zamknij

Wiadomości

Okrzyknięto go pedofilem. Dziś mieszkaniec Radlina będzie walczył o odzyskanie dobrego imienia

2020-06-12, Autor: Bartłomiej Furmanowicz

Od słynnej akcji „łowcy pedofilów” przed Rudą upłynęło dwa lata. Okazuje się, że zatrzymany wtedy mężczyzna był niewinny zarzucanych mu czynów. Prokuratura w Wodzisławiu Śląskim umorzyła wobec niego postępowanie. Dziś niepełnosprawny mężczyzna opowiada nam, co działo się przed powaleniem go na ziemię przez mundurowych.

Reklama

„Łowca pedofilów” w Rybniku

Rzecz działa się 31 lipca 2018 roku. Wtedy z naszą redakcją skontaktował się Krzysztof Dymkowski - słynny „łowca pedofilów”. Opowiedział jak rozmawiało z nim pewne małżeństwo z Rybnika. Para założyła sobie konto i weszła na jeden z portali. Chciała przekonać się, czy pedofilia w sieci jest problemem. Twierdzili, że po kilku minutach odezwał się do nich mężczyzna z Radlina. 32-latek zaproponował na czacie „lizanie intymnych części ciała”.
Małżeństwo z Rybnika dało o tym znać „łowcy pedofilów”, a ten skontaktował się z rybnicką policją. Do zatrzymania mężczyzny doszło w kolejce przed kąpieliskiem Ruda.

Sprawa umorzona

Po dwóch latach od tego wydarzenia otrzymaliśmy informację od adwokata Marka Skupienia, że sprawa wobec jego klienta została umorzona, ze względu na brak jakichkolwiek dowodów świadczących o winie mieszkańca Radlina.

Potwierdzenie tej informacji uzyskaliśmy od Marcina Felsztyńskiego – szefa Prokuratury Rejonowej w Wodzisławiu Śląskim.

Jak to się stało, że mężczyzna został zatrzymany? Jak wyglądały jego ostatnie godziny przed tym zdarzeniem? Udało nam się spotkać z pomówionym niesłusznie o pedofilię mężczyzną.

Szukał sympatii i nic więcej

Pomówiony, dzisiaj już 34-letni mężczyzna nie chce żadnych zdjęć. Nie chce też podawać imienia i nazwiska. Tłumaczy, że i tak już za bardzo wycierpiał. Zgadza się jedynie na szczerą rozmowę zapis audio naszej rozmowy, która rzuca nowe światło na tę sprawę.

Dzień przed zatrzymaniem mężczyzna pracował w polu. Miał urlop, pomagał sąsiadowi zbierać słomę.

- Pracowaliśmy do północy. Byłem słaby, sąsiad dał mi piwo. Wypiłem i wróciłem do domu. Alkohol zaczął dawać się we znaki. Wszedłem jeszcze na czat. Szukałem normalnej, dorosłej kobiety. W moim przypadku to jest trudne – mówi nam mieszkaniec Radlina.

Mężczyzna cierpi bowiem na porażenie dziecięce. Jest szczupły, niski, ma czasem problemy z poruszaniem się.

- Kontakty z przeciwną płcią zawsze kończyły się tak samo. Wysyłam zdjęcie, a potem czytam nieprzyjemne treści na mój temat: „ryj masz jak stodoła”, twoja stara się wysrała, „jesteś karłem”. A ja szukałem tylko sympatii – wyjaśnia.

Uporczywe telefony

Mieszkaniec Radlina natrafił na osobę, która w nicku miała liczbę 14. Zarzeka jednak, że nie pomyślał, by miała ona wskazywać na wiek. Każdy może sobie wpisać nick, jaki chce.

- Po prostu doszedłem do wniosku, że to taka nazwa użytkownika jakich sporo w Internecie. Gdyby było inaczej, to w ogóle bym nie wchodził w rozmowę. Zorientowałem się, że mam do czynienia z 14-latką, jak mi to zakomunikowała. Przysłała swoje zdjęcie. Tak naprawdę było to małżeństwo, które chciało udowodnić, że znajdą pedofila na czacie - tłumaczy nasz rozmówca.

Głos zabiera adwokat Marek Skupień.

- Wg tego, co mówił pan Dymkowski, to mój klient miał nakłaniać rzekomo nieletnią do spotkania. Z treści rozmów wynika jednak zupełnie co innego. To druga strona robiła wszystko, by się spotkać. Propozycje wychodziły od „dziewczynki”, a klient był zaskoczony, że ktoś proponuje konkretne czynności seksualne – dodaje Marek Skupień.

