zamknij

Wiadomości

Ludzie z pasją: Magdalena Stużyńska. Życie „zakręcone” na rowerze

2017-07-03, Autor: Monika Krzepina

- Bycie rodzicem wcale nie ogranicza w samorealizacji i spełnieniu marzeń. Wręcz przeciwnie. Można aktywnie spędzać czas z dzieckiem pokazując mu świat z innej perspektywy, już od najmłodszych lat. Zaczęłam prowadzić bloga z myślą o innych rodzicach. Tak jak mnie kiedyś inni ludzie zainspirowali i zaszczepili pasję, tak ja może będę inspiracją dla kogoś – o swojej wielkiej rowerowej pasji i życiowych lekcjach mówi Magdalena Stużyńska – autorka bloga „Mama kręci”.

Reklama

Jak odkryła Pani w sobie rowerową pasję?

Każdy ma w sobie jakiś talent, pasję. Mnie od dzieciństwa fascynował świat sportu. Jako mała dziewczynka wolałam oglądać relacje z zawodów niż bawić się w księżniczki z koleżankami. Wczuwałam się w role sportowców i wyobrażałam sobie ze jestem na ich miejscu. Kiedy skończyła się nauka szkolna, lekcje wuefu i wyjazdy na zawody, pomyślałam, że już za późno dla mnie, aby zacząć uprawiać jakiś sport. Wtedy zupełnie przypadkiem pojawił się w moim życiu rower, na którym dojeżdżałam do pracy. Zaczęły się też pierwsze dłuższe rowerowe wycieczki. Nie trenowałam specjalnie, nawet nie miałam pojęcia o jakichkolwiek treningach. Jazda sprawiała mi ogromną frajdę, dlatego zaczęłam rozglądać się za rajdami rowerowymi i tak trafiłam na Jastrzębskie Rajdy Rowerowe.

Potem miała Pani krótką przerwę związaną z macierzyństwem.

Tak. Gdy syn trochę podrósł kupiłam fotelik i swoją pasję mogłam dzielić z nim. To było jednak dla mnie za mało. Chciałam się rozwijać i dojść do takiej formy, aby bez problemu wjechać na każdą górkę. Wtedy wstąpiłam do mojego obecnego klubu Pressig Bike-System Ice-Wet Team, gdzie dostałam rozpisany trening i zaczęłam regularnie trenować.

W zeszłym roku wybrała się Pani, z trzyletnim wtedy synem, na wyprawę rowerową wzdłuż polskiego wybrzeża. Jak wspomina Pani ten wyjazd?

Jeszcze zanim zaszłam w ciążę, miałam w planach taką podróż. Pomysł na wspólną wyprawę i realizację moich wcześniejszych marzeń wpadł mi kiedy pojechaliśmy z synem na wakacje nad morze. Tam widziałam wielu rodziców jeżdżących na rowerach ze swoimi pociechami. A ponieważ nie lubię siedzieć w miejscu, wyprawa okazała się najlepszym rozwiązaniem, aby połączyć pasję ze zwiedzaniem i wakacjami z synem.

A jak wspominam ten wyjazd? Jedyną rzeczą, która nas powstrzymuje przed realizacją naszych marzeń jest strach przed porażką. Ta podróż przede wszystkim pokazała mi jak żyć tu i teraz. Przeżywać każdą z chwil. Nie martwić się co będzie jutro. Podróż z synem silnie emocjonalnie nas związała. Bryan miał bezgraniczne zaufanie do mnie, a ja jako rodzic nauczyłam się odczytywać i poznawać potrzeby mojego małego odkrywcy.

Czy zaszczepia Pani w synu zamiłowanie do aktywnego spędzania czasu?

Śmieję się, że Bryan wyssał tę pasję z mlekiem. Nieświadoma ciąży, będąc w drugim tygodniu, wjechałam na Skrzyczne. Na pierwsze urodziny dostał fotelik rowerowy i zaraz jechaliśmy na rajd rodzinny. Gdy miał 18 miesięcy kupiłam mu rowerek biegowy. I tak w wieku 2 lat był już na pierwszych zawodach i otrzymał puchar dla najmłodszego uczestnika.

Bierze Pani udział w różnych rajdach i wyścigach. Czy z któregoś przedsięwzięcia jest Pani szczególne dumna?

Powodów do dumy mogło by być wiele. W tym sezonie startowałam już w 11 wyścigach, gdzie 8 razy stałam na podium, w tym nawet zwyciężając klasyfikację generalną kobiet. Ale zwycięstwo to nie jest tylko podium. Nigdy nie wiadomo co się stanie na trasie i to jest najbardziej ekscytujące. To cała ta droga, przygotowania, treningi, spotkania z ludźmi z taką samą pasją, sprawia, że człowiek czuje się spełniony i dumny.

Ale najbardziej w pamięci zostanie mi wyścig w Jeleniej Górze. Miałam tam wypadek na 5 km. Kolano strzaskane, krew się leje. Wsiadłam na rower, pomimo bólu jechałam dalej przypominając sobie słowa Mai Włoszczowskiej, żeby nigdy nie odpuszczać, bo jak raz się wycofasz to przy każdych następnych trudnościach będzie powód do rezygnacji. A więc jadę z tą myślą, a po 20 km wyprzedza mnie ONA - wicemistrzyni olimpijska. Dostałam taki zastrzyk motywacji, że zapomniałam o wszystkim. O bólu, o problemach. I skupiłam się całkowicie na jeździe. Przez następne 5 km wpatrzona w rower i buty Mai ,,siadłam jej na koło" i dotrzymałam jej tempa. To była dla mnie najważniejsza lekcja - że ograniczenia robimy sami w naszych głowach.

Jakie ma Pani marzenia związane z rowerem?

Marzeń jest kilka. Chciałabym wyruszyć w kolejną podróż z synem, a także zakwalifikować się na mistrzostwa świata w maratonie mtb. Przeszkodą są tylko finanse. I tu pojawia się kolejny pomysł związany z rowerami. Mam już w głowie wizję kilku produktów, które chciałabym wprowadzić w świat rowerowy. Czy się uda? Nie wiem, ale próbować będę. Wychodzę z założenia że lepiej spróbować - a jak nie wyjdzie to trudno, niż żyć całe życie w przekonaniu, że czegoś nie zrobiłam i pogrzebać swoje marzenia gdzieś głęboko.

Dziękuję za rozmowę!

Oceń publikację: + 1 + 14 - 1 - 1

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu tuWodzislaw.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Alert tuWodzislaw.pl

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera tuWodzislaw.pl i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Czy jesteś szczęśliwy w Wodzisławiu Śląskim i powiecie?




Oddanych głosów: 1134