Poseł Piotr Chmielowski z SLD startuje w wyborach do Sejmu w okręgu rybnickim z listy Zjednoczonej Lewicy. Co ciekawe, od momentu rejestracji list wyborczych poseł sabotuje działalność swojego komitetu, którą nazywa "ZLewem".
Piotr Chmielowski w 2011 roku dostał się do Sejmu z listy ówczesnego Ruchu Palikota. W 2013 roku z hukiem rozstał się z partią Palikota i związał się z SLD. Wydał też książkę „Byłem posłem Palikota”, w której w rozprawił się ze swoim byłym guru oraz z niektórymi kolegami z sejmowych ław.
Teraz wygląda na to, że dni Piotra Chmielowskiego w Sojuszu Lewicy Demokratycznej są również policzone. Po rejestracji list wyborczych poseł konsekwentnie sabotuje Zjednoczoną Lewicę. Rozsyła do mediów informacje stawiające w złym świetle zarząd SLD i działaczy ugrupowań, którzy startują z list Zjednoczonej Lewicy, nazywając lewicową koalicję "ZLewem". Próbował też namówić co najmniej 10 kandydatów z listy ZL w okręgu rybnickim do rezygnacji ze startu w październikowych wyborach – gdyby to się udało, lista lewicy zostałaby skreślona przez PKW. - Rzeczywiście, chciałem doprowadzić do unicestwienia tej listy. Niestety, na taki ruch zdecydowanych było zaledwie 6 kandydatów – zdradza poseł.Dlaczego Piotr Chmielowski zdecydował się na „kąsanie ręki, która go karmi”? Jak tłumaczy, chodzi o kulisy konstruowania list wyborczych oraz ludzi lewicy, którzy na nich się znaleźli. - Właściwie nie wiem czy śmiać się czy płakać. Koalicja ZLewu doprowadziła nie tylko do całkowitego rozbicia struktur SLD, ale przede wszystkim do ośmieszenia lewej strony sceny politycznej – wyjaśnia.
W swojej recenzji list wyborczych ZL Chmielowski uderza m.in. w szefa wojewódzkich struktur SLD – Marka Balta. „Jedynym plusem tej kandydatury jest fakt, że jest szefem wojewódzkich struktur SLD. Co należy zinterpretować jako minus i wstyd dla SLD. Przydatność w Sejmie bliska zero. Ciągle nieobecny, w Komisji Zdrowia praktycznie nierozpoznawalny. Natomiast niezmiernie skuteczny w rozwalaniu struktur .”
O sytuacji w rybnickim okręgu wyborczym pisze tak: „Chaos w najczystszej postaci. Do tego stopnia, że kandydaci na kandydatów dowiedzieli się czy są na liście z …komunikatu Komisji Wyborczej. Okręg dwukrotnie „sprzedany”. Najpierw SLD oddał go Palikotowi, a później Twój Ruch „przekazał” go na rzecz Polskiej Partii Pracy. A Janusz Palikot bez mrugnięcia okiem wymienił jednego swojego protegowanego na rzecz innego. „Naturalny” kandydat na lidera listy (to o sobie – przyp. Red.), poseł sojuszu, z imponującym dorobkiem parlamentarnym został zaszczycony miejscem trzecim, które przyjął bez wahania. Cała lista to zlepek przypadkowych osób, a niektóre z nich nawet nie chcą podać swojego numeru telefonu, spotkać się, czy prowadzić wspólnej kampanii.”
Co na to wszystko sztab Zjednoczonej Lewicy? Czy komitet zamierza wyciągnąć jakieś konsekwencje wobec niesfornego posła SLD? Niestety,
Paulina Piechna-Więckiewicz - rzecznik prasowa komitetu Zjednoczona Lewica nie odpowiedziała na nasze pytania.
~odrok 2015-10-17
10:42:31
Sabotażyści, konfidenci i kabociarza - typowa lewica
~Vertumus 2015-10-18
15:32:37
Spiskowcy, kapusie, paranoicy - typowa prawica.
~PimpaLesna 2015-10-19
12:16:18
A jedni i drudzy kradna na potege. Szlachta pie...dolona.