34-latek przyznaje, że pisał o „lizaniu intymnych części ciała”. Sądził, że ma do czynienia z dorosłą osobą.

Osoba ta mocno nalegała, aby przekazał jej numer telefonu, co ostatecznie uczynił. Pech chciał, że podał swój numer telefonu. Wkrótce otrzymał zdjęcie przedstawiające dziewczynę. Osoba ta wyglądała na dużo starszą od czternastolatki. Przestraszył się i wyłączył czat.

- Napisałem, że chcę znaleźć drugą połówkę. „Szkoda, że nie jesteś starsza” - odpowiedziałem jej. Przedstawiłem, ile mam lat i że szukam związku, ale z dorosłą kobietą – tłumaczy mężczyzna.

Poszedł spać. Spał długo po ciężkiej pracy i wypitym piwie. Rano zaczęły się do niego serie telefonów.

- Mój klient był torpedowany SMS-ami, telefonami. „Dziewczyna” chciała się z nim koniecznie spotkać na Rudzie. W końcu klient się zgodził, ale tylko na zasadzie wspólnej rozmowy przy basenie na kocu, nic więcej – dowiadujemy się od adwokata. Nie było żadnej propozycji spotkania w celach seksualnych.

Dalsza część zdarzeń jest już Wam znana. Mężczyzna został powalony na ziemię przez policjantów i zatrzymany.

Niepełnosprawny też szuka miłości

W eter przedostała się też informacja, jakoby zatrzymany posiadał w domu pornografię zwierzęcą. Zarzuty okazały się nieprawdziwe.

- Sprawdzono przez biegłych informatyków telefon klienta, jego komputer, ciąg zachowanych wiadomości. Nic nie znaleziono, co mogłoby wzbudzić podejrzenia i co mogłoby prowadzić do skierowania aktu oskarżenia do sądu . Klient był od samego początku prowokowany, zaś od rana męczony telefonami. Pan Dymkowski z kolei określił go jako „pedofila”, to było jego stwierdzenie, a nie przypuszczenie, co nie miało absolutnie oparcia w stanie faktycznym i stanowi naruszenie dóbr osobistych mojego klienta – mówi Marek Skupień.

Ostatecznie prokuratura umorzyła sprawę 31 stycznia 2019 roku. Przez ten czas mieszkaniec Radlina był jak na „świeczniku” wśród lokalnej społeczności.

- Być może mieli jakieś „ale”, nic mi w twarz nie powiedzieli. Sporo działo się za to w Internecie, gdzie grożono mi śmiercią. Ludzie śmiali się, że mam zasikane spodnie podczas zatrzymania, ale kto by wytrzymał w takiej sytuacji, gdy nagle ktoś sprowadza cię do parteru i przyciska do ziemi szyję, głowę i plecy? Zacząłem się wtedy dusić, policjanci mieli co najmniej 90 kg wagi – słyszymy.

 

Ludzie nie zrozumieją kogoś, kto jest niepełnosprawny i szuka miłości. Najlepiej zranić, wyzwać. Mam nadzieję, że Krzysztof Dymkowski przeprosi niepełnosprawnego człowieka, ale nigdy tego pewnie nie wykona - mówi poszkodowany.

Próbowaliśmy uzyskać od Krzysztofa Dymkowskiego stanowisko w tej sprawie, choćby krótki komentarz. Nasza wiadomość została odczytana, ale odpowiedzi nie mamy. Mieszkaniec Radlina i jego adwokat będą teraz walczyli o odzyskanie dobrego imienia.

Oceń publikację: + 1 + 67 - 1 - 2

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (2):
  • ~PimpaLesna 2020-06-14
    15:10:33

    16 4

    A jak wszyscy wtedy krzyczeli: "Ukrzyzuj go! Ukrzyzuj go!". Tfu....

  • ~Krzysztof Dymkowski 2020-12-17
    08:52:30

    3 25

    Proszę nie kłamać już dawno odpisałem swój komentarz na portalach , jeżeli sąd uniewinnił chłopaka , to chłopak może złożyć sprawę małżeństwu które składało zawiadomienie na niego na policji , ja nie składałem zawiadomienia , wiem tylko te fakty jakie mi opowiedziało małżeństwo , a gdy się dowiedziałem od tych ludzi ze mają podejrzanego pojechałem tylko pomóc w złapaniu , nie ja składałem zawiadomienie na policji tylko małżeństwo , które mnie poinformowało że są na tropie podejrzanego o pedofilię

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu tuWodzislaw.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Alert tuWodzislaw.pl

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera tuWodzislaw.pl i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Czy jesteś szczęśliwy w Wodzisławiu Śląskim i powiecie?




Oddanych głosów: 1084