Wodzisław: "Uszy leczymy naftą". Dramat zwierząt w Mini Zoo

Działacze stowarzyszenia "Pogotowie dla zwierząt" kolejny raz interweniowali w Wodzisławiu Śląskim. 16 marca weszli na teren Mini Zoo przy ulicy Młodzieżowej. Przeszukiwań wraz z policją dokonywano w innej, podobnej sprawie. Na miejscu okazało się, że po raz kolejny natrafiono na schorowane zwierzęta przebywające w bardzo złych warunkach.

- Wyznaczony przez właściciela pracownik oprowadził nas po obiekcie. W jednym z pomieszczeń gospodarczych znaleźliśmy króliki w bardzo złym stanie. Dokonaliśmy oględzin każdego ze zwierząt. Potwierdziliśmy stan zagrożenia zdrowia i życia - opowiada Grzegorz Bielawski z "Pogotowia dla zwierząt".

W bardzo złych warunkach przebywało 6 królików pozamykanych od miesięcy w klatkach, w których od dawna nie sprzątano.

- To są zaniedbania wielotygodniowe, jeśli chodzi o niesprzątanie odchodów i wielomiesięczne, jeśli chodzi o zabiegi pielęgnacyjne i zmiany chorobowe - dodaje Grzegorz Bielawski.

U zwierząt stwierdzono wypływy ropne z oczu, liczne stany zapalne oraz bardzo bolesną przypadłość- świerzbowiec. Pazury królików były długie i zakręcone, co uniemożliwiało zwierzętom swobodne poruszanie się.

Gospodarz obiektu tłumaczył, że zwierzęta są leczone.

- Uszy leczymy naftą...tak leczono też przed wojną, to stara, sprawdzona metoda - mówił mężczyzna.

Króliki natychmiast zostały odebrane właścicielowi. Nie służą już jako atrakcja dla zwiedzających.

- Króliki zostały przyjęte na leczenie stacjonarne, które trwa do tej pory. Niestety, jednemu nie udało się uratować oka, chociaż miał je zaszyte. Mamy nadzieję, że niebawem wszystkie wrócą do zdrowia - mówi Grzegorz Bielawski.

O odbiorze zwierząt powiadomiono już wodzisławski urząd miasta. Jutro lub pojutrze "Pogotowie dla zwierząt" złoży zawiadomienie o przestępstwie. - Opinia lekarza już jest. Mamy nadzieję, że właściciel zwierząt poniesie konsekwencje - dodaje działacz stowarzyszenia.