zamknij

Biznes

Koleje Śląskie wytaczają działa ws. donosów. "Odnosimy się do absurdów o stanie taboru"

2023-11-07, Autor: Magdalena Zmysłowska

Nie milkną echa afery, związanej z donosami w sprawie rzekomo fatalnego stanu taboru Kolei Śląskich. Zarzuty pod adresem spółki przedstawili reporterowi Radia Zet jej pracownicy, którzy chcieli przy tym pozostać anonimowi. Koleje Śląskie ostro odcięły się od zarzutów i zapowiedziały powołanie specjalnej komisji do zbadania sprawy. 7 listopada w Katowicach odbyła się konferencja prasowa, poświęcona tej sprawie.

Reklama

Przypomnijmy, o sprawie jako pierwsze poinformowało Radio Zet. "Ponad połowa pociągów Kolei Śląskich powinna natychmiast zostać wycofana z eksploatacji" – mieli zaalarmować jednego z reporterów zatrudnieni w spółce maszyniści. Jak wynika z doniesień, w efekcie wieloletnich zaniedbań ze strony zarządu spółki fatalny stan techniczny taboru zagraża zdrowiu i życiu pasażerów. W efekcie sprawą zajęła się prokuratura. <<"Zagrożenie dla zdrowia i życia pasażerów". Prokuratura prześwietli tabor Kolei Śląskich>>

Koleje Śląskie ostro odcięły się od zarzutów. Opublikowały też pismo związków zawodowych, skierowane do Prezesa Zarządu, dotyczące tej "oburzającej i skrajnie krzywdzącej pracowników sprawy". <<"Dość bzdur!" Koleje Śląskie: Nigdy nie stwierdzono wyjazdu zagrażającego bezpieczeństwu>>

W celu wyjaśnienia wydarzeń w sferze informacyjno-społecznej spółka powołała specjalną komisję. Wyniki raportu zostały przedstawione 7 listopada, podczas konferencji prasowej w Katowicach.

Koleje Śląskie: Odnosimy się do tych "kosmosów" i odrealnionych tez

Dziś odnosimy się do tych absurdów, niedorzeczności, kosmosów, odrealnionych tez, które są nadinterpretacją, które są nieprawdą, które godzą przede wszystkim w dobre imię naszych pracowników, które być może w oczach pasażerów tworzą fałszywy obraz, że jest cokolwiek nie tak z naszym taborem. To jest oczywista nieprawda, nadinterpretacja, manipulacja - mówił podczas spotkania Maciej Zaremba, rzecznik prasowy spółki.

W konferencji udział wzięli: Mariusz Słamek - przewodniczący Związku Zawodowego "Solidarność", Agnieszka Biniek-Ślużyńska - dyrektor biura zarządu Kolei Śląskich oraz Piotr Gądek, biegły sądowy ds. kolejnictwa.

Związki zawodowe: W Kolejach Śląskich nie pracują ludzie, którzy są odrealnieni

Niespecjalnie rozumiem całą tę historię. Nie wiem, jakimi pobudkami kierowali się ludzie, którzy doprowadzili do takiej sytuacji, w której nasi współpracownicy poczuli się dalece niekomfortowo - oni, jak również podróżni, bo można z tego wysnuć tezę taką, że jeździmy pociągami, które nie są specjalnie bezpieczne. To jest bzdura, to jest głupota po prostu straszna, którą należy zdementować - mówił Mariusz Słamek, reprezentujący stronę społeczną. - W Kolejach Śląskich nie pracują ludzie, którzy są odrealnieni. Każdy wie, że żeby pociąg wyprowadzić, to jest pewien proces. Trzeba się nad tym pochylić i zrozumieć, że zarówno rewident, jak i sprzątacz, maszynista, kierownik pociągu, konduktor, każdy z nich odpowiada za bezpieczeństwo ludzi, których przewozi. Nic nie jest idealne, są usterki, ale one są na bieżąco usuwane.

- To awykonalne, żeby maszynista wyjechał z niesprawnym hamulcem. Za nim stoi prokurator. My naprawdę wiemy, co robić i jak przewozić ludzi - zapewnił.

Koleje Śląskie: nie boimy się żadnego audytu

Podtrzymujemy: nie boimy się żadnej kontroli, jest postępowanie w prokuraturze, czekamy na każdy podmiot, organ, który nas skontroluje, zweryfikuje - dodał Maciej Zaremba - nie obawiamy się rezultatu takiego audytu.


Podkreślił przy tym, że mimo powyższego, Koleje Śląskie nie pozostają bezczynne.


Na ten bezpardonowy, bezpodstawny atak na spółkę odpowiadamy, również korzystając ze środków prawnych - zaznaczył.

