zamknij

Wywiady

Zawsze byłam szybsza od brata

O kilkunastu treningach tygodniowo, miłości do sportu, trudnych początkach,kłodach rzucanych pod nogi, a także nadziejach związanych z ostatnimi sukcesami. W rozmowie z nami dwukrotna mistrzyni Polski seniorek w biegach narciarskich

 

- Dominika Bielecka i jej trener Krzysztof Skorupa.

Osiągnęłaś wielki sukces. Mistrzostwo Polski seniorek w wieku 21 lat... Spodziewałaś się tego?

 

Dominika Bielecka: Trening był ciężki. Myślałam, że kiedyś zaprocentuje, ale nie, że aż w takim stopniu. To w końcu są Mistrzostwa Polski Seniorek, gdzie startują o wiele starsze zawodniczki ode mnie, które mają więcej lat treningowych za sobą. Jestem zaskoczona, bardzo zaskoczona. W szczególności, że ten medal był i na długi dystans i na najkrótszy jaki się w biegach biega. To ogromne zaskoczenie.

 

Dominika ten efekt osiągnęła ogromną regularnością. Od lat wygrywa..

 

Krzysztof Skorupa (trener): Tak, wygrywała już od najmłodszych lat. Pierwszy taki sukces był w 2007 roku w biegach przełajowych. Przełom nastąpił w sezonie 2007/2008 - wygrywała prawie we wszystkim. Była bardzo wszechstronna - nie zaczynała tylko od biegów. Uprawiała wszystkie dyscypliny, trochę siatkówki, trochę skoku w dal. Problem był w tym, że była zawsze młodsza. Od początku musiała rywalizować ze starszymi od siebie, ale rzadko kiedy zawodziła. Zazwyczaj przynajmniej było to podium. Te ostatnie sukcesy to już chyba jej ukoronowanie kariery.

 

Kto u Ciebie zaszczepił tę miłość do sportu?

 

DB: Zawsze się śmieję, bo ścigałam z bratem i po prostu z nim wygrywałam. On był dwa lata starszy, więc stwierdziłam: dlaczego by nie zacząć biegać? Ścigaliśmy się np. w drodze do babci. Mówiliśmy: start i ścigaliśmy się do określonego miejsca. Jakoś zawsze wygrywałam.

 

Jak dużo Dominika trenuje w tygodniu?

 

KS: Wszystko zależy od okresu przygotowawczego. Jeden trening to 2, może 2,5 godziny. Od 4 lat Dominika robi 12-14 treningów tygodniowo. Musi trenować dwa, trzy razy dziennie. Czasami jest dzień wolny. My nie mamy tu warunków śniegowych, więc wyjeżdżając na Kubalonkę poświęcamy na trening nawet 9 godzin. Od dwóch lat Dominika już jest w kadrze Polski, więc jest łatwiej i jej i mnie jako trenowi. Na zgrupowaniach ma dużo lepsze warunki. Pierwsze 10 lat było dla nas bardzo trudne. Musieliśmy dopasować jej szkołę z moją pracą. Czasami wyjeżdżaliśmy o 4 rano na treningi na Kubalonkę. Później drugi trening odbywał się już tu, na miejscu. Teraz fajnie się patrzy na sukcesy, ale było naprawdę ciężko. Dla Dominiki było to bardzo trudne, na pewno miała drogę trudniejszą niż inni zawodnicy w Polsce, czy zawodnicy z innych dyscyplin w naszym mieście. Bo biegi narciarskie to chyba najtrudniejsza, po kolarstwie i pływaniu, dyscyplina do uprawiania.

 

Jak wygląda Twój trening?

 

DB: Różne mamy formy treningu. Czasem basen, czasem siłownia. Czasem bieg na nogach z kijami, innym razem bieg na nartorolkach. Wszystkiego po trochu, to jest dla mnie dobre rozwiązanie.

 

Jak łączysz treningi ze studiami?

