Porwanie dziewczynki w Turzyczce? Wszystko jasne

Jak informuje kom. Marta Pydych, rzeczniczka wodzisławskiej policji nie było mowy o żadnej próbie uprowadzenia dziecka. - Starszy pan jechał od mechanika. Miał za zadanie udać się do lakiernika. Nie wiedział, gdzie, szukał drogi. Zobaczył dwie dziewczynki, otworzył okno, nawet drzwi nie otwierał, chciał zapytać o drogę.

Dziewczynki widocznie źle to odczytały, wystraszyły się i pobiegły do domu i powiedziały, że jakiś pan je zaczepia – mówi rzeczniczka policji.

Przestraszony rodzic zawiadomił policję i opublikował informację o tajemniczym kierowcy w mediach społecznościowych. Wiadomość odbiła się szerokim echem. Dotarła też do samego kierowcy, który postanowił wyjaśnić sprawę i zgłosił się wczoraj po południu na komendę policji w Wodzisławiu Śląskim.

- Policjanci mieli wczoraj zadzwonić do rodziców dziewczynki wyjaśnić sprawę – dodaje rzeczniczka.

Marta Pydych przyznaje, że policja potraktowała zgłoszenie poważnie: - Zdarzały się sytuacje, że ktoś otwierał drzwi i próbował zaciągać dziewczynki, więc wiadomo, że trzeba takie zgłoszenia traktować poważnie. Akurat tutaj wyszło jak wyszło – kończy.

Jakie jest wasze zdanie o sprawie? Czy rodzice powinni nagłaśniać sprawę w mediach społecznościowych po sygnale swoich dzieci?