zamknij

Wiadomości

Gdzie jest mały Szymonek? Szokująca interwencja policji w Wodzisławiu Śląskim! [WIDEO]

2023-10-09, Autor: KB

Do dramatycznych scen doszło w czwartek (5 października) w Wodzisławiu Śląskim. Policjanci zatrzymali samochód, w którym jechali dziadkowie oraz matka wraz z 4,5-letnim dzieckiem. Mundurowi siłą wdarli się do pojazdu, poprzez wybicie szyby, a następnie wyciągnęli pasażerów. Chłopiec został odebrany rodzinie, a matka oraz dziadkowie usłyszeli, że go porwali!

Reklama

To nagranie obiegło całą Polskę. Małżeństwo wraz ze swoją córką i wnukiem wracali do swojego zamieszkania w Wodzisławiu Śląskim. Nagle na ich drodze stanęło kilkunastu funkcjonariuszy policji, którzy siłą wdarli się do samochodu. Policjanci po chwili wybili szybę w samochodzie, a następnie siłowo wyszarpali z pojazdu kierującego, mimo że ten zapewniał mundurowych, że zaraz sam wyjdzie z pojazdu. Następnie z samochodu wyszła babcia chłopca. 

Matka chłopca oraz dziadkowie usłyszeli zarzut porwania 4,5-latka. To sytuacja kuriozalna. Dodatkowo, zabrano im telefony komórkowe.

Zobaczcie nagranie:

Gdzie jest mały Szymon?

Sprawa ciągnię się już od dłuższego czasu. Opiekę od nad 4,5-letnim Szymonem decyzją sądu sprawuje ojciec, ale dziecko przebywa z matką i dziadkami. Warto dodać, że matka chłopca nie ma odebranych praw rodzicielskich, nie jeste też pozbawiona opieki nad synem. Kobieta zajmuje się chłopcem od urodzenia. Jak się dowiedzieliśmy, relacja Szymona z ojcem była trudna, co wynika z terapii.

Granice zostały mocno przekroczone - mówi terapuetka rodziny.

Co ciekawe, ojciec chłopca to wysoko postawiona osoba w straży pożarnej, blisko pracuje na co dzień z policją oraz prokuraturą. Ojciec ma dobre relacje ze służbami, które zajmują się tą sprawą. Natomiast jego relacje z synem to zupełnie inna historia. Dziecko przez doświadczenia z przeszłości nie mówił nawet do taty "tata" tylko "ten pan" lub po imieniu. Od lat dzieckiem zajmowała się jego matka oraz dziadkowie. Ojciec praktycznie nie uczestniczył w wychowaniu chłopca.

Do kuriozalnych sytuacji dochodzi nawet na sali rozpraw, kiedy to sędzia wprost wyśmiewa zeznania matki chłopca, śmiejąc się z niej i jej stanu psychicznego.

Wracając do tematu, zdarzenie miało miejsce w czwartek (5 października) w Wodzisławiu Śląskim. Policjanci zatrzymali samochód, w którym był chłopiec, jego matka oraz dziadkowie. To nagranie obiegło całą Polskę. Policjanci siłowo dostali się do pojazdu tłucząc jedną z szyb pojazdu. Następnie siłą wyciągnięto osoby w nim przebywające. Na koniec obecna na miejscu jedna z kuratorek wyciągnęła małego Szymonka. Chłopiec został odebrany przez panią kurator, ale co ciekawego, nie trafił on do swojego ojca. W tym momencie nie wiadomo, gdzie przebywa 4,5-letnie dziecko. Dziadkowie oraz matka chłopca usłyszeli natomiast, że dopuścili się uprowadzenia dziecka.

Jaki był początek całej sprawy?

Cała sprawa miała swój początek kilka lat temu. Jak dowiedzieliśmy się na dzisiejszej konferencji prasowej, w której brali udział m.in. dziadkowie Szymona, ojciec dziecka stosował wobec kobiety przemoc psychiczną oraz fizyczną. Matka dziecka dała jemu ojcu ultimatum, że albo sytuacja się zmieni, albo będzie musiała odejść. Chwilowo zachowanie mężczyzny zmieniło się, ale później wszystko wróciło do poprzedniego stanu rzeczu. Kobieta synem opiekuje się sama. Tym czasem mężczyzna wystosował pisma do sądu o ograniczenie jej praw. W tym roku sąd zadecydował aby opiekę nad dzieckiem sprawował ojciec. 18 października miała się odbyć sprawa apelacyjna.

