Moje święta: spędzam w gronie rodzinnym

Pamiętne święta…

 

To te z dzieciństwa. Była zielona choinka, prezenty. No i zielony rowerem, który przyniosło mi Dzieciątko. W latach 80-tych to było coś. Bardzo się wtedy cieszyłam.

 

Pamiętam też święta podczas których brat udowodnił mi, że zwierzęta faktycznie o północy mówią ludzkim głosem. Obudził mnie tuż przed 24.00. Zaprowadził do łazienki, gdzie w wannie pływał karp. Kazał mi się nachylić i wtedy usłyszałam: Asia, Assssiiiaaaa…

Byłam przerażona. A jak się później okazało, brat mowę karpia nagrał wcześniej na kasetę i włączył, gdy ja nadstawiałam ucha.

 

Ulubiona potrawa…

 

To makówki, ale te zrobione przez mamę. Ona umie je zrobić tak, że smakują jak marcepan. Lubię też krem z zielonego groszku.

 

Ulubiona kolęda…

 

To zdecydowanie Cicha noc. Doskonale mnie nastraja. Wprowadza taką świąteczną atmosferę.

 

Święta spędzam…

 

W gronie rodzinnym. Z 2,5-letnią córką Hanią, mężem i naszymi rodzicami. Z córeczką razem staramy się wprowadzić nastrój świąteczny. Kleimy ciastka, ubieramy choinkę.

 

Tradycje świąteczne…

Jeszcze z rodzinnego domu wyniosłam tradycję, by w wigilię nie było brudnego prania. To wróżyło kłopoty, troski i choroby w domu. Zawsze więc wcześniej wszystko musiało być wyprane. Poza tym jest sianko pod obrusem i pieniądze pod talerzem. Nie można też wstawać od stołu. To taki przesąd, według którego

 

Sylwester zaplanowałam…

 

Na prywatce ze znajomymi.