Kradzież paliwa, ucieczka i próba potrącenia policjanta. W kierunku pojazdu złodzieja padł strzał

O sytuacji pisaliśmy już wcześniej, jednak teraz policja przekazuje szczegółowe informacje w tej sprawie. Sytuacja rozpoczęła się od kradzieży paliwa na stacji paliw w Wodzisławiu, następnie policjanci zauważyli podejrzany samochód w Jastrzębiu-Zdroju.

W trakcie nocnego patrolu ulicy Pszczyńskiej policjanci prewencji zauważyli samochód Ford Mondeo, którym tej nocy dokonano kradzieży paliwa na jednej z wodzisławskich stacji paliw. Mundurowi włączyli sygnały uprzywilejowania, dając tym samym kierującemu wyraźny znak do zatrzymania. Wtedy kierowca gwałtownie przyspieszył i zaczął uciekać. Policjanci ruszyli za nim w pościg, który prowadzili ulicami Jastrzębia-Zdroju, Gogołowej i Świerklan - informuje st.asp. Halina Semik, oficer prasowa KMP w Jastrzębiu-Zdroju.

Następnie uciekający zjechał na pole i miał problemy z dalszą jazdą. Po chwili podejrzany ruszył i uderzył w stojący na drodze radiowóz, a także próbował potrącić policjanta. Mundurowy oddał strzał w koło.

W pewnym momencie kierowca forda zjechał na pole uprawne, a koła pojazdu ugrzęzły w ziemi. Wtedy jeden z policjantów ruchu drogowego udał się za nim w pościg pieszy. Uciekinierowi udało się jednak ruszyć samochodem. Mężczyzna wrócił na drogę i uderzył w radiowóz, po czym jechał wprost na policjanta, któremu udało się odskoczyć i oddać strzał w koło pojazdu w celu jego zatrzymania. Kierowca jeszcze przez chwilę kontynuował ucieczkę, ale stracił panowanie nad pojazdem. Forda zaczął „koziołkować”, a kierowca wypadł z auta - dodaje oficer prasowa KMP w Jastrzębiu-Zdroju.

W pojeździe funkcjonariusze znaleźli skradzione paliwo. 23-latek z obrażeniami trafił do szpitala. 

Mundurowi udzielili 23-latkowi pierwszej pomocy i wezwali na miejsce służby medyczne. Zespół pogotowia ratunkowego po przebadaniu zabrał mężczyznę z poważnymi obrażeniami do szpitala. W jego samochodzie ujawniono bańki ze skradzionym paliwem. Zatrzymanemu została pobrana krew do badań - podaje st.asp. Halina Semik.

Stróże prawa wyjaśniają teraz pod nadzorem prokuratury szczegółowe okoliczności zdarzenia.