Cała sprawa jest tym bardziej kuriozalna, że ojciec dziecka jest wysoko postawionym strażakiem. Ma dobre kontakty oraz relacje z organami, policją oraz prokuratorami. Co ciekawe, sprawę prowadziła prokuratura w Bielsku-Białej i jak mówi oskarżona o porwanie rodzina, tam pani prokurator zajmowała się tą sprawą rzetelnie i chciała wnosić o ukaranie mężczyzny. Co najciekawsze, nie tak dawno temu ta pani prokurator została zdegradowana. Mówi się, że ta sprawa jest znacznie bardziej zawiła i powiązana z samą "górą". Dziadek chłopca podkreślił, że sięga to samej Warszawy. Sąd w Wodzisławiu natomiast nie chciał dopuścić materiałów dowodowych oraz świadków do zeznań. Na rozprawę w charakterze świadka nie została wezwana między innymi Barbara Płaczek, terapeutka Szymona i jego rodziny.

Jak się okazało, tego samego dnia ojciec chłopca złożył na policji w Wodzisławiu zawiadomienie o przetrzymywaniu małoletniego wbrew woli osoby powołanej do opieki.

Szymon został przekazany w ręce pani kurator. Nie wiadomo gdzie jest, nie ma go z ojcem w jego miejscu zamieszkania w Wodzisławiu Śląskim. Matka chłopca nie ma z nim kontaktu.

Dziś (9 października) w Wodzisławiu Śląskim odbyła się konferencja prasowa z udziałem matki chłopca oraz dziadkami, którzy opowiedzieli o całej sytuacji.

Postanowienie wydane nie jest prawomocne. Dodam, że w sprawie głównej toczącej się w wodzisławskim sądzie, Sędzia nie zwróciła się o opinię biegłego, psychologa, kogokolwiek. Mimo moich licznych próśb i wniosków. Przez dwa lata sąd nie widział potrzeby przebadania dziecka. W tej chwili pracownicy Dziupli, z którymi ojciec dziecka miał z nim spotkania mają sprawy w sądzie za mówienie nieprawdy. Na podstawie opinii tych pan sędzia podejmowała kolejne postanowienia. Za karę, że dziecko panicznie boi się dziecka i przed nim ucieka sędzia umieściła dziecko w domu ojca. Nie mam informacji gdzie jest Szymon. Toczące się postępowanie przeniesiono do Bielska-Białej ze względu na podejrzenia o stronniczość, a kolejne toczy się znowu w Wodzisławiu - mówi matka chłopca.

 

Wiemy dzisiaj, że to było bezpodstawne zatrzymanie, ale to był jedyny sposób aby przejąć Szymona. Wierzę w to, że zostanie to udowodnione. Nie wiem kiedy zobaczę swojego syna - dodaje.

Z radiowozu do szpitala

Rodzina został zatrzymana. Matka chłopca trafiła na komendę policji, natomiast dziadkowie 4,5-latka do szpitala z uwagi na zły stan zdrowia. Babcia chłopca przebywała w szpitalu kilka godzin, natomiast dziadek wyszedł dopiero następnego dnia.

Małżeństwo skarżyło się, że nie mieli dostępu do wody oraz leków. Te dopiero zostały zapewnione na terenie szpitala. Tam jednak, jak zaznacza babcia chłopca, nie miała ona możliwości pójścia do męża.

Starsze małżeństwo skarżyło się na wysokie ciśnienie. Dziadek chłopca miał objawy zawału serca i przebywał pod obserwacją przez całą noc. Oboje mieli bardzo podwyższone ciśnienie, kobiecie "zbijano" ciśnienie sięgające 218/100 mmHg. Mundurowi odebrali rodzinie telefony komórkowe.

Spotkania w Dziupli - tam również zaniedbania?

