Nikt z zagranicy nie wierzył, że się uda

Innowacja to jest drugie logo Waszej firmy i chyba najprostsze streszczenie tego co robicie. Skąd czerpiecie inspiracje do tego, aby ciągle wymyślać nowe rzeczy? Jak to się dzieje, że ciągle w Waszych laboratoriach i głowach rodzą się nowe pomysły?

To jest stosunkowo proste. Rynek i klienci wymusząją na nas pewne działania. Zazwyczaj przychodzą do nas grupy naukowe i definiują problem, który chcą rozwiązać. Siadamy razem do stołu, przedstawiamy nasze wizje i możliwość techniczne. Wszystko odbywa się na zasadach wzajemnego porozumienia.

Co powstaje na bazie Waszej myśli techniczno-naukowej?

Na bazie naszego pomysłu, naszych myśli techniczno-naukowych powstają urządzenia, które umożliwiają innym naukowcom stworzenie nowych obiektów, nowych materiałów, nowych technologii. A przekładając to na prostszy język - nowych samochodów, elektronik, urządzeń, optyk, ogniw słonecznych... I tak można by wymieniać w nieskończoność.

Chciałbym wrócić do początków zakładania Pana firmy w Polsce, bo jest to historia nietuzinkowa. Może Pan opowiedzieć o tym wątku ze swojego życiorysu?

Zawsze byłem człowiekiem ambitnym. Bardzo interesował mnie świat, fizyka, procesy, technika. Jako młody chłopak poszedłem najpierw do technikum mechanicznego na automatykę i metrologię. Później studiowałem na AGH również automatykę i metrologię. Liznąłem trochę górnictwa, a potem wyjechałem za granicę. Miałem ogromne szczęście dostać się do topowej technologicznej firmy, gdzie nauczyłem się wielu rzeczy związanych z technologiami i rozwikływania problemów metodą prób i błędów. Następnie zostałem odwerbowany na uniwersytet. Tam pracowałem jako szef techniczny i pracownik naukowy, gdzie z kolei nauczyłem się różnych analitycznych metod rozwiązywania problemów. Miałem przyjemność pracować z wieloma noblistami.

I teraz w Pańskiej firmie powstają rzeczy, których nikt inny nie potrafi zrobić.

Problemy, które rozwikłujemy w tej firmie to zlepek doświadczeń zebranych z całego świata. I właśnie na tej bazie jesteśmy w stanie robić rzeczy, których często nikt inny nie potrafi.

Jak doszło do powstania Prevacu?

Siedziałem kiedyś w moim biurze na uniwersytecie w Heidelbergu i zastanawiałem się co dalej. Pracę miałem tak poukładaną, że w zasadzie do wyboru były dwa wyjścia. Albo pójść dalej w kierunku nauki i profesury, albo wykorzystać swoją wiedzę w bardziej niekonwencjonalny sposób. Postanowiłem wybrać tę drug ścieżkę przyszłości. Trochę chciałem też przeciwdziałać opinii jaką świat miał na temat Polski. Nie ukrywajmy, że ten wysokotechnologiczny świat się z nas nabijał. Mówili: tam nic nie ma, Polska jest znana tylko z węgla, wołowiny, a co poniektórzy złośliwi twierdzili, że z wódki.

Przyjechał więc Pan w rodzinne strony i tutaj zaczął rozwijać swoją działalność?

Cieszy mnie niezmiernie fakt, że udało mi się stworzyć w tym regionie pewną oazę myśli technologicznej i stworzyć kadrę, która w tej chwili w dużej mierze jest w stanie beze mnie funkcjonować. To jest ogromny sukces, bo kiedy tutaj przychodziłem to nikt z zagranicy nie wierzył, że się uda. Mogę potwierdzić że jestem z tego bardzo dumny. Firma się rozrasta. Wybudowaliśmy kilka obiektów i to jest ciągle mało. Trzeba iść dalej, dlatego będziemy budować nowej lokalizacji - myślę, że docelowej.

Dziękuję za rozmowę!