zamknij

Wywiady

Nikogo nie skreślam

- Uważam, że każdy młody człowiek ma do czegoś predyspozycje. Pamiętajmy, że talent to zaledwie 30 % sukcesu

- mówi Krzysztof Skorupa, trener Dominiki Bieleckiej i Sabiny Śpiewak. Zawodniczek, które w mistrzostwach polski juniorek zdobyły 6 na 7 możliwych medali.

 

Redakcja: 6 medali na Ogólnopolskiej Olimpiadzie Młodzieży w Zakopanem, traktowanej jako mistrzostwa Polski, to spory sukces.

 

Krzysztof Skorupa: To największy sukces w historii klubu, występów tych zawodniczek i wodzisławskiego sportu, pomijając osiągnięcia Tomasza Sikory. Nie wiem, czy ktoś w przyszłości będzie w stanie tyle osiągnąć.

 

Ten sukces nie przyszedł jednak łatwo.

 

Z Dominiką Bielecką i Sabiną Śpiewak pracuję od 7 lat. Poznałem je w szkole podstawowej, dziś Sabina jest w klasie maturalnej. Pracują dużo, by nie powiedzieć bardzo dużo. Początek kariery był spokojny, ale jeśliby zliczyć ile już przebiegły na nartach, rolkach czy własnych nogach, to jest to dystans około 30 tysięcy km. Przygotowując się do tego sezonu przebiegły około 6-7 tysięcy km. Treningi mamy codziennie w zależności od zaawansowania, od półtoragodzinnych do dwóch i pół godziny. Wiosną jest mniej obciążona, jest etapem stabilizacji. Za to latem dziewczyny biegają nawet po 4-5 godzin dziennie. Oczywiście na własnych nogach albo rolkach, bo Polska niestety jest takim krajem, w którym nie można trenować biegów narciarskich 12 miesięcy w roku.

 

Gdy trenujecie?

 

Na Balatonie w sezonie letnim. Na rolkach już w Turzy, bo tam mamy drogi z dobrym asfaltem. Za to musimy uważać na samochody Pod tym względem to niebezpieczny trening. W zimę w okolicy, ale zazwyczaj nie ma warunków, więc wożę dziewczyny na Kubalonkę. I nie powiem, mamy czasem problem zgrać się czasowo, bo każdy z nas inaczej kończy lekcje. Na Kubalonce są profesjonalne trasy, z dużym kątem nachylenia do podbiegu. A u nas jest płasko. Poza tym w ferie wyjeżdżamy na obozy na Pradziad albo Rysiankę.

 

Taka praca wymaga poświęcenia...

 

Wodzisław nie jest krainą wiecznych śniegów, więc na każdy sukces pracujemy o wiele więcej. Jesteśmy małą sekcją, więc i pieniędzy jest niewiele.

 

I pewnie przychodzą momenty załamania. Co pana podnosi na duchu?

 

Wynik. Póki co nie jestem załamany, ale przychodzi czas na podsumowanie. Po zakończeniu sezonu zastanowimy się, czy będziemy dalej trenować.

 

Jak to?

 

Póki co nie ma możliwości, by dalej trenować. Nie mamy pieniędzy. A prowadzenie tak intensywnych treningów nie kosztuje mało. Sponsorów też nie ma, choć to nie pierwszy sukces biegaczek. Jeżeli mam być szczery, to zawożę dziewczyny na treningi na mój własny koszt. Rodzice inwestują w sprzęt. No i każdy wyjazd na zawody również.

 

To nie macie sprzętu?

 

Mamy po jednej, góra dwie pary nart. Są jednak już wysłużone i nie te z najwyższej półki. Sprzęt szybko się zużywa. Przed każdymi zawodami testuje narty, smaruje je. I na mistrzostwach Polski 3 biegi nam wyszły, a czwarty już nie, bo nie mieliśmy odpowiednich smarów. Sabina jeszcze zdążyła wywalczyć srebro a Dominika była już siódma. To obrazuje, jak ten sprzęt odgrywa ważną rolę w osiąganiu wyników. Pod względem jakości sprzętu jesteśmy daleko za polskimi klubami.

 

Ile byście potrzebowali miesięcznie?

 

Żeby przygotować zawodniczki na takim poziomie jak nasze, w innych polskich klubach przeznacza się rocznie na jedną 30-35 tysięcy zł.

 

W jakim stopniu Wodzisław was sponsoruje?

 

Miasto dało nam na cały rok 7 tysięcy. Właściwie klubowi MKS Wodzisław przyznano dotację w wysokości 21 tysięcy, ale działają dwie sekcje i większa suma przeznaczona jest na koszykówkę.

 

 

Jak pan wyławia utalentowaną młodzież?

 

Uważam, że każdy młody człowiek ma do czegoś predyspozycje. Pamiętajmy, że talent to zaledwie 30 % sukcesu. Nikogo nie skreślam. W mojej karierze trenerskiej tylko dwóch osób nie udało mi się podciągnąć do wyższego poziomu. A muszę powiedzieć, że trenowałem ponad 200 zawodników.

 

Zawodniczki też mają ciężkie chwile, prawda?

 

Trzeba je wspierać, choć bywa ciężko. Największym problemem jest szkoła. I choć Sabina z Dominiką są bardzo dobrymi uczennicami, zdarza się, że są niezrozumiane przez nauczycieli. W tym roku byłem bardzo zawiedziony postawą niektórych nauczycieli. Nie mogą czasem zrozumieć, że takie zawodniczki muszą być zwalniane z lekcji, by mogły pojechać na zawody albo trening. 99% to rozumie, ale zawsze jest garstka, która nie toleruje tego.

 

Jak dziewczyny przekraczały jako pierwsze metę, pojawiły się łzy wzruszenia?

 

Oczy zawsze się szklą. To jest niesamowite przeżycie. Chwila wyjątkowa.

 

Początkującym sportowcom co by pan radził?

 

Spokojną pracę i nic na siłę. Ruszać się, słuchać trenera i nie specjalizować się od razu. Najlepiej uprawiać wiele dziedzin sportu.

 

Czego się pan nauczył przez tyle lat pracy?

 

Obowiązkowości i systematyczności. Także tego, że sport to nie tylko nogi, ale i głowa. Dobry trening wymaga wyliczeń. Trzeba wiedzieć kiedy i jaki trening zastosować. Akurat organizm tych dwóch zawodniczek znam doskonale.

 

Praca trenerska to dla pana, jak widzę, nie tylko zawód?

 

Nie, to pasja. A właściwie to już choroba, z której nie da się wyleczyć.

 

Dziękuję za rozmowę.

 

 

 

Rozmawiała Izabela Grela

 

 

 

 

Krzysztof Skorupa – od 11 lat trener, przez 12 lat uprawiał sport zawodowo (biegi narciarskie); skończył studia na AWF-ie w Katowicach; nauczyciel wychowania fizycznego w Szkole Podstawowej nr 28 i w Gimnazjum nr 3.

Jest żonaty. Ma 3,5-letniego syna Michała.

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu tuWodzislaw.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Alert tuWodzislaw.pl

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera tuWodzislaw.pl i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Czy jesteś szczęśliwy w Wodzisławiu Śląskim i powiecie?




Oddanych głosów: 1086