Od czerwca do września matka chłopca miała z nim spotykać się w Dziupli - placówce w Wodzisławiu Śląskim. Za obustronną zgodą spotkania miały być nagrywane, ale co najciekawsze, akurat w tym czasie w tym miejscu nie działał monitoring. 

Opiekunki w Dziupli gwarantowali, że Szymon w placówce się uspokaja i z chęcią chodzi na spotkania. Inaczej sprawę widzi jednak rodzina chłopca. 4,5-latek był przerażony na samą myśl udania się do Dziupli i spotkania tam swojego ojca. Dziecko prze kilkadziesiąt minut miało płakać, natomiast opiekunki twierdzą inaczej, wręcz oskarżają matkę chłopca, że to z nią jest coś nie tak. 

Najciekawszy jest w tym wszystkim fakt, że monitoring, który miał nagrywać spotkania, w tym czasie akurat nie działał. Matka chopca sama zabrałą ze sobą dyktafon i nagrywała spotkanie. Aktualnie ma sprawę o nielegalne nagrywanie, mimo zgody na nagrywanie spotkań. Wcześniej wspomniana pani prokurator z Bielska-Białej dopuściła materiał jako dowód w sprawie. Jednak prokurator nie zajmuje się już tą sprawą.

"Granice zostały przekroczone"

Nie wiadomo, dlaczego opieka nad chłopcem została przekazana ojcu. Można się jedynie domyślać, że wpływ na to mogą mieć dobre kontakty z organami. Ojciec chłopca wprost mówi dziadkom, że i tak z tym nic nie zrobią.

Terapeutka - Barbara Płaczek z Rybnika zna Szymona przez prowadzoną terapię.

Granice tego dziecka zostały przekraczane, i to w różnych formach. Teraz to już jest dziecko 4,5-letnie, które kiedyś mówiło z problemami, a teraz po prostu mówi - mówi Barbara Płaczek, terapeutka dziecka i rodziny.

Dzieci potrzebują obojga rodziców, to jest prawda znana niemal od zawsze, jednak konieczne jest, aby ta relacja była zdrowa.

Dziecko potrzebuje i matki i ojca, ale potrzebuje zdrowych relacji. Raz była taka sytuacja, o której nawet Szymon mówi głośno, kiedy to "zły pan" chciał go porwać - dodaje terapeutka.

Sytuacja z czwartku to zaprzepaszczenie lat terapii, a szczególnie ostatnich miesięcy, kiedy to poszła ona mocno do przodu. Jak mówi terapeutka, sposób w jaki policja odebrała dziecko, będzie miało wpływ na jego dalsze życie.

Takich spraw się nie załatwia w taki sposób. Dobro dziecka zostało naruszone, granice dziecka zostały przekroczone, ale granice tych wszystkich ludzi wokół też zostały naruszone. Trudno w tej całej sytuacji zachować terapeutyczny dystans - kończy Barbara Płaczek, terapeuta seksulogii, pedagog.

Co na to policja?

Po czasie otrzymaliśmy także odpowiedź Komendy Wójewódzkiej Policji w Katowicach.

Wiemy już jak z punktu widzenia rodziny Szymonka wyglądała cała sytuacja. W tej sprawie zwróciliśmy się z pytania do Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach, tam zostaliśmy odesłani z policji w Wodzisławiu Śląskim. 

Policjantom zadaliśmy takie pytania: 1) Kto wydał nakaz odbioru dziecka? 2) Czy postanowienie z nakazem odbioru było prawomocne (czytałem, że podobno nie)? 3) Jaki był powód odbioru dziecka? 4) Dlaczego dziadkowie oraz matka usłyszeli zarzut porwania? 5) Na nagraniu, które krąży po sieci widać agresywne zachowanie policjantów. Dlaczego mundurowi zachowali się tak, a nie inaczej? Skąd to wybicie szyby w samochodzie? 6) Gdzie aktualnie przebywa chłopiec?

Przekazujemy państwu w pełni otrzymany komunikat:
 
"5 października br. ojciec dziecka złożył zawiadomienie w KPP Wodzisław Śl. o przetrzymywaniu małoletniego wbrew woli osoby powołanej do opieki. Należy nadmienić, że Sąd Rejonowy w Wodzisławiu Śląskim wydał postanowienie w kwestii ustalenia miejsca pobytu małoletniego podlegającemu przymusowemu odebraniu matce i przekazaniu go pod opiekę ojcu.
Policjanci podjęli czynności w kierunku art.211 kk.
 