 

DB: Studiuję na AWF-iew Katowicach wychowanie fizyczne. Dostałam tam indywidualny program nauczania. Nie muszę chodzić na zajęcia. Muszę nauczyć się materiału i przychodzę na egzamin kiedy jestem gotowa.

 

Tomasz Sikora to dla Ciebie wzór do naśladowania?

 

DB: Mieliśmy kilka treningów z panem Tomkiem. Zawsze dawał nam dobre rady, można powiedzieć, że był to taki wzór do naśladowania.

 

Doczekamy się w Wodzisławiu tras biegowych?

 

KS: Miasto, pan Prezydent czyni starania, żeby te trasy powstały. Jest jednak sporo przeciwników, że nie warto. Słyszałem nawet takie stwierdzenie, że nie warto dla kilku oszołomów budować tras biegowych czy budować strzelnicę. Teraz sukces Dominiki pokazał, że niektóre osoby powinny ugryźć się w język. Przypomnę też, że mamy tu nadal wicemistrza olimpijskiego z Turynu i powinniśmy w tym kierunku inwestować.

 

Większym zainteresowaniem kibiców cieszy się chociażby piłka nożna

 

KS: Według mnie warto inwestować przede wszystkim w biathlon i w biegi narciarskie. Bo mimo trudniejszych warunków do uprawiania i mniejszych kosztów finansowych jakie się ponosi, mamy wyniki. Sukces Dominiki to największy sukces w Wodzisławiu od czasów Tomka Sikory. Kiedyś Odra Wodzisław miała tylko seniorski sukces w 1997 roku - brązowy medal, ale były to sukcesy osiągnięte dużymi kosztami. Sukces Dominiki jest osiągnięty minimalnymi nakładami finansowymi, a jest to wynik obecnie najwyższy w Wodzisławiu. Nikt teraz nie ma prawa mówić, ze biathlon czy biegi są niepotrzebne.

 

Jakie cele, plany na przyszłość?

 

KS: Dominika na pewno jest brana pod uwagę na Olimpiadę w Korei Południowej w 2018. Na pewno jest w stanie się dostać do kadry i pojechać na Igrzyska.

 

Polski Związek Narciarski Was wspiera?

 

KS: Dominika jest w kadrze. To jest jedyne wsparcie. Ktoś sobie myśli, że Dominika jest mistrzynią Polski i zarabia niewiadomo jakie pieniądze. Za ten sukces od PZN nie dostanie ani złotówki i nigdy nie dostała za nic. Teraz dostanie stypendium z miasta, które na pewno ją podbuduje. Ale tak jak mówię: lepiej grać w piłkę, czy w koszykówkę. W III, w IV lidze i na pewno ktoś zarobi więcej niż w biegach. W biegach jest tak, że aby coś zarobić trzeba być w najlepszej ósemce na świecie. A ja jestem zdania, że żeby coś dostać trzeba najpierw coś pokazać. A w Wodzisławiu mentalność jest trochę odwrotna. Wszyscy oczekują, a często nie dają nic w zamian. Tomek Sikora, czy Dominika pokazali, że warto patrzeć na to, że istnieją w Wodzisławiu biegi...

 

To jest niepojęte, że Polski Związek Narciarski w ogóle Cię nie nagrodził za te sukcesy... Skąd czerpiesz motywację?

 

DB: Motywacją na pewno są sukcesy. A porażki? Czasem jeszcze większą. Choć zdarza się, że po porażkach mówię sobie: koniec z tym, bo to nie ma sensu i tak dalej... Ja to po prostu lubię. Nie mogłabym nie robić nic jeżeli chodzi o aktywność fizyczną. Nawet jeśli miałabym skończyć karierę.

 

KS: Dominika w tym roku zeszła na FIS punkty, które kwalifikują do startów w Pucharze Świata w seniorkach. Jeszcze jest taki niedosyt w tym roku, że nie została powołana na mistrzostwa świata do Falum. Uzyskała limit, a przez układy na te mistrzostwa się nie dostała. Pomimo, że się zakwalifikowała. Może gdybyśmy mieli jeszcze większe wsparcie z miasta, bądź ludzi z lokalnego środowiska, Dominika na te mistrzostwa by pojechała? Trzeba walczyć o takie rzeczy. Ja sam nie jestem w stanie przebić się przez PZN.

