Pszów: kopalnia nielegalnie składowała odpady. Teraz nie chce płacić

 

Przyszłość KWK Anna jest tematem nader aktualnym w Pszowie. Ten największy zakład pracy w mieście miał już kilka razy wyznaczoną datę zamknięcia. Termin zakończenia pracy KWK Anna wciąż jest odwlekany w czasie. O kolejnym przedłużeniu życia „Anny” dowiedzieli się członkowie komisji rewizyjnej podczas spotkania z przedstawicielami kopalni. Naczelny inżynier KWK Rydułtowy - Anna Zdzisław Kubik poinformował, że wydobycie węgla potrwa do końca 2011 roku bądź do stycznia 2012. Górnicy, wbrew temu, co się wcześniej mówiło, jeszcze przez dwa lata będą pracować na „Annie”. Za to obróbka urobku odbywać się będzie już w Rydułtowach. W tamtejszym zakładzie przeróbczym węgiel będzie przygotowywany do sprzedaży. Zakład przeróbczy w Pszowie zostanie zamknięty.

 

Nie to jednak budzi największe emocje. Spotkanie w Urzędzie Miasta Pszów było okazją do rozmowy na temat rozpalonej hałdy Wrzosy. - Firma Eko Śląsk II prowadziła rekultywację terenu i likwidację zapożarowania – mówi zastępca burmistrza Pszowa Tomasz Dzierżawa. Jednak w opinii KWK Rydułtowy-Anna zakontraktowane prace wykonywała nieprawidłowo i sprawa trafi do sądu. - Chodziło o to, że firma podczas rekultywacji wydobyła zbyt dużo czerwonego kamienia, co prowadziło do dotlenienia. Hałda pali się pod wpływem nacisku składowanej materii i dostępu tlenu. Tak więc firma zamiast ją wygasić, tylko rozpaliła południowo – wschodnią część, tj. od strony ulicy Kraszewskiego – mówi Tomasz Dzierżawa.

 

Tymczasem hałda miała być ona ostatecznie wygaszona do końca ubiegłego roku. Starosta termin wydłużył do 2013. Taki stan rzeczy władze Pszowa niepokoi a mieszkańcom mocno przeszkadza. Nie ma dnia, w którym by z hałdy nie unosił się intensywny, nieprzyjemny zapach. - Dziś wiemy, że hałdy do końca nie da się wygasić. Można co najwyżej utrzymywać ten stan rzeczy w ryzach – mówi zastępca burmistrza.

 

Co więcej, na rozpalonej hałdzie KWK Rydułtowy – Anna nie może składować kamienia poflotacyjnego. W planach miał on być przewożony do Lubomi. Życie nakreśliło inny scenariusz.

Przy okazji jednej z wizji lokalnych okazało się, że na terenie Pszowa - niedaleko osadników rekultywacyjnych od strony Rydułtów, kopalnia składuje kamień poflotacyjny. - Procedura ta trwa już co najmniej od października ubiegłego roku. Składowisko ma już powierzchnię około 2,5 hektara. Na teren składowania prowadziła nawet utwardzona droga. Wszystko odbywało się bez naszej zgody a więc nielegalnie. Teraz kopalnia twierdzi, że to nie ich wina i zrzuca odpowiedzialność na firmę Eko Śląsk II. My stoimy na stanowisku, że to kopalnia była zleceniodawcą i nie dopilnowała, gdzie składowany jest kamień – mówi Tomasz Dzierżawa.

 

Władze Pszowa chcą od kopalni odszkodowania. Ma to być kwota obliczona na podstawie wysokości stawek za dzierżawę gruntu. Te są jasno określone. Powierzchnia razy 5 zł/m2 za grunt i 2 zł/m2 za drogę miesięcznie. - To wyjdzie spora suma, dlatego chcemy o nią zawalczyć. Jeśli nie da się polubownie, jestem pewien, że z powództwa cywilnego sprawę mamy wygraną – mówi zastępca burmistrza Pszowa.