Tego dnia (tj. 5.10.23r.) po południu, podczas czynności związanych z ustaleniem miejsca pobytu małoletniego, policjanci zauważyli pojazd, w którym siedziała matka chłopca, chłopiec i jego dziadkowie. Na miejscu pojawił się również ojciec dziecka, na widok którego kierujący pojazdem próbował zawrócić i oddalić się z miejsca. Policjanci uniemożliwili mu dalszą jazdę. Policjanci rozmawiali i prosili te osoby, żeby opuściły pojazd i zastosowały się do wydanych zgodnie z prawem poleceń. Wielokrotnie informowali również przebywające w pojeździe osoby dorosłe o konsekwencjach, jakie mogą nastąpić, jeśli nie będą ich wykonywali.
 
Na miejscu, oprócz policjantów, w tym policjanta, który jest też negocjatorem policyjnym i zespołu kuratorów sądowych był również  psycholog i ojciec dzieckaDorośli siedzący w samochodzie w dalszym ciągu nie wykonywali poleceń i zamknęli się w samochodzie od wewnątrz.
Z uwagi na dobro dziecka negocjacje trwały naprawdę długo (cała interwencja trwała blisko 2 godziny). Niestety, osoby w samochodzie nie współpracowały, mimo tego, że były świadome jakie to może mieć konsekwencje przede wszystkim dla małoletniego.
 
W tej konkretnej sytuacji policjanci działali bardzo spokojnie, cierpliwie i z poszanowaniem wszystkich osób biorących udział w interwencji, przede wszystkim mając na względzie dobro dziecka.
 
Na działanie w postaci siłowego wejścia do pojazdu zgodę wydał prokurator i podkreślę, że było to ostatecznością, jednak wymuszoną zachowaniem uczestników interwencji. Tego typu interwencje zawsze są trudne, najbardziej dla dziecka, również dla jego bliskich, a także dla samych policjantów, dlatego w każdej tego typu sprawie policjanci realizują swoje działania przy zachowaniu należytej staranności, w poszanowaniu prywatności i godności osób, których ta czynność dotyczyła, oraz bez wyrządzania niepotrzebnych szkód i dolegliwości. Na nagraniu, które jest tylko wycinkiem całości słychać wielokrotne prośby i spokojny ton głosu policjanta. Świadczy o tym, że funkcjonariusze skupili się na tym, by wytłumaczyć  osobom dorosłym sytuację, w której się znaleźli.
 
Wybicie szyby również nastąpiło na skutek kilkukrotnego, możliwie jak najbardziej delikatnego, uderzania w szybę, by w miarę możliwości spowodować jak najmniejsze szkody. W zachowaniu i działaniu policjantów nie było żadnej agresji.
Po otwarciu pojazdu policjanci bardzo spokojnie kolejne kilkanaście minut rozmawiali z matką dziecka, by sama opuściła pojazd, aby nie narażać dziecka na dodatkowy stres. Po dłuższej chwili negocjacje z matką przyniosły efekt, bo kobieta, pomimo trudnej sytuacji, w jakiej się znalazła, sama wysiadła z pojazdu i przekazała dziecko obecnemu na miejscu kuratorowi w obecności psychologa.
 
Policjanci nie realizowali bezpośrednio czynności związanych z postanowieniem sądu o przymusowym odebraniu dziecka matce i przekazaniu go pod opiekę ojcu. Kwestią odebrania dziecka zajmują się kuratorzy sądowi. Tam należy kierować zapytania w kwestii tego postanowienia, o które Pan pyta. [pytaliśmy o prawomocność postanowienia sądu]
 
Nie podajemy informacji o miejscu przebywania uczestników interwencji, w tym zwłaszcza o osobach małoletnich.
 
Policjanci działali zgodnie z prawem, w ramach posiadanych uprawnień i decyzji uprawnionych organów. Dla policjantów dobro dziecka zawsze jest na pierwszym miejscu.

