Moje święta: karp zawsze musiał być żywy

W okresie świątecznym codziennie publikujemy „kwestionariusze świąteczne” wybranych mieszkańców powiatu wodzisławskiego, którzy uchylają rąbka tajemnicy o ich świętowaniu Bożego Narodzenia i Sylwestra. Dziś zwierzenia Zofii Widenki, przewodniczącej Koła Gospodyń Wiejskich w Wodzisławiu – Kokoszycach.

Pamiętne święta…

 

Takie smutne, to te z ubiegłego roku. Kilka dni wcześniej zmarł mój ojciec. Święta nie miały wtedy takiej magii jak zazwyczaj…

Pamiętam też i te radosne. To wtedy, gdy urodził się mój wnuk. Mieliśmy w domu małego Jezuska.

 

 

Co w kuchni gotuje się na święta?

 

Oczywiście wszystkie tradycyjne postne potrawy. Są dwie zupy – grochówka z grzankami i barszcz z uszkami. Poza tym: ziemniaki, kapusta z fasolą, karp smażony na maśle, śledzie opiekane, rolmopsy w śmietanie, ryba w galarecie, sałatka jarzynowa i słodkości: makówki, moczka, piernik miodowy, strucla, makowiec i keks z bakaliami. Na stole nie może też zabraknąć orzechów.

 

Ulubiona potrawa…

 

To jednak karp.

 

Święta spędzam…

 

W gronie rodzinnym, choć nie w komplecie. Syn założył własną rodzinę, ale nas odwiedzi. Z kolei córka mieszka w Holandii. Dzwoni zawsze w święta, ale tęsknota za dziećmi jednak pozostaje.

 

Rodzinne tradycje…

 

Jeszcze z rodzinnego domu wyniosłam tradycję, by w wigilię nie było brudnego prania. To wróżyło kłopoty, troski i choroby w domu. Zawsze więc wcześniej wszystko musiało być wyprane. Poza tym karp zawsze musiał być żywy a choinkę zawsze ozdabiały dzień przed wigilią dzieci.

Zawsze jest też 12 potraw na stole i dodatkowe nakrycie dla niespodziewanego gościa.

 

 

Pielęgnujecie tradycję śpiewania kolęd?

 

Oczywiście. To element naszej tradycji.