Będzie referendum w sprawie odwołania władz Wodzisławia. Podpisy już zebrane!

Oczywiście nie jest prawdą jakoby prezydent Mieczysław Kieca miał już przygotowaną ciepłą posadkę w Warszawie. Nasza informacja o tym, że zaproponowano mu stanowisko w jednym z ważniejszych ministerstw a on sam rozważa propozycję pracy w randze pierwszego wiceministra była redakcyjnym żartem primaaprilisowym.

Za to faktem jest, że grupa mieszkańców chcąca odwołać prezydenta i Radę Miasta Wodzisławia zebrała wystarczającą ilość głosów, by organizować referendum. Na jednym z portali społecznościowych pokazał się komunikat informujący, że grupa inicjatorów referendum zebrała wystarczającą ilość podpisów. - Widać że mieszkańcy miasta rozumieją sytuację i chętnie składają podpisy - czytamy.

 

I podają, że do tej pory za odwołaniem prezydenta Kiecy podpisało się 4257 mieszkańców. Zaś za odwołaniem Rady Miejskiej zebrano 3944 podpisów. W obu przypadkach wystarczy podpis 3943 mieszkańców. Listy z podpisami za likwidacją Straży Miejskiej wciąż są weryfikowane.

 

Czy można wierzyć tym liczbom? Potwierdza je radny Ryszard Zalewski, niejako rzecznik grupy inicjatywnej.  – Zebraliśmy ilość podpisów wystarczającą, by móc organizować referendum – przyznaje. I dodaje, że w ostatnim tygodniu jaki pozostał (referendyści mieli czas do 8 kwietnia, by zebrać wystarczającą ilość podpisów, tj. 10 procent uprawnionych do głosowania) będą wciąż zbierane podpisy.

 

W zbieranie podpisów zaangażowanych jest 10 osób. - Prócz tego około 100 osób brało listy i zbierało wśród znajomych i bliskich. Zmobilizowaliśmy się. Chcemy mieć kilkaset podpisów nadwyżki na wszelki wypadek. Choć nie powinno być dużych rozbieżności, gdyż wszystkie podpisy są weryfikowane – mówi Ryszard Zalewski.

 

Jeszcze nie triumfuje. - Nie będzie na pewno dużego przekroczenia wymaganej ilości podpisów. Zawieziemy je do Bielska i dopiero gdy komisarz potwierdzi nasze informacje będziemy mogli być usatysfakcjonowani – mówi Zalewski.

 

Termin referendum zostanie podany przez komisarza wyborczego. Najprawdopodobniej będzie to przełom czerwca i lipca. Gdyby doszło do odwołania władz miasta, ponowne wybory przypadłyby na przełom listopada i grudnia.

 

Jak już wcześniej informowaliśmy, koszty organizacji referendum są niemałe. Na przykładzie Pszczyny można zakładać, że to blisko 160 tysięcy zł. - W przypadku odwołania Rady Miasta i prezydenta nie jest do końca określone czy mieszkańcy będą mogli wyrazić swoje zdanie w jednym referendum. Musimy założyć gorszy wariant, czyli nawet 300 tysięcy zł – mówi rzecznik miasta Barbara Chrobok.