Rydułtowy: Jezus malusienki leży wśród stajenki

Przygotowania do Wigilii od tygodnia szły pełną parą. Ośmiu rosłych mężczyzn każdego dnia uwijało się wokół stuletniej stodoły. Właśnie ona już po raz szósty będzie pełniła funkcję stajenki.

W tym celu zwieziono do niej 30 kostek słomy i 15 siana. Wyściełany jest nimi żłobek. Po obu stronach zawieszone są huśtawki, na których będą bujały się anioły. A wokół już przygotowano stanowiska dla żywych zwierząt. Będę barany, kozy, pawie, gołębie, kury, kaczki, gęsi i bażanty. Atrakcją z pewnością będzie osioł.

W postaci Świętego Józefa, Maryi, pastuszków i trzech króli wcielą się członkowie Ruchu Dzieci Maryi. Dzieciątko też ma być żywe. - Co roku któraś z rodzin przynosi swoje maleństwo, które całkiem jeszcze nieświadomie wciela się w rolę małego Jezusa. I proszę mi wierzyć, że do tego potrzeba odwagi. W naszej stodole jest tylko kilka stopni ciepła – mówi ksiądz Bogdan Rek z parafii pw. Św. Jerzego.

Cała stajenka jest dziełem spontanicznego zrywu parafian. Wspomniani emeryci wszystko przygotowują. Jeżdżą po rydułtowskich ogródka i wycinają choinki. Ich właściciele chętnie oddają je do wykorzystania w budowie żłobka.

Wszystko robione jest w czynie społecznym. Za przysłowiową kawę. Jak głosi legenda, kto napije się „farskiej kawy” już zawsze będzie wracał na parafię.

Pierwszy raz żywą stajenkę wybudowano w garażu. Rok później już w stodole. I tak od 6 lat rydułtowianie po zakończonej pasterce idą prosto do żywej stajenki, by uczcić Święta Bożego Narodzenia.