zamknij

Wywiady

Wszyscy starali się być dla siebie mili

Sporo z tradycji i i zwyczajów świątecznych Śląska przetrwało do dzisiaj. Na przykład zwyczaj Dzieciątka, które przynosi prezenty znany jest tylko na Śląsku i w Czechach

 

– o tym jak kiedyś na Śląsku obchodzono Boże Narodzenie opowiada Kinga Kłosińska z działu kultury regionu Muzeum w Wodzisławiu.

Jak kiedyś na Śląsku obchodzono Święta Bożego Narodzenia?

 

Sporo z tradycji i i zwyczajów świątecznych Śląska przetrwało do dzisiaj. Na przykład zwyczaj Dzieciątka, które przynosi prezenty znany jest tylko na Śląsku i w Czechach. Choć można zauważyć, że ten zwyczaj jest już coraz mniej znany, bo dzieciom prezenty przynosi teraz często Święty Mikołaj.

 

Prezenty na ogół były bardzo praktyczne, dzieci dostawały nowe buty czy kurtki. Zabawki natomiast były robione własnoręcznie przez rodziców, na przykład mógł być to konik strugany z drewna czy szmaciana lalka. Mało kogo było stać na zabawkę ze sklepu.

 

Prezenty dostawały tylko te najgrzeczniejsze dzieci, to było rygorystycznie przestrzegane. Te niegrzeczne dostawały natomiast wągliki i oszkrabinki, czyli węgiel i obierki z ziemniaków lub owoców.

 

Jak wyglądało samo przygotowanie do świąt?

 

Tak jak w większości Polski, było to 4 tygodnie adwentu, kiedy ludzie starali się odmawiać sobie różnych przyjemności, a dom przygotowano do świąt. Były więc generalne porządki, czyszczenie, mycie.

 

A kiedy w domach pojawiła się choinka?

 

W wielu regionach Polski na święta w domach stawiano i zdobiono snopek. Sama choinka pojawiła się w połowie XIX wieku w Niemczech i bardzo szybko zadomowiła się na Śląsku, dopiero później stała się popularna w reszcie kraju. Ozdoby były oczywiście robione samodzielnie, z materiałów ogólnodostępnych czyli papieru, kartonu, słomy. Wieszało się szyszki, jabłuszka, owoce, ciasteczka.

 

Z jakimi zwyczajami i przesądami wiązała się sama Wigilia?

 

Niektóre są kontynuowane do dzisiaj - na przykład porzekadło, że tak jak będzie wyglądała Wigilia, tak będzie wyglądał cały rok. Wszyscy starali się więc być dla siebie mili. W Wigilię był zakaz wykonywania jakiejkolwiek pracy, wszystko musiało być wcześniej posprzątane i przygotowane. Przykładowo: nie wolno było rąbać drewna, bo uważano, że przez cały rok rąbiącego będzie boleć głowa; nie wolno było wbijać gwoździ, bo przez cały rok będą boleć zęby. Z pracą ograniczano się do minimum, bo ten dzień miał być uroczysty.

 

Był też przesąd, żeby sąsiadowi wysypać trochę śmieci przed domem, bo to miało zapewnić dostatek na cały przyszły rok. Był też z kolei taki zakaz, żeby w Wigilię niczego nikomu nie pożyczać, bo przez cały rok majątek będzie trwoniony. Starano się też, żeby przed domem było posprzątane, bo w przeciwnym razie cały dobytek rozgryzą myszy.

 

A co znajdowało się na stole wigilijnym?

 

Zanim rodzina zasiadła do kolacji wigilijnej, czekano na pierwszą gwiazdkę. Ten zwyczaj praktykuje się w wielu domach do dzisiaj. Zaczynano od wspólnej modlitwy, czytania fragmentu Pisma Świętego, dzielenia się opłatkiem lub chlebem. Potem składano sobie życzenia.

