zamknij

Wywiady

Nie należy popadać w pesymizm

- Stajemy też przed szansą pójścia w innym kierunku. Czy to się uda? To już inna sprawa

 

- mówi burmistrz miasta Pszowa Marek Hawel.

 

 

Redakcja: Jak się pan czuje jako burmistrz, za którego kadencji umiera największy zakład pracy w Pszowie? Mam na myśli oczywiście kopalnię Anna.

 

Marek Hawel: Zupełnie inaczej byłoby, gdyby Annę zamykali z powodów politycznych czy pozagospodarczych. To rodziłoby pewne zawirowania społeczne. Z pewnością zamknięcie kopalni jest problematyczne z punktu widzenia gospodarczego czy społecznego, ale też głośno mówi się o tym od 10 lat. Ludzie do tego tematu już się przyzwyczaili. Po drugie – nie wybierałem sobie czasu mojej kadencji. Jest to więc problem, z którym trzeba się zmierzyć. Nie należy popadać w pesymizm. To nie jest koniec Pszowa. Te pokopalniane tereny będzie można zagospodarować. Stajemy też przed szansą pójścia w innym kierunku. Czy to się uda? To już inna sprawa.

 

Jaki jest ten nowy kierunek rozwoju Pszowa? Gdzie chcecie dojść?

 

Trudno o tym dziś mówić, bo nie wiemy czego dysponentami jesteśmy. Dopóki nie dowiemy się jakie mamy tereny inwestycyjne, nie umiemy szukać inwestora. Przecież nie powiemy firmie, że kopalnia się zamyka i mamy teren, ale przetarg będzie ogłoszony za 5 lat. Tak inwestora nie znajdziemy. Musimy iść z gotową ofertą. Mamy wpisany teren pokopalniany w naszą ofertę inwestycyjną, ale ma on 16 hektarów. Jest więc bardziej zapowiedzią inwestycyjną niż samą ofertą. Kopalnia wciąż pracuje, wciąż wydobywa węgiel. Nie można więc w całości sprzedać terenu obiecując, że za kilka lat skończy pracować. Rzadko spotyka się inwestora, który patrzy tak dalekowzrocznie. Zazwyczaj jest pomysł i chęć jego szybkiej realizacji w terminie w miarę bliskim.

 

Władze Pszowa chyba jednak wiedzą jakiego inwestora pożądają?

 

Nie możemy wybrzydzać i mówić wszem i wobec, że chcemy mieć w Pszowie przemysł. Ten teren jest za duży. Nikt go w całości nie kupi, chyba, że będziemy mieli to wyjątkowe szczęście.

 

Tak, ale w Pszowie nie ma też firm usługowych. Jedyne co miasto oferuje pszowianom to jedna skromna galeria i dwie Biedronki.

 

Moim zdaniem i mieszkańców, również brakuje w mieście jednego, porządnego wielkopowierzchniowego sklepu. Pszów ma dość duże tradycje handlowe, mając na uwadze chociażby działający tu przed laty Merkpol. Obecne dyskonty spożywcze nie wypełniają w pełni potrzeb rynku. Są takie produkty, po które trzeba jeździć poza Pszów. Spokojnie jeszcze jeden market z rozszerzoną ofertą mógłby się tu znaleźć.

 

Dlaczego jeszcze go nie ma?

 

Pewnie by już powstał, gdyby nie kryzys gospodarczy. Rozmawialiśmy z firmami i te ustalenia były już daleko posunięte. Markety są zazwyczaj korporacjami, a te mocno odczuły kryzys i na inwestycję pieniędzy brakło. Tu nie powstanie market tak szybko. W o wiele lepszej sytuacji są chociażby Rydułtowy. Mają dużą drogę przelotową i są większym miastem. Oni mają 22 tysiące mieszkańców, my tylko 14. Z tych powodów Pszów jest postrzegany gorzej w rankingach atrakcyjności.

 

Nie można w tej sprawie nic zrobić?

 

Spokojnie czekamy. Jest teren inwestycyjny po kopalni, jadąc ulicą Skwary. Mam na myśli tamtejszy parking. Nie jest to działka ograniczona jakimikolwiek instalacjami górniczymi. To czysty plac, w miejscu którego mógłby powstać market.

 

Czy pana zdaniem mieszkańcy nie powinni się obawiać? Kopalnia się kończy, nie ma sprecyzowanych planów, trzeba czekać kolejne 5 lat, by Kompania Węglowa się określiła. Czy te 5 lat nie okaże się za długim czasem dla Pszowa?

 

Mieszkaniec nic zasadniczo nie straci. Problem by się pojawił, gdyby te 1500 pracowników z Anny wylądowało na bruku. Program dyslokacji pracowników zapobiegł temu. Nikt nie straci pracy, przynajmniej takie jest zapewnienie Kompani. Praktycznie już teraz nie ma na Annie pracowników powierzchniowych. Administracja przeniesiona jest już całkowicie do Rydułtów. Szoku więc jako tako nie będzie. Może bardziej taki kulturowy, że coś się już skończyło. Mentalnie będzie im się trudno z tym pogodzić, bo przecież niejeden przepracował na Annie całe życie. Z pewnością będą następstwa ekonomiczne. Mieszkańcy jednak tego nie odczują. Bardziej budżet miasta. Będzie mniej pieniędzy na zrobienie czegokolwiek.

 

Ile straci budżet?

 

Tego nie można od ręki określić. Proszę pamiętać, że to nie stanie się w jeden dzień. Z drugiej strony już przywykliśmy do coraz mniejszych dochodów z tytułu podatku. Anna nie prowadziła już robót górniczych więc opłaty eksploatacyjne były coraz niższe. Przez ostatnie 4 lata do miejskiej kasy wpłynęło 300 tysięcy. Owszem fajnie je mieć, ale bez nich też sobie można poradzić. Duże pieniądze wpływają do budżetu miasta z tytułu podatków od nieruchomości. Dopóki więc stoją i nie są burzone czy też sprzedane, te dochody utrzymamy. One będą się pomniejszać, bo coś zostanie sprzedane albo zburzone, ale z dnia na dzień z pewnością drastyczne zmiany nie zajdą. Teren zostanie dalej we władaniu Kompani. To ma swoje złe strony, bo my jako miasto nie mamy wpływu na to, co tam będzie. Z drugiej strony jest też dobre, bo będą wpływać podatki.

 

Dziękuję za rozmowę.

 

Rozmawiała Izabela Grela

 

 

 

 

Marek Hawel – burmistrz drugiej kadencji, od 16 lat zawodowo związany z samorządem; był pracownikiem Urzędu Miasta w Pszowie; dyrektorem Miejskiego Ośrodka Kultury w Pszowie.

 

Mąż, ojciec trójki dzieci: Hanny, Jasia i Adama.

 

 

 

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu tuWodzislaw.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Alert tuWodzislaw.pl

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera tuWodzislaw.pl i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Czy jesteś szczęśliwy w Wodzisławiu Śląskim i powiecie?




Oddanych głosów: 1086