zamknij

Wiadomości

Nasi rekonstruktorzy grają w nowym filmie Pasikowskiego (zdjęcia)

2018-07-06, Autor: Tomasz Raudner

Członkowie Grupy Rekonstrukcji Historycznej Piechota Heer z Wodzisławia Śl. zostali zaangażowani do nowego filmu Władysława Pasikowskiego „Kurier” o Janie Nowaku Jeziorańskim. Rekonstruktorzy mają już za sobą pierwsze zdjęcia w Warszawie.

Reklama

Mariusz Chłapek, Arkadiusz Chłapek, Dariusz Chłapek, Wiesław Ślęczka, Julita Ślęczka, Weronika KulawikMagdalena Kulawik, zameldowali się w Warszawie 30 czerwca przed północą.

Zdjęcia zaczynały się nazajutrz o 6.00 rano. - Musieliśmy już być na Moście Poniatowskiego o godz. 3.00, był make-up, charakteryzacja. Było nas około 300 rekonstruktorów z grup z całej Polski. Robiło to wrażenie – mówi Mariusz Chłapek, prezes GRH Piechota Heer.

- Zbyt wiele na temat filmu zdradzać nie możemy, bo łączy nas umowa producencka, ale powiem krótko – będzie to piękny film na podstawie powieści o Janie Nowaku-Jeziorańskim – dodaje Wiesław Ślęczka, wiceprezes GRH Piechota Heer. Bez wchodzenia w szczegóły wspomina, że na moście kręcone były sceny przemarszu zdemoralizowanych oddziałów armii niemieckiej cofających się w 1944 roku przed armią radziecką, krótko przed wybuchem Powstania Warszawskiego.

Mężczyźni grali żołnierzy niemieckich, dziewczyny sanitariuszki. - Żołnierze byli umęczeni, ich morale było niskie. Wyglądaliśmy najgorzej jak to możliwe, bez świecidełek, bez blaszek, medali, itd. – mówi Wiesław Ślęczka.

- Nawet, jak niektórzy rekonstruktorzy przygotowywali sobie bandaże do opatrywania ran, to były odrzucane i zastępowane szmatkami dla oddania wierności tamtym czasom – mówi Mariusz Chłapek.

W ujęciach brały też udział zwierzęta gospodarskie jak kozy, konie, kury, bydło. - Był to okres wycofywania się niemieckich wojsk i te oddziały w drodze ograbiały nas z wszystkiego i z tym całym inwentarzem maszerowały. Było to ukazane w filmie – mówi Wiesław Ślęczka.

Rekonstruktorzy rozpoczęli przygotowania do filmu na długo przed pierwszym klapsem. Na polecenie realizatorów w połowie czerwca przestali się golić. - W pracy dziwnie na nas patrzyli – śmieje się Wiesław Ślęczka. - Pytali nas „panie Mariuszu”, „panie Wiesławie”, znamy się długo, czy macie jakieś problemy? Śmiechu było sporo - wspomina wiceprezes GRH.

Jak to się stało, że zostali zaangażowani do filmu? - Od dawna było wiadomo, że taka wielka produkcja, można powiedzieć, że na skalę światową, ruszy. Tematem interesowaliśmy się dawno, śledziliśmy doniesienia, byliśmy w kontakcie rekonstruktorami, rozmawialiśmy z konsultantami, którzy proponują odtwórców ról konkretnych postaci historycznych, czy epizodów. Nie ukrywam, że sito było bardzo gęste, ale udało się. Jesteśmy bardzo zadowoleni, że ktoś dostrzegł nas spośród bardzo wielu grup rekonstrukcyjnych zainteresowanym udziałem w filmie - mówi Wiesław Ślęczka.

Mariusz Chłapek uważa, że angaż do filmu zawdzięczają profesjonalizmowi. - Od 10 lat zajmujemy się rekonstrukcjami. Mundury staramy się odwzorowywać zgodnie z historią, nie zakłamujemy jej. Sporo inwestujemy. Powiem, że na planie filmowym były grupy historyczne, które nie były wyposażone odpowiednio do epoki, zwracaliśmy na to uwagę, kształtowaliśmy, żeby ktoś nie dostrzegł nieścisłości historycznych - wspomina.

- Ale wpadka zdarzyła się i nam. Córka Julita zdejmowała przed zdjęciami sztuczne paznokcie. Mówiłem jej, żeby wyglądała jak w latach 40., ale zostawiła dwa w jednej dłoni, dwa w drugiej. Przegapiliśmy to i niestety: „dziękuję, nie mamy o czym rozmawiać” - wspomina Wiesław Ślęczka.

Rekonstruktorzy wspominają sobotę na planie filmowym jako ciekawe przeżycie, ale męczące. Ekipa kręciła kilkanaście scen, z których każda średnio miała osiem dubli. Miłośnicy historii nie zdradzają, czy będą jeszcze brali udział w kręceniu zdjęć do „Kurier”. - Powiem tyle, dzieje się – mówi Wiesław Ślęczka.

Dla rekonstruktorów nie jest to pierwszy kontakt ze światem filmu. Byli już wcześniej na planach zdjęciowych produkcji Bogusława Wołoszańskiego, czy filmów, w których grali Franciszek Pieczka, Marian Dziędziel, Krzysztof Respondek. - A pierwszy kontakt z kamerą mieliśmy podczas kręcenia teledysku do piosenki „Puść mnie matko do powstania”. To jeszcze były czasy, kiedy byłem w GRH Powstaniec Śląski z Kazikiem Piechaczkiem - wspomina Mariusz Chłapek.

Poniżej publikujemy teledysk do piosenki "Puść mnie matko po powstania", w którym możecie zobaczyć wodzisławskich rekonstruktorów.

Jesteście ciekawi, jak wypadli nasi rekonstruktorzy w filmie "Kurier"?

Oceń publikację: + 1 + 14 - 1 - 10

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu tuWodzislaw.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Alert tuWodzislaw.pl

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera tuWodzislaw.pl i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Czy jesteś szczęśliwy w Wodzisławiu Śląskim i powiecie?




Oddanych głosów: 1079