Radlin: odszkodowania za szkody górnicze budzą emocje

 

Wstrząsy na terenach górniczych są już normą. Przyzwyczajone do tego zjawiska są już nie tylko władze kopalń, ale i mieszkańcy. Protesty budzi jednak sposób egzekwowania należności.

Głosy w tej sprawie podnieśli ostatnio mieszkańcy Radlina. Mają wątpliwości co do sposobu załatwiania formalności administracyjnych przez kopalnie. - W naszym mieście jest niecka od strony ulicy Wypandów. Na ul. Spacerowej są przyznawane szkody górnicze a na osiedlach Damrota, Ściegiennego, co? Według pana tu nie ma szkód górniczych? - mówił jeden z mieszkańców Radlina.

 

Obiekty w centrum Radlina, m.in. ulica Rogozina, objęte są filarem ochronnym. Nie ma tam eksploatacji, dlatego nie ma też niecki. Zauważacie państwo, że przy uszkodzeniach typu zarysowania po zaistniałych wstrząsach, czy innych uszkodzeniach, zlecamy ekspertyzę do wykonania, która niejako odpowie na pytanie, jaki jest związek przyczynowo skutkowy zaistniałych uszkodzeń. Te uszkodzenia niewątpliwie nie powstają z niecki osiadania, bo tych osiadań tam nie ma – mówił inżynier KWK Marcel Andrzej Kuziak.

 

Kwestii spornych jest wiele. Każda ze spraw ma indywidualny przebieg, a odpowiedź kopalni jest zawsze jedna – złożyć wniosek o odszkodowania. Mieszkańcy Radlina narzekają jednak, że formalności się przedłużają a odpowiedzi kopalni są w większości przypadków odmowne. W ostateczności sugeruje się im, by oddali sprawę do sądu. - Proszę skorzystać z takiego prawa. My rozpatrujemy wnioski indywidualnie i konfrontujemy z dokumentami, które mamy na kopalni. Nie jesteśmy prywatnym przedsiębiorstwem, także zgodnie z obowiązującymi przepisami rozpatrujemy wszystkie wnioski, a drogi sądowej proszę się nie bać, bo te wszystkie koszty pokrywa i tak przedsiębiorca górniczy, czyli kopalnia – tłumaczył dyrektor techniczny KWK Marcel Adam Robakowski.

Eksploatacja KWK Marcel i KWK Rydułtowy- Anna skupia się na obrzeżach Radlina. - Głównie wydobywane są złoża z zamkniętej kopalni Rymer.  Fedrunek Marcela planowany jest do 2018 roku. Po tym czasie kopalnia będzie prowadziła eksploatację węgla tylko na terenie Marklowic. – mówi zastępca burmistrza Radlina Zbigniew Podleśny.

Zatrzymanie wydobywania węgla nie oznacza jednak, że wstrząsy i osiadanie terenu ustaną. Dlatego tyle kontrowersji wzbudziła kwestia 10 lat, podczas których kopalnie biorą odpowiedzialność za szkody wynikłe w rejonach, gdzie już nie ma fedrunku. W praktyce oznacza to, że można domagać się od kopalń odszkodowania tylko w ciągu 10 lat od zakończenia fedrunku. Tak stanowi prawo górnicze i geologiczne. Tymczasem ludzie twierdzą, że grunt pracuje znacznie dłużej. -   Wydaje mi się, że nam mieszkańcom Radlina nie chodzi o wydobycie. My jesteśmy dumni z tego, że mamy taki skarb, więc wydobywajcie. Wiemy, że jak jest wydobycie to są szkody. To jest jasne. Chodzi nam o sposób załatwiania, traktowania nas mieszkańców. Czy za każdym razem sprawa ma iść do sądu. Na to trzeba mieć czas i pokrywać koszty dojazdu. Zaś sprawa osiadania wieczystego nie rozstrzygnie się w 10 lat. To będzie osiadać cały czas – stwierdziła jedna z mieszkanek.

Kopalnia Rydułtowy – Anna w 2010 roku zaplanowała realizację 140 wniosków o odszkodowania. W praktyce rozpatrzono ich o 55 więcej. W tym roku planowana jest naprawia 261 obiektów należących do osób prywatnych. Kopalnia Marcel zaś przeznaczyła do realizacji w ubiegłym roku 72 budynki. 58 jest już gotowych, na kolejnych 50 trwają roboty.