- Czujemy się jak półkobiety. Całe życie masz dwie piersi, aż nagle po jednej zostaje tylko rana. Blizna, na którą najpierw musisz nauczyć się patrzeć a później ją zaakceptować

 

– mówi Wioletta z Wodzisławia, która pięć lat temu zachorowała na raka piersi.

Redakcja: Kiedy usłyszała pani diagnozę pomyślała, że to już wyrok śmierci?

 

Wioletta : Nie. Przyjęłam to spokojnie, choć lekarz proponował środki uspokajające. To było przed Wielkanocą. Zakładał, że mogę spanikować. Jak teraz na to wszystko patrzę, to podziwiam się za własny spokój.

 

Nic wcześniej nie wskazywało na to, że może pani być obciążona genetycznie rakiem piersi?

 

U mnie w rodzinie nikt nie chorował. Sama chodziłam co roku, odkąd skończyłam 30 lat, na mammografię. A o chorobie dowiedziałam się przez przypadek.

 

Przypadek zrządził, że trafiła pani do lekarza?

 

Właściwie tak. Miałam dzień wolny w pracy. Spotkałam koleżankę, która namawiała mnie, żebym poszła na mammografię. Wtedy pomyślałam, że nie po to mam urlop, żeby stać w kolejce u lekarza, ale… Miałyśmy później iść na kawę więc mnie namówiła.

 

I ?

 

Poproszono mnie bym poszła na dodatkowe USG. Jak się miało później okazać obawy były słuszne. Diagnoza była tylko jedna – rak piersi.

 

Można się na taką wiadomość przygotować?

 

Tego nie wiem. Działałam wtedy jak z automatu. Nie wdając się w szczegóły sprowadziłam własną mamę, by zaopiekowała się córką. Poszłam do szpitala. Od razu trafiłam na stół. Pobrali wycinek a po godzinie lekarz przyszedł z wiadomością, że wracamy na salę operacyjną.

 

Tak od razu zgodziła się pani na usuniecie piersi?

 

W takich sytuacjach nie ma innego wyjścia. Moja koleżanka zgodziła się jedynie na usunięcie węzłów chłonnych. Pół roku później umarła. A ja chciałam żyć. Mam dwie córki. I mam wciąż ochotę do życia. Choć wtedy po mastektomii nie było lekko i przyjemnie.

 

Nie da się uniknąć kryzysu?

 

Wydaje mi się, że nie. Po operacji, jak większość kobiet, miałam depresję. Na początku człowiek jest obojętny. Działają lekarstwa. Z czasem przychodzi bolesna świadomość tego, co się stało. Zaczyna się zadawanie pytań dlaczego ja? Dlaczego akurat mnie to musiało spotkać? W takim momencie bardzo ważne jest wsparcie bliskich osób. Kto je ma, wygrywa los na loterii. Ostatnio w telewizji oglądałam dokument o kobietach po mastektomii. Jeden z mężów pacjentki powiedział ważne słowa: piersi są dla mnie jak dwa worki. A przecież liczy się przede wszystkim cała reszta.

 

Pacjentki po mastektomii nie czują się kobieco.

 

Czujemy się jak półkobiety. Całe życie masz dwie piersi, aż nagle po jednej zostaje tylko rana. Blizna, na którą najpierw musisz nauczyć się patrzeć a później ją zaakceptować. U mnie w domu długo lustra były pozasłaniane. Nie akceptowałam siebie. I jak zawsze, uznałam, że najlepszym wyjściem z sytuacji będzie praca. To jednak nie pomaga.

 

Co zatem pomogło?

 

Choć to frazes – wydawałoby się - czas przynosi ukojenie.

 

Zaakceptowała pani siebie?

 

Wydaje mi się, że tak. Choć nie wyobrażam sobie momentu, w którym mogłabym swobodnie czuć się wśród ludzi bez protezy. Jesteśmy inne. My amazonki.

 

Boicie się odrzucenia?

 

Nie. Raczej zakłopotania i chyba braku akceptacji.

 

A jednak zgodziła się pani na rozmowę o swojej chorobie.

 

Wciąż walczę ze sobą.  Połowa mnie nie chce oficjalnie o tym mówić. Ale mam nadzieję, że ten wywiad zmotywuje kobiety do pójścia na mammografię. Jak wtedy, gdy zachorowałam. Wszystkie moje koleżanki, a mam ich wiele, poleciały do przychodni. Chciałabym, by choć jedna kobieta po przeczytaniu tych słów, poszła na badania. Wtedy poczułabym się jak zwycięzca. Zwyciężyłabym własne obawy i miała poczucie, że to poświęcenie – bo wciąż nie jest mi łatwo o tym mówić – miało sens.

 

 

Dziękuję za rozmowę. Szczególnie, bo traktuje o sprawach trudnych. I życzę zdrowia.

 

Również dziękuję. I jeszcze raz zachęcam. Kobiety! To nic nie kosztuje – idźcie na mammografię.

 

Rozmawiała Izabela Grela

 

 

Pełne imię i nazwisko rozmówczyni pozostaje do wiadomości redakcji.

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (1):
  • ~ 2012-09-02
    20:25:17

    0 0

    U mnie jest tak samo...

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu tuWodzislaw.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Alert tuWodzislaw.pl

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera tuWodzislaw.pl i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Czy jesteś szczęśliwy w Wodzisławiu Śląskim i powiecie?




Oddanych głosów: 1039