Koleje Śląskie: sprawą zajmie się policja


W dniu dzisiejszym na komisariacie policji została złożona skarga pokrzywdzonego wraz z wnioskiem o zabezpieczenie materiału dowodowego. Nawiązaliśmy również współpracę z podmiotem, który zajmuje się informatyką śledczą w celu przeciwdziałania jakimkolwiek ewentualnym możliwościom naruszenia tajemnicy przedsiębiorstwa - poinformowała Agnieszka Biniek-Ślużyńska - dyrektor biura zarządu Kolei Śląskich.


- Badamy też wątek, czy fotografie czynione w trakcie prowadzenia pociągu nie były podobną sytuacją jak prowadzenie samochodu bez zestawu głośnomówiącego. Nie wolno nam prowadzić samochodu i rozmawiać równocześnie przez telefon, więc pozostaje otwarte pytanie, czy można prowadzić pociąg i robić zdjęcia tego, co się dzieje w kabinie, czy to nie stwarza zagrożenia dla podróżnych. Ten wątek jest badany - uzupełnił Maciej Zaremba.


Proszę zwrócić uwagę, że w przestrzeni internetowej mamy anonim, mamy osobę, bez wiarygodności wynikającej z podpisywania się z imienia i nazwiska - zauważył rzecznik.

 

Czy pociąg może wyjechać z zepsutymi hamulcami? Biegły: Kategorycznie nie


W aspekcie technicznym do sprawy odniósł się biegły sądowy ds. kolejnictwa, Piotr Gądek.


Oczywiście, pociąg nie może wyjechać z niesprawnym układem hamulcowym i to nieważne - należy to podkreślić - czy to w spółce Koleje Śląskie, czy u każdego innego przewoźnika. - zapewnił Piotr Gądek. - Zanim pojazd zostanie wyprawiony w trasę, podlega kontroli układu hamulcowego. I nie wykonuje tej próby jedna osoba, ale cały zespół. Zdarzały się oczywiście sytuacje, w których pojawiały się usterki, ale powstawały one w trakcie jazdy. Natomiast jeszcze raz kategorycznie podkreślam, że nigdy żaden pojazd nie wyjechał na tory z niesprawnym hamulcem.


Biegły odniósł się również do "manipulacji związanej z wadliwym działaniem reflektorów".

Czym jest różnica oświetlenia przedpola a widoczności sygnałów na szlaku? Otóż kwestia widoczności przedpola jazdy a sygnalizatora to dwie różne kwestie. Maszynista powinien widzieć obraz semafora, ale to jest kwestia danego sygnalizatora, w przedpolu jazdy, jeśli chodzi o oświetlenie, on nie będzie widział - jakiekolwiek by oświetlenie nie było - nie będzie miał widoczności na 400 metrów, ale z 400 metrów musi widzieć sygnalizator. Ale tu cała odpowiedzialność leży po stronie zarządy infrastruktury, a nie przewoźnika - wyjaśnił specjalista.


Manipulacja polegała jego zdaniem na twierdzeniu, że maszynista nie widzi, co jest przed nim.

Czym innym jest widzieć sygnalizator, a czym innym jest widzieć to co jest - z czoła pociągu - tłumaczył.

Wyjaśnione zostały też inne kwestie. Po pierwsze - kwestia okna ucieczkowego. Postawiona przez anonimowych pracowników teza brzmiała tak, że w przypadku zagrożenia maszynista nie ma drogi ucieczki.

W przypadku niebezpiecznego zdarzenia maszynista zawsze ucieka w ten sam sposób, w jaki do kabiny wchodzi - czyli drzwiami. W pojeździe kolejowym zawsze jest informacja, żeby takich drzwi nie zastawiać - wyjaśnił tymczasem biegły.


Po drugie - kwestia otwartych drzwi. Piotr Gądek rozwiał wątpliwość, czy jest możliwe, że pociąg jechał z otwartymi, albo niedomykającymi się drzwiami.


Takie zjawiska miały miejsce, kiedy nie byliśmy jeszcze w Unii Europejskiej - uciął zdecydowanie specjalista. - Teraz wymagania są takie, że nie jest możliwe, żeby pojazd z niesprawnymi drzwiami wyjechał na tory, a następnie kontynuował jazdę.


Zgodnie z zapowiedzią, Koleje Śląskie udostępniły też pełną treść raportu, opracowanego przez powołaną komisję. <<Zobacz raport>>

Oceń publikację: + 1 + 1 - 1 - 3

Materiał oryginalny: https://www.slaskibiznes.pl/wiadomosci,koleje-slaskie-wytaczaja-dziala-ws-donosow-odnosimy-sie-do-absurdow-o-stanie-taboru,wia5-1-9324.html

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (1):
  • ~PimpaLesna 2023-11-07
    17:44:07

    2 1

    Tak tak, zamknac sygnalistow! Nie beda przeciez donosic na wasza doskonala firme!

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu tuWodzislaw.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.