zamknij

Wywiady

Nie jestem cudotwórcą

- Od zmiany dyrektorów szpitalom pieniędzy nie przybędzie. Tylko od rozsądku i ewentualnie wspólnych trafnych decyzji

 

– mówi Bożena Capek, dyrektor ZOZ- Rydułtowy i ZOZ-u Wodzisław.

 

Redakcja: Jest pani dyrektorem dwóch szpitali. W Rydułtowach od kilku lat. I od stycznia w Wodzisławiu. Kondycja finansowa ZOZ-ów pozostawia wiele do życzenia. Jak pani postrzega swoją pracę – jako mission impossible czy raczej widzi się pani w roli dobrej wróżki?

 

Bożena Capek: Raczej widzę siebie w roli dobrego gospodarza.

 

Zgodzi się pani ze mną, że powierzano pani zarządzanie szpitalami, gdy ich sytuacja była krytyczna.

 

To akurat prawda. 6 lat temu w Rydułtowach była dość poważna sytuacja finansowa. Powiedziałabym, że wręcz bardzo poważna. Ona nadal jest trudna. Z tym, że lepsza niż sytuacja finansowa szpitala w Wodzisławiu.

 

I mimo, że sytuacja finansowa w Rydułtowach jest trudna, podejmuje się pani ratowania szpitala w Wodzisławiu.

 

Nie określiłabym tego jako misja ratowania.  Nie brałabym tego na własne barki. Co najwyżej chcę pokazać, że w sytuacjach trudnych, gdy personel rozumie dyrekcję a dyrekcja wsłuchuje się w głosy pracowników, zawsze można coś zrobić.

 

Czy to jest tak, że gdzie diabeł nie może, tam Bożenę Capek pośle?

 

Nie chciałabym wypaść na osobę, która jest potworem. (śmiech)

 

Może jest pani kobietą od zadań specjalnych?

 

Mam to szczęście, że robię to, co lubię. Jak się do pracy podchodzi z pasją, to czerpie się przyjemność z obowiązków. I można zarazić nawet innych. Przede wszystkim personel. Jeśli przekona się, że mamy wyznaczony cel a dyrekcji zależy, to też jest inne nastawienie do tego co dzieje się w zakładzie.

 

Co pani powiedziała pracownikom, kiedy obejmowała stanowisko?

 

Że razem można więcej. Sytuacja służby zdrowia jest bardzo poważna. Nakłady nie są adekwatne do naszych potrzeb. I nie mam na myśli oczekiwań płacowych a nowe technologie w leczeniu pacjentów. Wymogi Narodowego Funduszu Zdrowia sprawiają, że musimy się do nich dostosowywać a środki finansowe i wartość wyceny punktu od 3 lat są niezmienne. Koszty wzrastają a budżet pozostaje ten sam.

 

Jak radzicie sobie w tej sytuacji?

 

Szukamy tych najlepszych rozwiązań. I tu jedno chciałabym podkreślić. Nie jestem cudotwórcą. Od zmiany dyrektorów szpitalom pieniędzy nie przybędzie. Tylko od rozsądku i ewentualnie wspólnych trafnych decyzji.

 

Ale udaje się pani wyszarpnąć nieco grosza.

 

Mówi pani o nocnej i świątecznej opiece zdrowotnej? Może dlatego, że w Rydułtowach mamy od początku ten zakres świadczeń. Doświadczenie zaprocentowało i było nam łatwiej pozyskać dodatkowe środki na ten cel. Był to w skali 10 miesięcy zastrzyk gotówki rzędu 1 mln 200 tys. zł. Bardzo się cieszyliśmy z tego sukcesu.

 

Ciągle słyszę, że dzięki współpracy personelu z dyrekcją będzie łatwiej i więcej. A co z tego wszystkiego będą mieli pacjenci?

 

To wszystko robimy dla pacjentów! Misją jednego i drugiego zakładu jest praca dla chorych. Udało nam się spłacić zaległości za remonty z ubiegłego roku.  Nie była to mała kwota, bo prawie 900 tysięcy zł. Nie ukrywam, że od sierpnia chcemy remontować jedno ze skrzydeł chirurgii  ogólnej w Wodzisławiu. Koszty sięgną około 380 tysięcy zł. W lipcu planujemy malowanie i niewielkie prace adaptacyjne w oddziale anestezjologii i intensywnej terapii. W sierpniu jeszcze chcemy wymalować trakt operacyjny. Wyremontowaliśmy też izbę przyjęć w Wodzisławiu. A w Rydułtowach wymalowaliśmy cały pion położniczo-ginekologiczny. Aktualnie będziemy remontować klatkę główną. Dostosowujemy też sprzęt do potrzeb i kupujemy aparaturę medyczną. To są cały czas inwestycje dla pacjentów.

 

Skąd macie pieniądze?

 

W tym roku są to środki własne. W Rydułtowach był duży zastrzyk gotówki z wygranej sprawy dotyczącej zapisu ustawy 203. Dostaliśmy prawie 4 mln. W pozostałych przypadkach to planowane inwestycje, których odpłatność rozłożona jest na raty. Wiemy jedno, jeśli nie pójdziemy z duchem czasu pacjent nie będzie chciał do nas przychodzić. A on musi się u nas czuć dobrze i bezpiecznie. Po to chcemy się doposażyć i poprawić komfort pobytu w szpitalu.

 

Pacjenci są zadowoleni?

 

Na to pytanie musza sami odpowiedzieć. Wiem jedno, nie ma takiej sytuacji, w której wszyscy są zadowoleni.

 

Czym się pani kieruje zarządzając dwoma szpitalami?

 

Rozsądkiem.

 

Ile osób pracuje w wodzisławskim a ile w rydułtowskim szpitalu?

 

W Wodzisławiu ponad 600 a w Rydułtowach ponad 500.

 

Jak pani udaje się zarządzać tak dużymi zakładami pracy w ciągu 8 godzin?

 

To nie jest 8 godzin. Może tyle czasu spędzam na terenie szpitali, ale na tym moja praca się nie kończy. Pracuję około 10 godzin dziennie.

 

Co jest obecnie największym problemem?

 

Myślę, że dalej ten sam, czyli ilość środków pieniężnych. Nasze problemy wynikają z systemu. Opóźniają się terminy wypłacania należności z tytułu naszej pracy i to dodatkowo komplikuje sytuację. Potrafimy czekać na zapłatę nawet miesiąc. Chorzy dawno są wyleczeni, pracownikom trzeba zapłacić a nie ma z czego, bo fundusz opóźnia zapłatę. Z pełną odpowiedzialnością mówię, że muszą wzrosnąć nakłady z zewnątrz

 

Ale śpi pani spokojnie.

 

Tak. Nie robię w życiu niczego, co by sprawiło, że nie mogę spać.

 

Dziękuje za rozmowę.

 

Również dziękuję.

 

 

 

Bożena Capek – dyrektor ZOZ-u w Rydułtowach od 2005 roku. Od stycznia dyrektor ZOZ-u w Wodzisławiu.

Wcześniej była naczelnikiem Wydziału Zdrowia i Polityki Społecznej w Starostwie Powiatowym w Wodzisławiu Śląskim.

Wodzisławianka.

 

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu tuWodzislaw.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Alert tuWodzislaw.pl

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera tuWodzislaw.pl i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Czy pójdziesz na wybory samorządowe?



Oddanych głosów: 55