 

Tak jak i teraz na stole wigilijnym ustawiano dodatkowe nakrycie. Teraz mówi się, że jest ono dla zbłąkanego wędrowca, kiedyś było to jednak nakrycie dla dusz przodków. Pod obrus wkładano sianko, co związane jest z tym, że malutki Pan Jezus leżał na sianie. Z siankiem wiązały się wróżby matrymonialne, po skończonej kolacji panny wyciągały po jednym źdźble - jeżeli było ono zielone i świeże to oznaczało, że panna ma szansę w nadchodzącym roku wyjść za mąż, jeżeli natomiast żółte - to że zostanie starą panną.  Cała rodzina siedziała przy stole i bardzo przestrzegano, aby nikt od stołu nie odchodził. Jedynie gospodyni donosiła dania. Cała rodzina siedziała razem do końca kolacji.

 

A jakie były potrawy wigilijne?

 

Teraz jest tradycja 12 potraw, kiedyś była ich różna liczba, musiała być jednak nieparzysta - mogło być ich na przykład 5 albo 7. To jakie potrawy pojawiały się na stole zależało od regionu - była ryba, ale niekoniecznie karp, który był drogi, częściej śledzie. Z zup - grzybowa, grochowa, siemieniotka z siemienia lnianego, rybna. Musiała być kapusta z grzybami, kompot z dyni lub suszonych owoców, na deser pierniczki. Starano się, żeby stół wigilijny był obfitszy niż w całym roku. Na koniec resztki z wieczerzy zanoszono zwierzętom domowym, gospodarczym. Wierzono, że potem, o północy będą mówić ludzkim głosem. Co ciekawe, świń nie karmiono, co tłumaczono tym, że tych zwierząt nie było w stajence, kiedy Pan Jezus się rodził.

 

Później rodzina wybierała się na pasterkę?

 

Z pasterką też wiązały się różne przesądy i wróżby. Dziewczyny wychodziły przed dom i słuchały z której strony usłyszą szczekanie psa, z tej strony miał bowiem przyjść przyszły narzeczony. Wsłuchiwały się też w odgłosy - np. turkot młyna oznaczał, że mąż będzie młynarzem, wystrzał - myśliwym, uderzenia młotkiem - kowalem. Chłopcy z kolei jeżeli chcieli wiedzieć czy konkretna dziewczyna jest im przeznaczona za żonę to przychodzili do domu, w którym ta dziewczyna mieszkała i zaglądali przez okno. Jeżeli panna się obróciła i spojrzała prosto na nich to oznaczało, że będą mężem i żoną, jeżeli jakaś inna - to znaczyło, że niekoniecznie.

 

Jeżeli dziewczyna chciała znać imię swojego przyszłego męża to kiedy szła na pasterkę zabierała ze sobą jabłuszko. Trzymała je pod pachą przez całą pasterkę, a później podchodziła do pierwszego mężczyzny i podawała mu owoc, pytając go o imię. Miało to być imię jej przyszłego męża. Po pasterce kobiety patrzyły w niebo i jeżeli było gwiaździste to wróżono, że kury będą cały rok niosły dużo jajek, jeżeli było zasnute mgiełką to miało oznaczać z kolei obfitość mleka.

 

Jak spędzano pierwszy i drugi dzień świąt?

 

Pierwszy dzień świąt spędzano spokojnie, w rodzinnym gronie. W drugi dzień świąt zaczynało się kolędowanie po wsiach, po osiedlach chodzili kolędnicy. Byli to głównie młodzi chłopcy, którzy odwiedzali te domy, w których mieszkały panny na wydaniu. Sami szyli sobie stroje - musiał być turoń, baran, chłopak z gwiazdką, herody, śmierć, aniołki, diabły. Okres świąteczny trwał do Nowego Roku i w tym okresie wróżono też jaka będzie pogoda w całym roku, konkretny dzień był przypisany do danego miesiąca.

 

Dziękuję za rozmowę!

 

Rozmawiała Monika Krzepina

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu tuWodzislaw.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Alert tuWodzislaw.pl

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera tuWodzislaw.pl i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Czy jesteś szczęśliwy w Wodzisławiu Śląskim i powiecie?




Oddanych głosów: 1076