 

Władze miasta są Wam przychylne, czy nie?

 

KS: Tak. Mamy już teraz klasy sportowe, dwie klasy z biegów i z biathlonu. Mamy dobrego dyrektora, który wspiera narciarstwo.

 

A czy Dominika w ogóle ma konkurencję w biegach?

 

KS: Ma konkurencje. Wszyscy uważają, że w sportach indywidualnych jest łatwiej coś wygrać, ale tu konkurencja też jest spora. Na mistrzostwach świata studentów Dominika zajęła 17. miejsce. Niech ktoś pojedzie na takie mistrzostwa i zajmie 17. miejsce. Łatwiej zdobyć mistrzostwo Wodzisławia, gdzie grają dwie drużyny.

 

Taki najtrudniejszy moment - kiedy miałaś chwile zwątpienia, przypominasz sobie?

 

DB: (śmiech) Taki moment jest średnio kilka razy do roku. Trener też się śmieje, bo zawsze mnie namawia, żebym jeszcze została. I jak widać do tej pory słuchałam trenera.

 

Do tej pory?

 

DB: Co będzie za rok to się okaże. Chciałabym traktować biegi narciarskiej jako sposób na życie. Wiadomo, że stypendium z miasta mi pomaga, ale za 500 złotych nie jestem w stanie sama się utrzymać. Na studiach rodzice muszą mi dokładać, bo nie jestem w stanie opłacić sobie mieszkania, jedzenia itd. Trzeba pomyśleć nad tym co dalej, czy znajdzie się jakiś sponsor.

 

A jeśli nie, to może czas zająć się czymś innym? Jaki Pan ma pomysł na przyszłość Dominiki?

 

KS: Musimy z Dominiką podjąć decyzję. Jeszcze mamy trochę czasu. Za niedługo będą ustalane kadry. Może ten sukces przyniesie jakiegoś sponsora. Może ktoś nam w Wodzisławiu pomoże. Nas wszyscy wspierają duchowo, ale Dominika już jest w jakimś wieku (21 lat) i w pełni ją rozumiem. Osiąga sukcesy i powinna już zarabiać. Też musi żyć. Jechać na Igrzyska dla samej idei? By zająć 70. miejsce i nic z tego nie mieć? Albo poważny sponsor i idziemy w kierunku zawodowstwa, albo inna droga. Bardzo liczę teraz na władze miasta, które pomogą nam znaleźć jakiegoś sponsora. Sukcesy bardzo fajnie wyglądają, ale ta droga naprawdę kosztuje dużo zdrowia i sił. Dużo kłód pod nogi dostaliśmy podczas tej kariery. Byli ludzie, którzy nam przeszkadzali.

 

Ten rok będzie decydujący?

 

KS: Tak, na pewno będzie to rok decydujący. Myślę, że Dominika mimo wszystko zostanie w sporcie. Mamy czas gdzieś do końca czerwca. Jeśli zostanie w biegach może się kiedyś jeszcze odkuje, chociażby za te mistrzostwa w Falum.

 

Nie zapytam o to jaką decyzję podejmiesz, ale o to jakie jest Twoje marzenie?

 

DB: Ciężko jest mi to powiedzieć, bo to zależy od mojej decyzji - czy zostać w tym sporcie czy nie. Chciałabym zostać w tym sporcie, ale nie wiem jak to się potoczy.

 

To czego Ci życzyć?

 

DB: Wytrwałości i podjęcia dobrej decyzji.

 

Tego życzymy. Dziękuję za rozmowę.

 

Dziękujemy również.

 

Rozmawiał Mateusz Kornas

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu tuWodzislaw.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Alert tuWodzislaw.pl

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera tuWodzislaw.pl i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Czy jesteś szczęśliwy w Wodzisławiu Śląskim i powiecie?




Oddanych głosów: 1032