Pierwsi zatrzymani w sprawie chorego bydła w Wodzisławiu

Policja informuje, że sprawa była znana organom już wcześniej. Pierwsze sygnały o niewłaściwym traktowaniu bydła i koni funkcjonariusze otrzymali na początku marca od Inspektor Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Zwierząt „Animals”.

- Policjanci asystowali przy kontroli warunków bytowych zwierząt, wylegitymowali właściciela oraz sporządzili dokumentację z interwencji. Inspektor OTOZ „Animals” postanowił nie zabierać zwierząt, jednocześnie przekazując właścicielowi stosowne zalecenia dotyczące opieki, leczenia oraz ich przechowywania – mówi rzecznik wodzisławskiej policji, Marta Pydych.

Jednak kontrola nie zdyscyplinowała właściciela hodowli. Stan zwierząt tylko się pogarszał. Niespełna tydzień później doszło do interwencji z udziałem przedstawicieli Stowarzyszenia „Pogotowie dla Zwierząt”. < Wodzisław: chore bydło w gospodarstwie. Miało trafić do rzeźni? >

Postępowanie w sprawie wszczęła wodzisławska prokuratura. < Wodzisław: prokuratura wszczyna śledztwo w sprawie chorego bydła > Przedstawiciel stowarzyszenia „Pogotowie dla Zwierząt” ponadto złożył zawiadomienie do katowickiej komendy, dzięki czemu, w śledztwo włączył się Wydział do Walki z Przestępczością Gospodarczą Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach. Zgłoszenie dotyczyło podejrzenia, że na terenie gospodarstwa może dochodzić do niehumanitarnego uśmiercania zwierząt oraz przerabiania mięsa z chorej zwierzyny.

- Okazało się, że przedsiębiorstwo od jakiegoś czasu już nie funkcjonuje. Policjanci mimo tego zabezpieczyli dokumentację ubojową i handlową znajdującą się w firmie, a także przesłuchali część świadków, uzyskując cenne informacje, które mogą potwierdzić, że wcześniej na terenie ubojni prawdopodobnie dochodziło do przestępstwa niehumanitarnego uśmiercania zwierząt - relacjonuje rzecznik policji.

Co więcej, na terenie firmy stwierdzono obecność dwóch obywateli Ukrainy, którzy prawdopodobnie pracowali w Polsce nielegalnie. Osoby te zostały zatrzymane i przekazane Straży Granicznej.