Co do zarzutów, pojawiających się w przestrzeni medialnej pod adresem policjantów o uniemożliwienie zażycia leków zatrzymanym, to należy podkreślić, że policjanci biorą pełną odpowiedzialność za każdą osobę zatrzymaną, od chwili jej zatrzymania. Nie mając zaświadczenia lekarskiego o konieczności zażywania jakichkolwiek leków, nie mogą podawać medykamentów takim osobom. Zatrzymane osoby, jak tylko poinformowały o stanie zdrowia i zażywanych regularnie lekach, zostały przewiezione na badania do lekarza, który wydał stosowne zaświadczenie i osoby te zgodnie z zaleceniami lekarza mogły zażyć leki.

Matka dziecka, podobnie jak jej rodzice, zostali zatrzymani o godzinie 15.00. W godz. 16:15 – 16:35 policjant sporządzający protokół zatrzymania matki dziecka umożliwił jej kontakt z adwokatem. Kobieta otrzymała posiłki zgodnie z § 10 Rozporządzenia Ministra Spraw Wewnętrznych z dnia 4 czerwca 2012 r. w sprawie pomieszczeń przeznaczonych dla osób zatrzymanych (…). Zatrzymana otrzymała też przepisane przez lekarza leki.

Babcia dziecka również miała zapewniony kontakt z adwokatem - w godzinach 16.00 – 16.45. Kobieta dostała w jednostce policji butelkę z wodą pitną. Podczas badań w placówce medycznej tą samą pustą już wtedy butelkę uzupełniła wodą pielęgniarka. Kobieta otrzymała posiłki zgodnie z § 10 Rozporządzenia Ministra Spraw Wewnętrznych z dnia 4 czerwca 2012 r. w sprawie pomieszczeń przeznaczonych dla osób zatrzymanych (…). Zatrzymana otrzymała też przepisane przez lekarza leki.
 
Mężczyzna nie skorzystał z prawa do niezwłocznego kontaktu z adwokatem lub radcą prawnym i bezpośredniej z nim rozmowy. Z uwagi na schorzenia, pozostał na obserwacji w szpitalu. Z uwagi na powyższe, nie przysługiwał mu posiłek przewidziany dla osób zatrzymanych (na podstawie § 10 Rozporządzenia Ministra Spraw Wewnętrznych z dnia 4 czerwca 2012 r. w sprawie pomieszczeń przeznaczonych dla osób zatrzymanych (…))."
 
Do tematu jeszcze wrócimy!
Oceń publikację: + 1 + 14 - 1 - 46

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (2):
  • ~Black11 2023-10-29
    14:34:38

    4 0

    Policja w powiecie wodzisławskim robi dosłownie co chce Kryta jest przez prokuraturę a sąd zawsze mówi głosem prokuratury Na przekładzie moich dzieci wiem że dobro dziecka nie ma dla nich absolutnie znaczenia W 2019 roku dowozili mi radiowozami w pełnym umundurowaniu pisma policyjne... sądowe... Córka w wieku 9 lat zaczęła mi się moczyć w nocy po tych przyjazdach...a prokuratura nie widziała nic złego w takich przyjazdach choć było to jawne łamanie przepisów które dokładnie określały w jakich okolicznościach policja może pisma dostarczać Każdą pocztę zawsze odbierałem Przyjechali nawet w święta radiowozem by dostarczyć pismo i śmiali się było panom policjantom bardzo wesoło To patologia kryta przez prokuraturę a sąd nawet w przypadku chęci pociągnięcia policji do odpowiedzialności zawsze podtrzymuje odmowne decyzje prokuratury Jak czytam że policja zawsze kieruje się dobrem dziecka to po prostu robi mi się nie dobrze To jest państwo w państwie nie mące mieć wspólnego z porządkiem prawnym i sprawiedliwością Porażka

  • ~PimpaLesna 2023-11-07
    15:04:24

    0 0

    Jakim prawem. na podstawie jakiego przepisu, zabrano telefony komorkowe?

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu tuWodzislaw.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Alert tuWodzislaw.pl

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera tuWodzislaw.pl i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Czy jesteś szczęśliwy w Wodzisławiu Śląskim i powiecie?




Oddanych głosów: 1085